Zobacz także: Napad w M1. Oskarżona szajka młotkowych
Większość spośród pozostałych 11 oskarżonych, wśród których był m.in. jubiler, mechanik samochodowy, doradca handlowy i trzech ochroniarzy, usłyszała wyroki z warunkowym zawieszeniem kary, m.in. za paserstwo, posiadanie narkotyków, ukrywanie dokumentów, nielegalne posiadanie amunicji. Na trzy lata bez zawieszenia trafi za kratki Paweł P., były policjant, który utrudniał śledztwo w sprawie napadu i dostarczył bandytom auto, którym uciekli z miejsca przestępstwa. Z kolei Łukasz K., ochroniarz w M1, który udzielił napastnikom informacji o zabezpieczeniach sklepu, dostał dwa lata więzienia.
Trzej główni sprawcy napadu: Kamil K., Mikołaj M. i Marcin W. poznali się zakładzie karnym. Po wyjściu na wolność spotykali się w siłowni przy ul. Krakowskiej. Pierwotnie w napadzie na Apart miał też brać udział brat Kamila K. Andrzej, ale został aresztowany do odbycia kary więzienia.
Napastnicy nie byli amatorami. Od 2006 roku, w różnych składach osobowych, mieli już na koncie włamanie do mieszkania przy ul. Kieleckiej, napad na aptekę przy ul. Grochowskiej, sklep w Nowej Hucie, dwukrotnie na ten sam sklep jubilerski Opal przy ul. Kazimierza Wielkiego. Zrabowali tam biżuterię o wartości 27 tys. zł, użyli gazu łzawiącego wobec pracowników.
To oni ukradli w Krakowie biżuterię wartą 300 tys. zł
Do głównego skoku przygotowali się niezwykle starannie. Kupili zielone kombinezony, maski przeciwpyłowe, czapki i okulary, by nikt ich nie rozpoznał. W innym sklepie zaopatrzyli się w młotki do rozbijania szklanych gablot i gaz łzawiący. By szybciej uciec z miejsca zdarzenia, zdobyli terenowe auto, które najpierw przemalowali, a po napadzie spalili. Przed skokiem dwukrotnie odwiedzili sklep, obserwując, w których gablotach są najwartościowsze precjoza.
Całkiem zamaskowani dokonali napadu 16 czerwca 2008 r. Młotkami zablokowali drzwi ewakuacyjne, potem w środku rozpylili gaz pieprzowy i rozbili gabloty z biżuterią. Zrabowali wyroby ze złota warte 177 tys. zł. Później część łupu sprzedali przez paserów, a część przetopili na złote sztabki, których też się pozbyli.
Zabójstwo kibica Cracovii: zatrzymano "Miśka" (AKTUALIZACJA)
Na ich trop naprowadził śledczych m.in. zgubiony w innej "akcji" but i plan napadu na Apart, nakreślony na umowie najmu mieszkania. Ważnym dowodem była też krew znaleziona na podłodze sklepu jubilerskiego Opal. Syn właścicielki wyrwał wtedy młotek jednemu z napastników i zdzielił nim w głowę bandytę. Potem okazało się, że krew należy do trzeciego z braci K., Filipa K., który wraz z Kamilem dokonał wtedy rozboju.
Większość członków szajki i ich wspólników przyznała się do winy, kilku dobrowolnie poddało się karze. Wyrok w tej sprawie nie jest prawomocny.
Policja do tej pory wyjaśnia jeszcze jedną zagadkę z tym związaną. 8 stycznia 2009 r. na os. Centrum D znaleziono zwłoki Andrzeja K. - tego, który miał brać udział w skoku na Apart, ale wcześniej trafił za kratki. Mężczyzna odsiadywał wyrok za włamania i kradzieże w Tarnowie.
W listopadzie 2008 r. wyszedł do pracy na zewnątrz i już nie wrócił, choć do końca odsiadki zostały mu tylko cztery miesiące. Ukrywał się gdzieś w Małopolsce i w końcu został znaleziony martwy w Nowej Hucie. Ktoś zadźgał go nożem. To był powód do spekulacji, że zbrodnia może mieć związek z rozliczeniami w przestępczym półświatku, właśnie w związku z podziałem łupów za napad na Apart. Tym bardziej że nigdy nie odzyskano biżuterii zrabowanej wtedy przez Kamila K., brata zamordowanego.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Brutalna wojna o turystę. Kto podpala meleksy?
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Rewolucja w krakowskim MPK. Miasto likwiduje bilety jednorazowe. Co o tym sądzisz?
Adam, Polska ci dziękuję.** Podziękuj Adamowi Małyszowi za wszystko, co dla nas zrobił**
