Po raz kolejny opóźni się dostawa Krakowiaków, które miasto zamówił w bydgoskiej Pesie. Nowy termin to koniec grudnia. Jeśli do tego czasu tramwaje nie dotrą pod Wawel, Kraków straci część unijnej dotacji. Chodzi o 171 milionów złotych. To ponad połowa łącznej kwoty jaką MPK musi zapłacić. Ta w sumie wynosi 291 milionów.
Tymczasem do tej pory do Krakowa przyjechało tylko pięć nowych tramwajów. Szósty, najprawdopodobniej dotrze jeszcze w tym tygodniu. Szkopuł w tym, że MPK zamówiło łącznie 36 pojazdów. Aby unijna dotacja nie została cofnięta tramwaje muszą być gotowe do końca roku.
- Mamy zapewnienia, że wszystkie pojazdy dotrą najpóźniej w grudniu 2015 roku - mówi Marek Gancarczyk, rzecznik prasowy MPK.
Co jednak jeśli tak się nie stanie i część z nich do już w 2016? Wtedy dotacja unijna zostanie zmniejszona, a miasto będzie musiało do zakupu dołożyć z własnej kieszeni. Obawy nie są nieuzasadnione. Już bowiem z pierwszym egzemplarzem były problemy. Zgodnie z ustaleniami, pojazd miał być gotowy w maju. Dotarł on jednak pod koniec czerwca.
Przesunięty został też termin dostawy wszystkich pojazdów. Pierwotnie był on wyznaczone na 15 września. Później przeniesiono go na 15 listopada. Teraz na grudzień.
- Nie zakładamy przekroczenia terminu - zapewnia Michał Żurowski rzecznik prasowy Pesy. - Wszystkie pojazdy są na różnych etapach produkcji, której zaawansowanie gwarantuje dotrzymanie ustalonego terminu i rozliczenie projektu przez zamawiającego - dodaje rzecznik prasowy.
Tymczasem, aby być pewnym wykonania zamówienia MPK dało bezpłatny urlop 20 pracownikom. Tych zatrudniła Pesa, by składali Krakowiaki.