Kings - Lowlanders, czyli rewanż za finał PFL
Mecz miał dodatkowy smaczek, bo spotkały się drużyny, które grały ze sobą w ubiegłorocznym finale PFL. Wówczas niespodziewanie zwyciężyli Lowlanders, którzy teraz też zaskoczyli rywali.
Po pierwszej połowie (dwie kwarty) niewiele wskazywało na sukces gości. Pierwsze przyłożenie zdobył Paweł Szmit. Duży udział w tym sukcesie miał Jan Szwej. Najpierw rajdem przez pół boiska wypracował dobrą sytuację; w kolejnej akcji skutecznie zblokował rywala, ułatwiając bieg koledze z drużyny.
W drugiej kwarcie gospodarze dołożyli następny touchdown - Szwej dopełnił formalności po krótkim biegu (12:0). Chwilę wcześniej efektowne, dalekie podanie Mateusza Wiechecia złapał Tomasz Skowroński. Po obu przyłożeniach krakowianom nie udało się zdobyć dodatkowych punktów (nieudane podwyższenia), co okazało się ważne w końcowym rozrachunku.
Zwrot akcji po przerwie. Lowlanders zaskoczyli Kings
Po przerwie przyjezdni zagrali znacznie skuteczniej. W trzeciej kwarcie objęli prowadzenie. Kluczowe były okoliczności drugiego przyłożenia, po których objęli prowadzenie. Najpierw niespodziewanie przejęli piłkę w środkowej strefie, a następnie wyszła im niesamowita akcja podaniowa przez ponad pół boiska. Wykorzystali też oba podwyższenia i było 12:14.
Gospodarze błyskawicznie odpowiedzieli, także w efektownym stylu. Na początku IV kwarty Skowroński złapał krótkie podanie Wiechecia, przebiegł z piłką ponad pół boiska! Próba podwyższenia za 2 pkt była nieudana, wynik brzmiał 18:14.
Gościom do sukcesu wystarczało jedno przyłożenie, dopięli swego dzięki akcji Krzysztofa Nosowa. Tej straty miejscowi już nie odrobili.
Po 7 kolejkach Kings zajmują ostatnie, 4. miejsce, ostatnie w grupie południowej (3 zwycięstwa, 4 porażki). Do zakończenia rundy zasadniczej pozostało im jedno spotkanie.
