To podwójny pech - wjechać w ulicę, która cię nigdzie nie doprowadzi i wyjechać z niej biedniejszym o mandat. Ten, jak twierdzą nasi czytelnicy, można dostać od stojącego tam od paru dni patrolu.
Kierowcy bronią się, że skręcają w Lema sądząc, że jest to droga prowadząca do C. H. Plaza i Decathlonu. Gdy tylko zauważają, że są w pułapce, próbują z niej uciec kilkaset metrów dalej. - Chciałem zawrócić, a tu pojawia się patrol straży miejskiej - żali się jeden z kierowców. - Okazało się, że złamałem znak zakazu ruchu.
- Nie ma mowy o specjalnym "ustawianiu" się na kierowców - zaprzecza Marek Anioł, rzecznik Straży Miejskiej.- Patrol pojawił się tam zapewne przy okazji prowadzenia innych czynności, jednak musiał zareagować na łamanie przepisów - dodaje Anioł.
Rzeczywiście, przy wjeździe w pechowaą ulicę ustawione są znaki B-1, oznaczające zakaz ruchu w obu kierunkach. Problem w tym, że pas do skrętu nie jest niczym zastawiony, droga jest wyraźnie używana, a znaki są słabo widoczne. Wszystko to sprawia, że o pomyłkę bardzo łatwo.
Problem mogłoby rozwiązać ustawienie przy drodze znaku zakazu skrętu lub przestawienie znaku zakazu ruchu na słup znajdujący się bliżej jezdni. - Przyjrzymy się oznakowaniu w tym miejscu - obiecuje Jacek Bartlewicz, rzecznik ZIKiT. - Jeśli ta informacja się sprawdzi, poprawimy oznakowanie tak, aby było czytelniejsze.
Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i weź udział w plebiscycie
Ferie zimowe 2012. Zobacz, jak możesz je spędzić w Krakowie!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!