Kontrowersje - jak się później okazało bezpodstawne - wzbudziła interwencja strażników miejskich, którzy we wtorek na placu Wolnica obezwładnili mężczyznę. Anonimowa osoba przesłała do naszej redakcji e-mail z opisem zdarzenia i trzema filmikami z interwencji. Widać na nich leżącego mężczyznę, a wokół niego w pewnym momencie aż czterech strażników. Świadek zdarzenia stwierdził, że użyli gazu pieprzowego. Dodał, że obezwładniony mężczyzna zachowywał się spokojnie. Kiedy leżał, miał się nawet rozpłakać i pytać strażników, dlaczego tak go traktują.
Możliwe, że świadek nie widział, co stało się wcześniej.
Zaczęło się od tego, że strażnicy sprawdzali czy samochody są prawidłowo zaparkowane. Na jednej z ławek siedziała para, która się kłóciła. Mężczyzna głośno przeklinał. Strażnicy zwrócili mu uwagę. 36-latek, zamiast się uspokoić, zaczął kierować pod adresem strażników groźby. Przeklinał i krzyczał. Nie chciał się wylegitymować ani się przedstawić. Był agresywny. Szarpał się, a interweniującą strażniczkę nawet kilkukrotnie kopnął. Strażnicy poinformowali agresora, że mogą użyć wobec niego siły fizycznej.
- Został obezwładniony, a na ręce założono mu kajdanki - relacjonuje Marek Anioł, rzecznik prasowy straży miejskiej. Na miejsce została wezwana policja.
Agresorem okazał się mieszkaniec jednej z podtarnowskich miejscowości, który teraz stanie przed sądem.
- Odpowie za znieważenie funkcjonariusza, w związku z pełnieniem przez niego obowiązków służbowych, naruszenie jego nietykalności i kierowanie wobec niego gróźb karalnych - dodaje Anioł. W wyjaśnieniach, które dostaliśmy od straży miejskiej, nie ma informacji o gazie pieprzowym.
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska