Policję wezwali mieszkańcy. Oni też wskazują klatkę, gdzie mogli się ukryć sprawcy. - Policjanci dobijali się do drzwi, ale mężczyźni w środku udawali, że ich tam nie ma. W końcu strażacy wyważyli drzwi - mówi jeden z sąsiadów.
W środku jest dziewięć osób (w wieku 17 - 24 lata), w tym lokator mieszkania. Reszta to jego goście. Wszyscy zostają zatrzymani. - To oni wywołali tragiczną bójkę - mówi Katarzyna Cisło z małopolskiej policji.
Jeden z nich jest ciężko ranny. - Wzięli go na noszach z kroplówką. Był pocięty nożem - opowiada sąsiadka. Teraz chłopak leży w szpitalu Rydygiera.
Policjanci podejrzewają, że to porachunki pseudokibiców. Osiedle Kazimierzowskie ma złą sławę. - Bez przerwy są "wjazdy" kiboli, głównie z os. Piastów. Oni za Cracovią, u nas - za Wisłą. Tylko wtedy słychać, jak dzwonią komórki i każdy ucieka, bo nie chce być zabity - mówi jedna z mieszkanek bloku.
Jednak zatrzymany chłopak, na którego mieszkanie był nalot, ma wśród sąsiadów opinię spokojnego. - Nie jest kibolem. Nigdy go z szalikiem, ani nawet z piwem nie widzieliśmy. Grzeczny, zawsze się kłania - zgodnie przyznają mieszkańcy. Chłopak mieszka z matką. Nigdy nie wywoływał burd. - Miał wielu kolegów, był lubiany, odwiedzali go. Może coś przeskrobali i zwalili się do niego, a on, chcąc nie chcąc, ich przyjął? - dywaguje jeden z sąsiadów. Wczoraj policja przesłuchiwała osiem zatrzymanych osób (jest wśród nich jedna dziewczyna). Dziś mają być doprowadzeni do prokuratury.