Zdaniem śledczych lekarki zleciły podanie Basi zbyt dużej dawki potasu, bez wcześniejszego przeprowadzenia badań w tym zakresie. W ten sposób naraziły dziewczynkę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Pielęgniarka z kolei usłyszała zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci, bo jak twierdzi prokuratura, nieprawidłowo wykonała zlecenie lekarza. Więcej szczegółów na temat samych zarzutów śledczy nie podają.
Nie wiadomo też, czy podejrzane przyznały się do winy, bo ze względu na dobro śledztwa takie informacje nie są udzielane. Prokuratura informuje jedynie, że złożyły obszerne wyjaśnienia. Wobec lekarek i pielęgniarki zastosowano poręczenia majątkowe: od 3 do 10 tys. zł. Grozi im nawet do 5 lat więzienia.
Prokurator przedstawił zarzuty medykom na podstawie dokumentacji z leczenia Basi, zeznań świadków, wyników oględzin zwłok dziecka oraz opinii wydanej przez Katedrę i Zakład Medycyny Sądowej Akademii Medycznej we Wrocławiu. Na dalszym etapie śledztwa, które toczy się w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka, to właśnie ta insytucja ma sporządzić jeszcze opinię uzupełniającą, bo tego zażyczyła sobie prokurator.
Przypomnijmy, że 3-miesięczną Basię rodzice przywieźli do krakowskiego szpitala miejskiego z infekcją. Miała tu spędzić raptem kilka dni, aż objawy choroby ustąpią. 8 lipca 2016 roku doszło jednak do pomyłki, która kosztowała dziecko życie.
- Błąd wykryto natychmiast, podjęto reanimację dziecka, niestety nie udało się go uratować, mimo że lekarze robili, co mogli - mówiła wtedy Anna Górska, rzeczniczka prasowa szpitala. Placówka natychmiast zawiadomiła o śmierci dziecka policję i prokuraturę, którym przekazana została cała dokumentacja medyczna dziecka.
Teraz przedstawiciele szpitala sprawy komentować nie chcą, bo jak tłumaczą, śledztwo nadal się toczy.
KONIECZNIE SPRAWDŹ: