- Nie wyprzedajemy majątku gminy bezrefleksyjnie. Żadna nieruchomość, potrzebna do realizacji zadań miasta, nie została sprzedana przez okres 20 lat - przekonywała miejskich radnych dyrektor Wydziału Skarbu Miasta UMK Marta Witkowicz.
Z kolei wiceprezydent Krakowa Bogusław Kośmider przedstawił dane dotyczące tego, jak przez ostatnich blisko osiem lat urzędnicy rozporządzali miejskimi działkami i mieszkaniami.
Temat pojawił się na sesji Rady Miasta Krakowa (w środę 28 września) m.in. w efekcie naszej publikacji, w której ujawniliśmy, że od 2000 roku gmina Kraków wyzbyła się majątku wartego blisko miliard złotych. Chodzi o mieszkania, budynki oraz działki. Część miejskich radnych była tymi danymi zbulwersowana i domagała się wyłączenia niektórych gminnych nieruchomości spod sprzedaży. Na środowej sesji RMK projekt uchwały w tej sprawie znalazł się w porządku obrad.
Wyprzedaż gminnego majątku
Na początek trochę liczb, które przedstawił wiceprezydent Kośmider. W latach 2015-2022 gmina wyprzedała nieco ponad 19 hektarów miejskich gruntów za ponad 208 mln zł, z czego najwięcej z nich przeznaczona była pod zabudowę usługową (blisko 7 ha). Miasto nie sprzedało ani jednej działki przewidzianej pod zieleń, natomiast kupiło ponad 82 ha takich gruntów za ponad 100 mln zł.
W tych samych latach gmina pozbyła się (w ramach przetargów nieograniczonych) 226 mieszkań za ponad 102 mln zł. Na największym z nich w okolicach Rynku Głównego miasto zarobiło prawie 3 mln zł. Chodzi o lokal z ośmioma pokojami. - To największe mieszkanie, jakie sprzedaliśmy w tych latach. Tak duży lokal nie jest potrzebny do prowadzenia polityki mieszkaniowej - przekonywał wiceprezydent Kośmider.
Radny Łukasz Gibała (klub Kraków dla Mieszkańców) podkreślał natomiast, że duże mieszkania w zasobie gminnym również są potrzebne, bo przecież w Krakowie żyją rodziny wielodzietne, które można by ulokować w takich lokalach.
Bogusław Kośmider zapewniał, że jednocześnie gmina kupowała i budowała mieszkania. - W latach 2015-2022 miasto pozyskało i wybudowało łącznie 716 lokali za kwotę ponad 109 mln zł - wyliczał wiceprezydent Krakowa. I dodawał: - W tym czasie w gminie Kraków nastąpił przyrost liczby miejskich lokali o 490.
Wiceprezydent przekonywał, że miasto po to sprzedaje mieszkania, by mieć pieniądze na "funkcjonowanie mieszkalnictwa".
W Krakowie brakuje mieszkań
Przeciwni wyprzedaży gminnych lokali i gruntów na dotychczasową dużą ich zdaniem skalę są politycy partii Razem i niektórzy miejscy radni, m.in. z klubu Kraków dla Mieszkańców. Przygotowali w tej sprawie obywatelski projekt uchwały, który był dyskutowany na sesji RMK 28 września.
Dokument przewiduje, że spod sprzedaży wyłączone miałyby być m.in. grunty, które nie są objęte planami miejscowymi, jak również mieszkania (sprzedaż tych drugich byłaby dopuszczona jedynie na rzecz dotychczasowych najemców).
- Dlaczego występujemy z taką propozycją? Ponieważ polityka mieszkaniowa miasta z punktu widzenia zwykłych mieszkanek i mieszkańców Krakowa - wbrew temu co zaprezentował przed chwilą wiceprezydent Kośmider - pozostawia wiele do życzenia - mówiła do radnych miejskich Ewa Owerczuk z partii Razem. Zwróciła uwagę, że miasto nie ma już np. rezerw pod budownictwo komunalne, "bo większość dostępnych terenów gminnych przeznaczonych pod ten cel została wykorzystana".
- Tymczasem mieszkań w Krakowie brakuje. Nie jest to problem abstrakcyjny. Dotyka zdecydowanej większości mieszkańców - zwróciła uwagę Ewa Owerczuk. I dodawała: - Krakowianie i krakowianki potrzebują mieszkań, które są dostępne cenowo. Dzięki którym uda nam się zmniejszyć, a docelowo zlikwidować lukę czynszową. To sytuacja, w której mieszkańca nie stać na mieszkanie na wolnym rynku, a jednocześnie zarabia on zbyt dużo, by móc ubiegać się o mieszkanie socjalne.
Jej zdaniem przyjęcie przez radnych projektu uchwały pozwoli "nadać nowy kierunek w polityce mieszkaniowej Krakowa".
Radni: projekt trzeba poprawić
Co do zasady z zapisami dokumentu zgadzają się miejscy radni Prawa i Sprawiedliwości. Zwracali jednak uwagę, że nie brakuje w nim mankamentów, które należałoby poprawić. - Chcielibyśmy, aby spod zakazu sprzedaży wyłączone zostały lokale o dużej powierzchni oraz te, które są pod opieką konserwatora zabytków - przekonywał Michał Drewnicki z PiS.
Z kolei radny miejski Koalicji Obywatelskiej Andrzej Hawranek stwierdził, że projekt w zaproponowanym kształcie "jest drukiem ciężkim do przyjęcia". - Gdybyśmy go uchwalili, de facto zablokowalibyśmy całkowicie sprzedaż mienia w Krakowie: zarówno mieszkań, jak i gruntów. Sprzedaż po prostu przestałaby istnieć. Nasz klub tego nie chce - mówił Andrzej Hawranek. Zgodził się z radnym Drewnickim, że projekt uchwały wymaga poprawek.
- Dyskutowaliśmy o tym na klubie i uznaliśmy, że sprzedaży powinny podlegać np. mieszkania, których powierzchnia jest większa niż dwa pokoje. Z danych wynika, że tego typu lokale nie cieszą się dużą popularnością i są gminie niepotrzebne - dodał Andrzej Hawranek.
Podobnie jak radny Drewnicki stwierdził również, że sprzedawane powinny być też mieszkania, które są pod opieką konserwatorską. - Koszty utrzymania i remontów takich lokali są bardzo wysokie - podsumował radny Hawranek.
- To oni tworzyli niezwykły koloryt krakowskich ulic i placów. Pamiętacie ich?
- TAK Kraków wyglądał jeszcze 15 lat temu. To rok 2007. Aż trudno uwierzyć!
- Horoskop na wrzesień 2022 dla wszystkich znaków zodiaku
- Niezwykła wieś z Małopolski znów jest gwiazdą internetu
- Zalane wioski pod Krakowem, drogami płynęły rzeki
Rusza gazociąg Baltic Pipe
