Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Port w Płaszowie w tarapatach. Terenem interesują się deweloperzy

Piotr Tymczak
Piotr Tymczak
Stocznia w Płaszowie jest w stanie upadłości. Wciąż stoi tam tablica informująca o inwestycji, która spowodowała ogromny dług
Stocznia w Płaszowie jest w stanie upadłości. Wciąż stoi tam tablica informująca o inwestycji, która spowodowała ogromny dług Andrzej Banaś
Krakowska stocznia jest w upadłości. Firmy chętnie wybudowałyby tam mieszkania, ale w grę wchodzą też biura, hotele i marina.

25,4 mln zł - tyle trzeba zapłacić za portowy teren nad Wisłą w Płaszowie. To działka ze stocznią przy basenie portowym należąca do firmy będącej w upadłości. Krakowscy armatorzy obawiają się, że atrakcyjna nieruchomość dostanie się w ręce deweloperów.

- Kiedy prywatyzowano port było zastrzeżenie, że pozostanie tam funkcja stoczniowa - mówi Marcin Królczyk, prezes Stowarzyszenia Armatorów i Inwestorów Dorzecza Wisły. - Port to jedyne miejsce do cumowania statków i barek na wypadek powodzi. Jest tam też pochylnia do wodowania jednostek pływających. Kolejna taka jest w Sandomierzu. Jeżeli teren przejmą deweloperzy, to Kraków straci port z tak ważnymi funkcjami.

Od okrętów wojennych do 35 milionów złotych zadłużenia

Historia portu rzecznego sięga końca XIX w., kiedy powstał plan połączenia kilku rzek z terenu monarchii austro-węgierskiej. W Płaszowie miał powstać port z sześcioma dużymi basenami. Wykonano tylko jeden, bowiem inwestycję przerwał wybuch II wojny światowej. Po niej w Krakowie wybudowano i w porcie zwodowano w 1926 r. okręty wojenne ORP „Kraków” i ORP „Wilno”, pierwsze takie jednostki w niepodległej Polsce. Jako państwowe przedsiębiorstwo stocznia funkcjonowała do upadłości w 1992 r. W tym samym roku teren o powierzchni 7,5 ha wykupiła (wieczyste użytkowanie na 99 lat) firma Namarol, należąca do prywatnego inwestora. Przygotowywano i remontowano tam m.in. barki, które stacjonują na Wiśle.

Inwestor chciał, by dodatkowe dochody zaczęła przynosić produkcja maszyn recyklingowych do przerobu złomu. O projekcie wciąż informuje tablica przed budynkiem przy ul. Stoczniowców. Można się z niej dowiedzieć, że wartość przedsięwzięcia oszacowano na 24,4 mln zł, w tym z dofinansowanie z budżetu państwa - 1,8 mln zł, a z Unii Europejskiej - 10,2 mln zł. Plan był taki, że brakujące pieniądze będą pochodzić z kredytu. Inwestycja się rozpoczęła, powstały m.in. nowe hale. Problemy zaczęły się, kiedy bank wypowiedział kredyt. Inwestor zaczął popadać w długi, gdyż nie miał z czego zapłacić firmom, które wykonywały usługi związane z budową zakładu.

Pod koniec 2016 r. Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia ogłosił upadłość firmy Namarol. - Obecne zadłużenie wynosi prawie 35 mln zł, w tym około 10 mln zł wobec Skarbu Państwa - wylicza syndyk Wojciech Pietruszka. Z podanej przez niego kwoty 25 mln zł można spłacić po sprzedaży działki z budynkami portowymi.

Na początku tego roku syndyk zamieścił ogłoszenie o sprzedaży nieruchomości. Wojciech Pietruszka wyjawia, że było kilka firm wstępnie zainteresowanych atrakcyjnym terenem. Nie ukrywa, że gdyby na działce można było wybudować bloki mieszkalne, to jej wartość znacznie by wzrosła, nie byłoby problemu ze sprzedażą, a właściciel firmy Namarol mógłby spłacić długi.

Wojewoda nie ustanie w walce o ochronę Portu Płaszów

Teren, na którym znajduje się port jest położony na obszarze objętym planem zagospodarowania przestrzennego „Myśliwska”. Dopuszcza on tam m.in. zabudowę usługową o charakterze komercyjnym. Obecnie dla części terenu objętego planem „Myśliwska” przygotowywany jest w urzędzie mniejszy plan „Zakole Wisły”, który również obejmuje działki portowe. Właściciel stoczni zawnioskował więc, aby zmienić przeznaczenie terenu na przemysłowo-usługowy, z uzupełniającą funkcją mieszkaniową powyżej pierwszej kondygnacji. Urząd zwrócił uwagę, że na wprowadzenie zabudowy mieszkaniowej nie pozwala studium zagospodarowania dla Krakowa. Obowiązujące dokumenty planistyczne zezwalają tam jednak lokować usługi. Wojciech Pietruszka potwierdza, że były firmy zainteresowane budową biurowców, hoteli, a także mariny, czyli portu przystosowanego do cumowania i postoju jachtów oraz innych niewielkich jednostek pływających. Do wyznaczonego terminu, czyli 23 lutego nikt nie złożył jednak oferty. Dlaczego tak się stało?

Potencjalni nabywcy nie mogą mieć pewności, czy podczas realizowania inwestycji nie napotkają na trudności. Syndyk Wojciech Pietruszka otrzymał bowiem pismo od wojewody małopolskiego, w którym można przeczytać m.in.: „Pragnę podkreślić, iż nie ustanę w zabiegach zmierzających do reaktywacji i ochrony portu Kraków - Płaszów oraz zapewnienia jego dalszej działalności”. Wojewoda poinformował również, że w związku z przywracaniem transportowego znaczenia polskim śródlądowym drogom wodnym, rzekom i kanałom, w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej prowadzone są prace nad przygotowaniem projektu aktu prawnego dotyczącego kwestii tzw. portowych, zgodnie z którym tego typu obiekty użyteczności publicznej, wzorem innych krajów, miałyby stanowić własność państwową. Wojewoda zwrócił się też do syndyka o rozważenie wydzielenia części nieruchomości stanowiącej port i przeniesienia praw do niej na rzecz Skarbu Państwa w zamian za przysługujące zobowiązania. - Rozważę taką możliwość - odpowiada Wojciech Pietruszka. - Wojewoda albo władze miasta mogą odkupić nieruchomość i utrzymać tam port, stocznię lub wprowadzić inne funkcje publiczne - dodaje.

Miejsce dla gastronomii, zakładu kąpielowego i pływającej sceny

Radny Grzegorz Stawowy, przewodniczący Komisji Planowania Rady Miasta Krakowa, komentuje, że gmina nie jest właściwym adresatem w sprawie wykupu portu i stoczni, bowiem zapewnianie transportu rzecznego i serwisowanie statków czy barek nie należy do jej zadań. - Wykupem może zainteresować się wojewoda - przyznaje radny Stawowy. Wyjaśnia też, że plan „Zakole Wisły” przygotowywany jest z myślą m.in. o uchronieniu od zabudowy ogródków działkowych, położonych w pobliżu portu. - Część portowego terenu można zabezpieczyć dla potrzeb działalności związanej z transportem wodnym - dodaje radny Stawowy.

W projekcie planu „Zakole Wisły” w basenie portowym dopuszcza się lokalizację przystanków dla tramwaju wodnego, budowli i urządzeń związanych z żeglugą. W zachodniej części wyznaczono strefę usług z obiektów pływających przeznaczonych do celów biurowych, gastronomicznych, hotelowych, warsztatowych, jako przystań, zakład kąpielowy oraz lokalizację pływającej sceny z możliwością zadaszenia. Na terenie sąsiadującym z basenem mogłyby powstać budowle i urządzenia związane z żeglugą, pomosty, place zabaw, tereny z urządzeniami sportowymi i rekreacyjnymi.

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie - odcinek 12

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kraków. Port w Płaszowie w tarapatach. Terenem interesują się deweloperzy - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska