https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Radni przyjęli miejski program dofinansowania in vitro. Znów było burzliwie. Padały słowa o kazirodztwie i adopcji zarodków

Piotr Ogórek
Większość radnych Krakowa zdecydowała o przyjęciu miejskiego programu dofinansowania zabiegów in vitro
Większość radnych Krakowa zdecydowała o przyjęciu miejskiego programu dofinansowania zabiegów in vitro Andrzej Banas / Polska Press
Radni przyjęli uchwałę ws. miejskiego programu dofinansowania programu zapłodnienia in vitro. Za byli radni Koalicji Obywatelskiej, klubu Łukasza Gibały, radna niezrzeszona Alicja Szczepańska oraz większość radnych prezydenckiego klubu Przyjazny Kraków. Przeciwko był cały klub PiS oraz część radnych Przyjaznego Krakowa.

FLESZ - Kiedy przestawiamy zegarki?

Za wprowadzeniem miejskiego programu dofinansowania zabiegów in vitro było 24 radnych, a 18 było przeciw. Głosowanie poprzedziła, jak zwykle, burzliwa dyskusja. Była to już bowiem czwarta próba uchwalenia dofinansowania zabiegów in vitro. W pierwszych dwóch próbach zabrakło głosów (przeciwna była m.in. większość prezydenckiego klubu), a ostatnią uchwałę uchylił wojewoda (szczegóły dalej).

– Podstawowym celem programu jest zapewnienie krakowskim parom dotkniętym niepłodnością, czyli chorobą, wsparcia takiego, na jakie mogą liczyć inni mieszkańcy walczący z chorobami określonymi w miejskim programie ochrony zdrowia – powiedział Dominik Jaśkowiec, przewodniczący rady miasta i autor projektu uchwały.

Przed głosowanie poparcie dla uchwały zapowiadali radni KO oraz Łukasz Gibała i jego klub. Przeciw było Prawo i Sprawiedliwość.

- Nasz klub nie zmienił stanowiska. Jesteśmy negatywnie nastawieni do tego programu i nie ma sensu powtarzać, to co już wcześniej mówiliśmy. Wszystko wytłumaczyliśmy, więc trudno po raz kolejny wracać do tej dyskusji - mówił Włodzimierz Pietrus, szef klubu PiS.

Burzliwa dyskusja przed głosowaniem ws. in vitro

Najwięcej kontrowersji wzbudzały słowa Łukasza Wantucha (Przyjazny Kraków), który, choć popiera in vitro, to miał zastrzeżenia do sposobu procedowania uchwały.

- Powinien być w dyskusji głos przeciwników in vitro, inaczej rada miasta staje się maszynką do głosowania. W demokracji zawsze ktoś się z nami zgadza i nie zgadza, nawet jak ktoś ma poglądy przeciwne, powinien mieć prawo zabrania głosu. To nie jest demokracja, to nie jest dyskusja. Jestem zwolennikiem in vitro, ale jeśli tak będzie procedowany, to będę przeciwko, bo przepychamy ten druk kolanem - argumentował Wantuch.

Michał Starobrat (KO) argumentował, że nie jest to pierwsza dyskusja nad in vitro w Radzie Miasta Krakowa, tylko pierwsze czytanie kolejnego druku.

- Dyskusji o in vitro było już sześć, więc mówienie, że nie ma dyskusji, to zaprzeczenie rzeczywistości. Nie róbmy szopki, politycznego przedstawienia, mówiąc, że druk powinien być w I czy II czytaniach. Było już tego za dużo. In vitro w Krakowie to sztafeta, która ma czwartą zmianę i w końcu dobiegnie do mety - mówił Starobrat i przypominał zaangażowanie ws. in vitro radnej Małgorzaty Jantos, która już w 2017 roku składała pierwszy projekt w tej sprawie, a także mieszkańców, którzy zbierali podpisy pod obywatelskim projektem uchwały ws. in vitro.

Natomiast przewodniczący rady miasta Dominik Jaśkowiec, powiedział, że nikt się zgłosił do dyskusji, nie było żadnych wniosków o wystąpienie spoza rady miasta - w kontekście przeciwników in vitro.

Wątpliwości co do uchwały zgłaszał radny Józef Jałocha (PiS), który zwracał uwagę, że są w niej słowa o adopcji zarodków.

- Słowo adopcja stosuje się do człowieka, więc uznajecie, że zarodek jest zalążkiem człowieka, czy słowa tego możemy użyć dopiero po urodzeniu? Martwię się tym, bo takie słowa są użyte - mówił radny. Wyrażał też obawy, że w przypadku in vitro rodzice dzieci poczętych tą metodą nie zawsze są biologicznymi rodzicami (chodzi o dawce nasienia) i rodzi to ryzyko kazirodczych związków w przyszłości, bo jeden dawca może być biologicznym ojcem dla różnych dzieci, a takie w przyszłości mogą się spotkać i zawrzeć małżeństwo.

- Jak będziemy zabezpieczać dzieci urodzone z in vitro przed kazirodztwem? Nie wiem, jak się merytorycznie odnieść do tego pytania - odparła Marta Górna, konsultantka uchwały o in vitro, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji "Nasz Bocian".

Miejski program dofinansowania zabiegów in vitro

Kraków do tej pory już trzy razy próbował wprowadzić program dofinansowania zabiegów in vitro z miejskiej kasy. Ostatni raz jesienią 2019 roku. Wtedy uchwała została uchylona przez wojewodę małopolskiego. W uzasadnieniu wojewoda wskazywał, że miejski program dofinansowania zabiegów in vitro nie ma podstaw badawczych (odnośnie zapotrzebowania na tego typu zabiegi w mieście – red.), ani oceny wspomnianej Agencji Oceny Technologii Medycznych.

Po tamtym fiasku deklarację przygotowanie kolejnej, poprawionej uchwały, złożył przewodniczący rady miasta Dominik Jaśkowiec (PO).

- Powstał projekt, który ma przede wszystkim pozytywną opinię rządowej agencji. Do tego analitycznie zbadaliśmy problem niepłodności pośród krakowian. Wyszło nam, że potrzeba ok. 600 zabiegów rocznie dla mieszkańców Kraków. To ostatnia deska ratunku, ostatnia nadzieja, dla tych par, aby mieć potomstwo – powiedział Dominik Jaśkowiec.

Badania analityczne pomogła przeprowadzić klinika leczenia niepłodności Bocian. Wielkość niepłodnej populacji Krakowa oszacowano na ponad 30 tys. osób, z czego 600 par rocznie to wielkość populacji zaklasyfikowana do leczenia metodami IVF/ICSI (metoda zapłodnienia pozaustrojowego). Koszty maksymalne projektu to 2,9 mln zł rocznie, przy założeniu, że wszystkie 600 par podejmie się zapłodnienia in vitro. Dominik Jaśkowiec zakłada, że z programu rocznie będzie korzystało ok. 300 par.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Komentarze 16

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

500

Szybko schowali temat bo komentarze nie pasują pod przyjęte kryteria. Finansowanie niepłodności z publicznych pieniędzy to głupota i marnowanie kasy na ludzi naprawdę chorych, którzy wałczą o zdrowie i życie.

5633
24 marca, 17:34, px:

To jest jakiś debilizm, że ktoś może mieć coś przeciwko in vitro.

Rozumiem różne dziwactwa i to, że niektórzy są ograniczeni intelektualnie, ale sprzeciwu wobec in vitro nie jestem w stanie niczym usprawiedliwić.

25 marca, 06:52, Krakus:

Ja myślę , że nie chodzi o sprzeciwianie się in vitro tylko o sprzeciwianiu się finasowaniu in vitro z publicznych , naszych pieniędzy. In vitro nie ratuje życia lub zdrowia. Na leczenie żyjących dzieci często brakuje pieniędzy.

DOKŁADNIE TAK! Nie ma kasy na ratowanie ludzi, a oni finansują coś co nie ma nic wspólnego z ratowaniem życia ani zdrowia - na bezpłodność się nie umiera, ani nie choruje - za zęby muszę płacić sam, czemu ktoś kto ma problemy z płodnością nie może sięsam finansować? Naprawdę co mnie obchodzi że inni nie majądzieci?

K
Krakus
24 marca, 17:34, px:

To jest jakiś debilizm, że ktoś może mieć coś przeciwko in vitro.

Rozumiem różne dziwactwa i to, że niektórzy są ograniczeni intelektualnie, ale sprzeciwu wobec in vitro nie jestem w stanie niczym usprawiedliwić.

Ja myślę , że nie chodzi o sprzeciwianie się in vitro tylko o sprzeciwianiu się finasowaniu in vitro z publicznych , naszych pieniędzy. In vitro nie ratuje życia lub zdrowia. Na leczenie żyjących dzieci często brakuje pieniędzy.

Z
Zdechnij Wiktor
24 marca, 16:15, Gość:

To jest przykład głupoty napędzanej przez media, "bo tak". Jeżeli ktoś nie ma dziecka, to jest jego i tylko jego prywatna sprawa, podobnie jak to dziecko ma. Natomiast to, że nie ma miejsc w przedszkolach i żłobkach miejsc dla wszystkich dzieci, które już są - to sprawa nas wszystkich. Powierzenie samorządowi kompetencji w zakresie wspierania dzietności to dowód na błędy w reformie samorządowej, ścieżka kompetencyjna do zmiany. A jak ktoś chce niech sobie sam zapłaci za invitro, nie ma żadnego powodu żeby to finansować z publicznej kasy, bo to jest prywatna, indywidualna sprawa.

24 marca, 17:41, px:

Oczywiście, podobnie jak ma raka — niech sobie sfinansuje. Niech sobie wszystko sfinansują, bo jeśli się zlikwiduje podatki, to przecież wszystkich będzie na wszystko stać. Prawda?

A jeśli chodzi o miejsca w przedszkolach, to już jest całkiem nieźle, w ostatnich latach powstało sporo niedrogich przedszkoli, co jest jednym z pozytywnych rezultatów rządów PO.

Rak to choroba na którą się umiera! IGNORANCIE! Nie obrażaj chorych na raka! Natomiast na nie manie dzieci się nie umiera. To jest różnica.

G
Gość

W życiu to nie należy do kompetencji miasta. No szok!Aczkolwiek na budżet to może mieć wpływ.

E
Ehh
24 marca, 20:12, Gość:

Każda rodzina ma tzw. prawo rodowe czyli prawo do zachowania linii genealogicznej ...i dotyczy to rodzin z dziećmi chorymi genetycznie, którzy mają prawo do zdrowego potomstwa oraz rodzin które chcą skorzystać z in vitro

A ewolucja dla....bardziej wykształconych?

G
Gość

Każda rodzina ma tzw. prawo rodowe czyli prawo do zachowania linii genealogicznej ...i dotyczy to rodzin z dziećmi chorymi genetycznie, którzy mają prawo do zdrowego potomstwa oraz rodzin które chcą skorzystać z in vitro

E
Ehh
24 marca, 19:35, Ehh:

Po pierwsze pieniądze NIE trafiają do PAR, tylko do firm zajmujących się zabiegami .Dofinansowanie takich firm z budżetu to....zart.

24 marca, 19:44, Ehh2.:

Szczerze, to wogole nie leży w kompetencji Radnych.

Jest i kolejna strona-życie to biznes i tak ludzie ściągają i. . DOplacaja a KRAKÓW się.. ROZWIJA .

E
Ehh2.
24 marca, 19:35, Ehh:

Po pierwsze pieniądze NIE trafiają do PAR, tylko do firm zajmujących się zabiegami .Dofinansowanie takich firm z budżetu to....zart.

Szczerze, to wogole nie leży w kompetencji Radnych.

E
Ehh

Po pierwsze pieniądze NIE trafiają do PAR, tylko do firm zajmujących się zabiegami .Dofinansowanie takich firm z budżetu to....zart.

p
px
24 marca, 16:15, Gość:

To jest przykład głupoty napędzanej przez media, "bo tak". Jeżeli ktoś nie ma dziecka, to jest jego i tylko jego prywatna sprawa, podobnie jak to dziecko ma. Natomiast to, że nie ma miejsc w przedszkolach i żłobkach miejsc dla wszystkich dzieci, które już są - to sprawa nas wszystkich. Powierzenie samorządowi kompetencji w zakresie wspierania dzietności to dowód na błędy w reformie samorządowej, ścieżka kompetencyjna do zmiany. A jak ktoś chce niech sobie sam zapłaci za invitro, nie ma żadnego powodu żeby to finansować z publicznej kasy, bo to jest prywatna, indywidualna sprawa.

Oczywiście, podobnie jak ma raka — niech sobie sfinansuje. Niech sobie wszystko sfinansują, bo jeśli się zlikwiduje podatki, to przecież wszystkich będzie na wszystko stać. Prawda?

A jeśli chodzi o miejsca w przedszkolach, to już jest całkiem nieźle, w ostatnich latach powstało sporo niedrogich przedszkoli, co jest jednym z pozytywnych rezultatów rządów PO.

p
px

To jest jakiś debilizm, że ktoś może mieć coś przeciwko in vitro.

Rozumiem różne dziwactwa i to, że niektórzy są ograniczeni intelektualnie, ale sprzeciwu wobec in vitro nie jestem w stanie niczym usprawiedliwić.

K
Krakus

"Badania analityczne pomogła przeprowadzić klinika leczenia niepłodności Bocian." czy tylko ja uważam, że to dziwne aby badania które maja argumentować zasadność programu "pomagała" przeprowadzić organizacja która ma czerpać z programu zyski ?

G
Gość

Tylko pismacy mogą głosować przeciw bo to przecież fanatycy religii toruńsko-smoleńskiej :)

G
Gość

To jest przykład głupoty napędzanej przez media, "bo tak". Jeżeli ktoś nie ma dziecka, to jest jego i tylko jego prywatna sprawa, podobnie jak to dziecko ma. Natomiast to, że nie ma miejsc w przedszkolach i żłobkach miejsc dla wszystkich dzieci, które już są - to sprawa nas wszystkich. Powierzenie samorządowi kompetencji w zakresie wspierania dzietności to dowód na błędy w reformie samorządowej, ścieżka kompetencyjna do zmiany. A jak ktoś chce niech sobie sam zapłaci za invitro, nie ma żadnego powodu żeby to finansować z publicznej kasy, bo to jest prywatna, indywidualna sprawa.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska