https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Podróżnicy stracili dorobek życia

Lisowscy od lat z pasją opowiadają Małopolanom o swych podróżach
Lisowscy od lat z pasją opowiadają Małopolanom o swych podróżach fot. Andrzej Banaś
Państwu Lisowskim spłonęło mieszkanie, a w nim zdjęcia, filmy, nagrania i pamiątki z całego świata Podróżnicy przebywają w Kambodży. Na razie nie mają jak wrócić, bo skradziono im dokumenty.

Pożar zniszczył mieszkanie Andrzeja i Elżbiety Lisowskich przy ulicy Jakuba na krakowskim Kazimierzu. Znani podróżnicy, twórcy programów telewizyjnych, przebywają tymczasem w Kambodży. Tam spotkało ich drugie nieszczęście - zostali okradzeni. Przyjaciele starają się jednak ratować ich dobytek i zorganizować pomoc.

W niedzielnym pożarze spłonęło doszczętnie mieszkanie i archiwum fotograficzno-filmowe, które zbierali od ponad 40 lat. Spłonął też księgozbiór pani Elżbiety, która jest pracownikiem naukowym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W ogniu zginęły również ich cztery ukochane koty. Piąty cudem ocalał.

Podróżnicy nie mogą na razie wrócić do Polski, bo przed pożarem skradziono im w Kambodży dokumenty i muszą czekać na wydanie zastępczych paszportów. Starają się o to przez francuską ambasadę.

- Odebraliśmy zgłoszenie o 4.55 rano, kilka minut później strażacy byli już na miejscu. Znajomej właścicieli, która nocowała w mieszkaniu, udało się jednak wcześniej wyjść - relacjonuje Łukasz Szewczyk, rzecznik straży pożarnej w Krakowie.

Sąsiadka z piętra, opowiada, że kobieta wybiegła tak jak stała, w koszuli nocnej i boso. Paliły jej się włosy.

- Uratowały ją koty, które zaczęły głośno miauczeć i się obudziła - mówi.

Kiedy znajoma Lisowskich otwarła drzwi, ogień buchnął na klatkę schodową. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń i nie zajęły się sąsiednie mieszkania. Z powodu zadymienia strażacy ewakuowali ze wszystkich pięter budynku 12 mieszkańców.

- U kilku osób trzeba było zastosować tlenoterapię i udzielić im wsparcia psychologicznego - mówi Szewczyk.

Na razie nie wiadomo, co wywołało pożar, trwają ekspertyzy.

- Obudził mnie swąd i trzaski. Wyjrzałam na ulicę. Stały tam już wozy strażackie. Przez wentylację do domu dostały się nagle kłęby dymu, ograniczając widoczność. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje - opowiada pani Joanna, sąsiadka z trzeciego piętra w tym samym pionie co spalone mieszkanie.

Narzeka, że choć krzyczeli z sąsiadami przez okno, strażacy początkowo nie reagowali. Dopiero kiedy wyrzuciła butelkę z wodą, odkrzyknęli, żeby przejść na drugą stronę budynku. Potem ich ewakuowano. Pani Joannie udało się jeszcze wynieść z domu kota.

- Usiedliśmy na pobliskich ławeczkach. Zaopiekowali się nami sąsiedzi z drugiej części budynku, od ul. Warszauera, poczęstowali gorącą herbatą - dodaje pani Joanna.

Przy ulicy Miodowej prowadzi restaurację. Deklaruje, że kiedy Lisowscy wrócą z podróży i nie będą mieli gdzie usiąść przy stole, to mogą u niej zjeść. Pomoże też finansowo.

Swoje wsparcie oferuje również pani mieszkająca za ścianą. - Jestem w końcu najbliżej, nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Dobrze, że tak się to skończyło. Że nikt nie zginął - mówi.

Zaraz po pożarze ruszyła akcja pomocy w internecie. „Prosimy o wsparcie finansowe, bo potrzeby są ogromne - od kosztów remontu, przez zakup mebli, a na sprzęcie do pracy kończąc. Tak naprawdę zostało im to, co mają przy sobie w Kambodży” - napisała na Facebooku Katarzyna Wierzba, jedna z inicjatorek akcji „Wsparcie dla Lisów”.

Zbiórkę pieniędzy zorganizowała Fundacja Równi Wobec Życia.
Dane do wpłat:
Fundacja Równi Wobec Życia,
Łukowica 411, 34-606 Łukowica,
Bank BGŻ BNP Paribas S.A. nr konta:
39 2030 0045 1110 0000 0418 5050 dopisek „DLA LISOWSKICH”.

Znajomi podróżników starają się ratować spalone pamiątki, osuszać zalane podczas gaszenia pożaru dokumenty i odzyskać zdjęcia ze zniszczonych komputerów.

Elżbieta i Andrzej Lisowscy są autorami książek podróżniczych i przewodników. Ostatnio wydali „Południki szczęścia”. W TVP Info prowadzą program „Światowiec”, a w Radiu Kraków audycję „Południk Cafe”. Przez wiele lat w Telewizji Kraków przygotowywali program „Z plecakiem i walizką”.

Komentarze 9

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

P
Pogorzelca
Gdy w październiku 1963 roku spalił się nam dom..rodziców nie było, tylko same dzieci..dom na owe czasy był bardzo przyzwoity, kryty dachówką etc...spłonął doszczętnie, bo gdy zajął się dach...zaczęła strzelać amunicja ukryta z czasów wojny...
Za domem była tzw. organistówka - niezamieszkana, ale nikt decyzyjny się nie zgodził byśmy tam przezimowali...bo a nóż nie wyprowadzi się?...
Obok domu ocalała drewniana "kaszarnia", w której zamieszkaliśmy do mrozów...ruiny pogorzeliska tata przykrył prowizorycznie papą...i w tym pogorzelisku przezimowaliśmy zimę, gdzie deszcz wlewał się strumieniami w różnych miejscach...a największe szczęście miało dziecko w wózku-bo wózek wjeżdżał pod stół nakryty ceratą...
Wiosną wszystkie środki finansowe zaangażowane były w budowę nowego domu...rodzice wzięli pożyczkę na budowę domu - którą spłacali przez 25 lat - mimo, że kwota ta wystarczała jedynie na pokrycie tzw. murarzy... - mimo, że ciężko pracowaliśmy wszyscy od dziecka ..nigdy nie było nas stać na nic oprócz najpotrzebniejszych rzeczy!...dom się zestarzał i w zasadzie nigdy nie został wykończony....nigdy już nie pozbieraliśmy się po tym...
Piszę to po to, by uświadomić tym oderwanym od rzeczywistości, że wyłudzanie kasy na "WYBRANYCH" jest bardzo nie w porządku...tym bardziej, ze to są ludzie majętni! - nawet sprzedając "spalenisko" mogą sobie kupić minimum garsonierę!!!!
Wybrani np. z tzw. klęsk "około wyborczych" nie tylko uzyskali zasadną pomoc, ale w wielu wypadkach po prostu wzbogacili się... - a tak nie powinno być!
Iwona
Mysle, ze Ci Panstwo sobie poradza finansowo. Podroze po calym swiecie kosztuja, wiec na biednych nie trafilo.
Mysle, ze chore dzieci w szpitalach, hospicjach itd. sa bardziej potrzebujace.
K
Kazimierz Figiel
Na razie nie wiadomo, co wywołało pożar, trwają ekspertyzy........ jak nie wiadomo co wywołało pożar, to z reguły jest to papieros.
B
Bożena
Przykra sprawa, ale powinni sie cieszyć ze wyjechali i żyją, bo pewnie by spłonęli... Sama przezylam pozar i znam ten ból, ale ze zbiórka pieniędzy to uwazam, iz sa bardziej potrzebujący poszkodowani po wypadkach, ktorzy własnymi rekami nie moga zarobic.. Uwazam, iz stac ich na odbudowę mieszkania, bo do Kambodży nie wyjezdzaja biedni ludzie, a pracę dająca zarobki mają. Dziękuję.
M
Mercedes
Przykra sytuacja ale czy tacy ludzie nie mają nic na koncie w banku nie wierzę są większe tragedie niema pieniędzy na hospicjum dla dzieci
K
Kross
Sprawiają wrażenie ludzi, którzy wszystkie oszczędności i środki ładują w te podróże, które są nie tylko ich pasją, ale sposobem na życie - dzięki nim zarabiają pieniądze, które mogą przeznaczyć na kolejne podróże. Bez nich nie zarobią na życie. Możliwe, że w tym momencie to kółeczko się przerwało.

Przesada nie przesada, to Twój osąd. Jak Ci się nie podoba nie wpłacaj, ale po jasny gwint z góry krytykujesz i na jakiej podstawie oceniasz innych nie znając ich, ani ich sytuacji materialnej.
M
Morze
Lubię tych ludzi i im wspóczuję, ale w tych czapeczkach i wszędzie wyglądają pajacowato. Może okazja to zmiienić. Pozdrawiam.
U
Uff...
Współczuję Lisowskim... Ale każdy pożar musi mieć jakieś zarzewie - czy ta znajoma, nocująca w tym mieszkaniu niczego nie zauważyła.. Jest lato, nie używa się grzejników, dziwne to..
P
Piotr
Rzeczy osobiste i pamiątki tego się nie da wycenić
Nie chce mi się wierzyć ze mieszkanie nie było UBEZPUIECZONE , nie maja oszczędności
Taka wyprawa do Kambodzy to tez nie mała suma
Ta zbiórka pieniędzy to lekka przesada.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska