Kraków ma lepsze lotnisko, a Wrocław stadion w rozsypce

Prace mają ruszyć dziś i może za półtora roku obiekt będzie wyglądał jak sen kibica - 41 tys. miejsc, sześć poziomów, parkingi, centrum biznesowo-konferencyjne z kasynem, restauracje, salony fitness, sklepy dla kibiców. Oraz takie luksusy jak 306 pisuarów męskich i 266 wc dla kobiet!

Może, jeśli uda się to zbudować do czerwca 2011 roku, jak zapowiadają władze Wrocławia. Wtedy ich stadion przebije nasz nowoczesnością. Dolnoślązacy mają jednak dwa problemy - rosną koszty inwestycji (miało być 700 mln zł, teraz prawdopodobnie przekroczą 800 mln) i wejście nowego wykonawcy (po sporze miasta z Mostostalem inwestycję przejęła firma Max Boegl).

Zaletą stadionu "Wisły" jest to, że w większej części jest gotowy. Na wyremontowanych trybunach w lipcu tego roku będzie mogło, według zapowiedzi, zasiąść 35 tys. kibiców. Niestety, nie będzie podziemnego parkingu.

W przeciwieństwie jednak do wrocławskiego obiektu - można tam łatwiej dojechać. Wrocław planuje budowę węzła szybkiego tramwaju pod stadionem, ale prace się przeciągają (linie mają być gotowe dopiero w 2012 r.). Mają one łączyć ze stadionem również wrocławskie lotnisko. To dobrze, bo dziś choć leży blisko centrum (13 km), przez korki jedzie się tam nawet 45 minut autem.

Jeśli jednak założymy, że kibice przylecą samolotem, to Kraków bije Wrocław na głowę. Nie dość, że nasze lotnisko jest zauważalnie większe, to liczba przylatujących dwukrotnie przewyższa tych we Wrocławiu (2,68 mln w Krakowie i 1,37 mln u konkurenta).

O wiele lepiej stoimy też z połączeniami międzynarodowymi (mamy ich 48, wrocławianie tylko 30). Na dodatek, w tym roku tani przewoźnicy dodali nowe połączenia, m.in. Kraków z Rzymem, Pizą, Brukselą i hiszpańskim Alicante. Wrocław co prawda chce nas gonić, budując nowy terminal (przepustowość 2 mln osób), ale szybko tych różnic nie nadrobi.