Gdy karany Wojciech N. od 2010 r. siedział w więzieniu żona Anita N. pozała innego mężczyznę. Potem z Markiem C. zamieszkała u swoich rodziców, w centrum Krakowa. Deklarowała, że się rozwiedzie, ale w tym celu nie podjęła jednak żadnych kroków prawnych. W 2014 r. Wojciech N. wyszedł z więzienia i nalegał, by żona do niego wróciła. Spędzili razem kilka godzin i jedną noc. Następnego dnia kobieta pożaliła się Markowi C. że padła ofiarą gwałtu ze strony męża.
Marek C. postanowił ukarać Wojciecha N. Wszedł do mieszkania, w którym spał pokrzywdzony i zaatakował go pięściami, a potem małą siekierką. Złamał mu dwa żebra, poranił w okolicach krocza, pociął po klatce piersiowej i plecach. Bił tak mocno, że spowodował pęknięcie czaszki Wojciecha N. Rannego znaleźli jego teściowie i wezwali pogotowie.
Marek C. przyznał się, że doszło do starcia z Wojciechem N. i w trakcie walki uzyskał nad nim przewagę. Początkowo zaprzeczał, by używał jakiegoś narzędzia, a tylko rąk i nóg. Sugerował, że rany cięte na ciele pobitego mogły powstać, gdy upadł na łóżko, z którego wystawały sprężyny. Potem jednak potwierdził, że używał siekierki, gdy bił pokrzywdzonego.