Radni przyjęli rezolucję do prezydenta RP, parlamentu i partii w nim zasiadających. Wzywają do zakończenia sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego, a do władz miasta apelują o respektowanie wszystkich orzeczeń TK, również tych, których rząd nie publikuje.
Kwestia ta była fundamentalna dla Platformy Obywatelskiej. Do jej przegłosowania potrzebne były jednak głosy klubu prezydenckiego. Prezydent Majchrowski i jego klub długo zwodzili Platformę, z którą są w koalicji. Nie byli przekonani co do dokumentu. W końcu udało się wypracować taki tekst uchwały, który poparli radni obu klubów. Przeciwko był natomiast PiS.
Sprawa przez chwilę była tak poważna, że PO rozważała nawet wyjście z koalicji z prezydentem. Z drugiej strony chodziły słuchy, że w wypadku przegłosowania rezolucji PiS zwróci się ku Łukaszowi Gibale, a przecież jego stowarzyszenie zbiera podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania Jacka Majchrowskiego.
Rezolucja nie poruszyła jednak radnych PiS. - Jest w niej napisane tylko, że to Rada Miasta będzie przestrzegać orzeczeń TK, a przecież i tak działa na zasadzie większości głosów. Nie ma tam nic o przestrzeganiu orzeczeń przez prezydenta, który zarządza miastem. Dużo hałasu o nic. Nie rzucimy się zbierać podpisów pod referendum z panem Gibałą - komentuje Włodzimierz Pietrus, szef klubu Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miasta.
Aleksander Miszalski , szef krakowskiej Platformy, odpowiada, że mowa jest o „władzach miasta”, a za te uznaje się i prezydenta, i radę.
Jednak autorzy rezolucji z PO przyznają, że nie ma ona żadnej mocy sprawczej, ale podkreślają, że to ważny symbol. Cieszą się, że przekonali prezydenta do zmiany zdania i Kraków poszedł drogą innych samorządów, które przegłosowały podobne rezolucje w sprawie Trybunału.