Kraków: nie dawaj pieniędzy żebrzącym na ulicy

Marian Satała
Andrzej Banaś
Kraków wypowiada walkę natrętnie żebrzącym w śródmieściu. Komendant straży miejskiej Janusz Wiaterek zapowiada zero tolerancji dla takich osób.

- Ławki na przystankach i na Plantach nie będą służyć za legowiska - mówi Wiaterek. - Strażnicy miejscy, w ramach prawa oczywiście, będą skutecznie utrudniać życie włóczęgom i natrętnie żebrzącym. Szczególnie zadbamy o porządek w centrum miasta, przede wszystkim na Drodze Królewskiej.

Stanowisko komendanta popiera Józefa Grodecka, dyrektorka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Krakowie. - Ludzie mają potrzebę czynienia dobra - mówi.- O wiele skuteczniejsza jest jednak pomoc przez instytucje do tego powołane, takie jak nasza. Dlatego z władzami Krakowa i strażą miejską zaczynamy akcję "Nie zostawiaj pieniędzy na ulicy. Żebrzącym możesz pomóc inaczej".

Fachowcy przekonują, że niektórzy ludzie z żebrania uczynili sobie zawód. Są zdrowi i mogą pracować, żebranie jednak gwarantuje im życie bez wysiłku. Co więcej, wielu z żebrzących w Krakowie to przyjezdni, którzy tylko wyglądem przypominają bezdomnych. Faktycznie jest inaczej. Miasto przygotowało 60 tys. ulotek, które mają nakłaniać turystów do asertywności wobec żebrzących.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 3

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Nie chce tu napisać, że z s. Się nie zgadzam zupełnie, ale… To nie jest tak, że zawsze te osoby po prostu przeznaczają pieniądze na to na co im się podoba bo właśnie taki a nie inny maja kaprys. Najczęściej jest tak , ze problem związany z finansowaniem takich placówek leży gdzieś znacznie wyżej, a mianowicie w kwestii ustawodawcy. Przecież taki dyrektor placówki nie może samowolnie wydawać dowolnej kwoty na budynki, sprzed czy kadrę (co nie znaczy, ze to się sporadycznie nie zdarza, ale to już zupełnie inny temat i nie można wszystkich wrzucać do jednego worka oszustów i krętaczy) wszystko zapisane jest w konkretnych ustawach, dziennikach czy uchwałach. To właśnie tam powinniśmy dopatrywać się bledów oraz przejawów kompletnie nie logicznego myślenia. Co do bilbordów i plakatów o których była mowa, to tez nie jest niczyja fanaberia, po prostu są to działania statusowe danej organizacji i są na to również przeznaczone konkretne pieniądze. Zarzut , że urzędnicy chcą przejąć pieniądze „wyżebrane” jest dość absurdalnym i myślę, że na ten temat nie ma co dyskutować.
Nie jestem osoba, która w jakiś wyjątkowy sposób wspiera osoby potrzebujące, odpis z podatku, jakieś sms-y wysyłane kilka razy w roku, czy wspieranie harcerzy i tyle, chyba przede wszystkim dlatego, że moje środki są bardzo ograniczone. Czasem zdarza mi się dać komuś pieniądze na ulicy, jednak mój stosunek do takich datków jest bardzo negatywny i tak naprawdę nie robie tego z potrzeby serca. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się spotkać osoby potrzebującej co do której miałabym zupełną pewność ze robie to słusznie, często daje jakieś pieniądze po prostu ze strachu czy zażenowania. Może to jest dziwne ale właśnie ja mam takie odczucia, często podchodzą mężczyźni pod wpływem alkoholu i jak tu wierzyć w to , że moje pieniądze nie pójdą na alkohol i dalsze pogrążanie się delikwenta. Często podchodzą tez Romowie i ich dzieci przez nich wysyłane wtedy najczęściej czuje zażenowanie oraz po prostu strach i daje pieniądze po prostu, żeby zostawili mnie w spokoju. Spakowanie swoich zakupów do samochodu na parkingu zazwyczaj kończy się tym, ze nagle pojawia się osoba potrzebująca pomocy i 2 złotych, jak np. powiedzieć takiej osobie ze jest już 5 tego dnia a przecież trzeba mieć racjonalne podejście to takich spraw – nie jestem w stanie pomoc każdemu. Taka sama sytuacja jest wtedy, kiedy chcemy cos zjeść w jakimś przylokalowym ogródku zaraz zjawia się ktoś z wyciągniętą dłonią i jak tu nie dać, kiedy ty siedzisz i jesz a ktoś mówi ci ze na chleb zbiera, – choć już na pierwszy rzut oka, a właściwe nosa czuć, na co Pojdą te pieniądze. Ktoś powie to unikaj takich sytuacji, ale dlaczego skoro ciężko pracujemy nie możemy od czasu do czasu zjeść czegoś w miłym i chciałoby się spokojnym miejscu.
Przykro mi, ale chyba musze przyznać racje tym, którzy chcą zlikwidować ten proceder. Choć zdaje sobie sprawę ze jest to temat kontrowersyjny, ale za to chyba cenimy nasza wolność, każdy może mieć swoje zdanie.
s
s.
może tylko dla zalogowanych?
s
s.
Niech fundacje podadzą ile przeznaczają na działalność statutową a ile na koszta administracyjne. Bo sporo jest takich "Fundacji", które biednym "pomagają" przez wykupowanie za ciężkie tysiące billboardów, marmurowe tablice, zatrudnianie armii urzędników, reklamę w tramwajach, ale tego co przekazują samym potrzebującym jest co kot napłakał... Kupują lokale na biura, samochody służbowe, komputery, ale chleba i noclegu próżno u nich szukać.

Coś czuję że nie w smak krakowskim urzędnikom że im forsa koło nosa przechodzi i chcą przyssać się i do żebraczej miseczki. No i za jednym zamachem pozamiatać pod dywan te "śmieci szpecące miasto". Oni dalej będą i będą w jeszcze gorszej sytuacji niż dotychczas, ale nie będą urzędowi szpecić widoku, bo się ich wyrzuci tam, gdzie goście nie zaglądają.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska
Dodaj ogłoszenie