Sobota, godz. 8. Właścicielka mieszkania wraz z czterema mężczyznami forsuje zamki w drzwiach. Zaczynają wynosić meble i sprzęt AGD na chodnik przed blokiem. Alicja w szoku, płacze, trzęsą się jej ręce.
8.30. Pojawiają się wezwani przez sąsiadów policjanci.
Nie wstrzymują akcji, twierdząc, że właścicielka ma do tego prawo. Nie udzielają kobietom żadnej informacji, co mają robić w takiej sytuacji. Nie informują też odpowiednich służb. - Policjanci doskonale wiedzą, gdzie i w jakich placówkach mają szukać miejsc dla osób pozbawionych mieszkania - mówi Jacek Kowalczyk, wicedyrektor miejskiego ośrodka pomocy.
- Zazwyczaj sami kontaktują się z ośrodkami, szukają wolnych miejsc. Gdy to niezbędne, mają też zapewnić transport do placówki.
G
odz. 9. 25. Właścicielka zamyka mieszkanie. Pani Barbara i Alicja na krzesełkach koczują przed blokiem.
Godz. 10. Na chodniku zbiera się coraz więcej ludzi. Przynoszą kobietom jedzenie, picie. Alicja cały czas próbuje kontaktować się z matką. Ewa D. twierdzi, że nie ma czasu, bo jedzie do pracy.
Godz. 11. Pojawiają się dziennikarze. Telefonujemy na policję. Dostajemy zapewnienie, że wkrótce przyjedzie patrol, a kobiety nie zostaną bez pomocy.
12.30. Ewa D. przyjeżdża jednak na al. Pokoju. Mówi, że przygarnie matkę i córkę do siebie, ale tylko chwilowo. - Bez mebli i ubrań, bo nie mam pieniędzy na ich przewóz. Tylko 10 zł mam w portfelu - tłumaczy się. Wspomina też o tymczasowym mieszkaniu na os. Wysokim.
Nie chce jednak mówić, czy będą tam mieszkać same, czy z kimś, ile wynosi czynsz. Nie ma też przy sobie umowy najmu. - Już tyle razy nas oszukała, to kolejne kłamstwo. Boimy się nowych tułaczek - płacze Alicja. Kobiety obawiają się też męża Ewy D., który nadużywa alkoholu.
13.40. Wreszcie przyjeżdża patrol. Policjanci wyjaśniają okoliczności zdarzenia. Dlaczego tak późno? Mamy dziś dużo pracy. Są mecze - odpowiada rzecznik policji Dariusz Nowak. Radna dzielnicy Magdalena Maliszewska telefonuje do asystenta wojewody z prośbą o pomoc.
Godz, 14.30. Wojewoda Stanisław Kracik przyjeżdża na al. Pokoju. Rozmawia z Barbarą Gacek. Panie już mają zapewnione miejsca w hotelu w Woli Batorskiej. - Zamieszkacie tam kilka dni. Od poniedziałku zbadam dokładniej sprawę, zaczniemy szukać mieszkania.
Godz.15. Sąsiedzi pakują rzeczy staruszki do samochodu hotelowego. - Zostałyśmy bardzo miło przyjęte. Mamy przytulny pokój i trochę spokoju po tym strasznym dniu - mówi nam wieczorem pani Barbara.
Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolsce
60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na www.szumowski.eu