Sprawa wyszła na jaw 26 sierpnia 2014 r., gdy siostra oskarżonej w śmietniku na posesji w centrum Krakowa znalazła czarny worek. W środku było mnóstwo krwi, fragmenty łożyska i pępowiny. Kto i gdzie urodził dziecko? To było zagadką, ale tylko przez chwilę. Kobieta wezwała policję i wskazała na swoją siostrę Magdę K.
- Ona mogła rodzić - nie kryła. Funkcjonariusze zapukali do pokoju, w którym była Magda K. Zabezpieczyli dowody rzeczowe: nożyczki, miskę i ubrania.
- Gdzie jest noworodek? - zapytali. - Zakopałam go w ziemi - przyznała 31-latka. Wskazała miejsce, ale tam kopano, kopano i ...niczego nie znaleziono. Przyparta do muru kobieta otworzyła szufladę w swoim pokoju. Wskazała czarny worek... Tam były zwłoki
Magda K. była po rozwodzie i sama wychowywała troje dzieci. Z ustaleń śledczych wynika, że do porodu czwartego dziecka doszło w domu. Magda K. urodziła zdrowego żywego synka, po czym udusiła go zatykając mu nos i usta papierowym ręcznikiem. Zwłoki pozostawiła w misce, którą wsunęła pod stół w pokoju. Starsze dzieci były świadkami porodu i śmierci noworodka. Następnego dnia rano już go nie widziały. Zniknął.
Magda K. zaprzeczała, by dokonała zabójstwa. Z jej relacji wynika, że urodziła już marte dziecko i próbowała je bezskutecznie reanimować. Biegli po sekcji wykluczyli taką możliwość. Napisali, że chłopiec urodził się żywy. To jest podstawą tego, że Magda K. ma zarzut zabójstwa, a nie dzieciobójstwa pod wpływem przebiegu porodu.