Pożar zniszczył mieszkanie Andrzeja i Elżbiety Lisowskich przy ulicy Jakuba na krakowskim Kazimierzu. Znani podróżnicy, twórcy programów telewizyjnych, przebywają tymczasem w Kambodży. Tam spotkało ich drugie nieszczęście - zostali okradzeni. Przyjaciele starają się jednak ratować ich dobytek i zorganizować pomoc.
W niedzielnym pożarze spłonęło doszczętnie mieszkanie i archiwum fotograficzno-filmowe, które zbierali od ponad 40 lat. Spłonął też księgozbiór pani Elżbiety, która jest pracownikiem naukowym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W ogniu zginęły również ich cztery ukochane koty. Piąty cudem ocalał.
Podróżnicy nie mogą na razie wrócić do Polski, bo przed pożarem skradziono im w Kambodży dokumenty i muszą czekać na wydanie zastępczych paszportów. Starają się o to przez francuską ambasadę.
- Odebraliśmy zgłoszenie o 4.55 rano, kilka minut później strażacy byli już na miejscu. Znajomej właścicieli, która nocowała w mieszkaniu, udało się jednak wcześniej wyjść - relacjonuje Łukasz Szewczyk, rzecznik straży pożarnej w Krakowie.
Sąsiadka z piętra, opowiada, że kobieta wybiegła tak jak stała, w koszuli nocnej i boso. Paliły jej się włosy.
- Uratowały ją koty, które zaczęły głośno miauczeć i się obudziła - mówi.
Kiedy znajoma Lisowskich otwarła drzwi, ogień buchnął na klatkę schodową. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń i nie zajęły się sąsiednie mieszkania. Z powodu zadymienia strażacy ewakuowali ze wszystkich pięter budynku 12 mieszkańców.
- U kilku osób trzeba było zastosować tlenoterapię i udzielić im wsparcia psychologicznego - mówi Szewczyk.
Na razie nie wiadomo, co wywołało pożar, trwają ekspertyzy.
- Obudził mnie swąd i trzaski. Wyjrzałam na ulicę. Stały tam już wozy strażackie. Przez wentylację do domu dostały się nagle kłęby dymu, ograniczając widoczność. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje - opowiada pani Joanna, sąsiadka z trzeciego piętra w tym samym pionie co spalone mieszkanie.
Narzeka, że choć krzyczeli z sąsiadami przez okno, strażacy początkowo nie reagowali. Dopiero kiedy wyrzuciła butelkę z wodą, odkrzyknęli, żeby przejść na drugą stronę budynku. Potem ich ewakuowano. Pani Joannie udało się jeszcze wynieść z domu kota.
- Usiedliśmy na pobliskich ławeczkach. Zaopiekowali się nami sąsiedzi z drugiej części budynku, od ul. Warszauera, poczęstowali gorącą herbatą - dodaje pani Joanna.
Przy ulicy Miodowej prowadzi restaurację. Deklaruje, że kiedy Lisowscy wrócą z podróży i nie będą mieli gdzie usiąść przy stole, to mogą u niej zjeść. Pomoże też finansowo.
Swoje wsparcie oferuje również pani mieszkająca za ścianą. - Jestem w końcu najbliżej, nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Dobrze, że tak się to skończyło. Że nikt nie zginął - mówi.
Zaraz po pożarze ruszyła akcja pomocy w internecie. „Prosimy o wsparcie finansowe, bo potrzeby są ogromne - od kosztów remontu, przez zakup mebli, a na sprzęcie do pracy kończąc. Tak naprawdę zostało im to, co mają przy sobie w Kambodży” - napisała na Facebooku Katarzyna Wierzba, jedna z inicjatorek akcji „Wsparcie dla Lisów”.
Zbiórkę pieniędzy zorganizowała Fundacja Równi Wobec Życia.
Dane do wpłat:
Fundacja Równi Wobec Życia,
Łukowica 411, 34-606 Łukowica,
Bank BGŻ BNP Paribas S.A. nr konta:
39 2030 0045 1110 0000 0418 5050 dopisek „DLA LISOWSKICH”.
Znajomi podróżników starają się ratować spalone pamiątki, osuszać zalane podczas gaszenia pożaru dokumenty i odzyskać zdjęcia ze zniszczonych komputerów.
Elżbieta i Andrzej Lisowscy są autorami książek podróżniczych i przewodników. Ostatnio wydali „Południki szczęścia”. W TVP Info prowadzą program „Światowiec”, a w Radiu Kraków audycję „Południk Cafe”. Przez wiele lat w Telewizji Kraków przygotowywali program „Z plecakiem i walizką”.