Mniej pieniędzy z kasy miasta trafi od nowego roku do prywatnych przedszkoli. Tak zdecydowali miejscy radni. Te co miesiąc dostają z urzędu 632 zł na dziecko, ale wciąż pobierają wysokie czesne od rodziców. Opłaty wahają się od 300 do 500 złotych. Do tego trzeba doliczyć jeszcze wpisowe, a to kolejne kilkaset złotych. Po zmianach od stycznia dotacja z magistratu będzie zmniejszona o 37 zł na jednego przedszkolaka. Tymczasem magistrat chciał, aby ta kwota wyniosła 74 zł. Ta propozycja jednak przepadła.
Sprawa dotyczy ponad 130 przedszkoli prywatnych, do których uczęszcza blisko 6,5 tysięcy dzieci. Te prócz dotacji, pobierają też opłaty od rodziców.
Urzędnicy chcieli obniżyć dotację takim placówka. Jednocześnie zwiększają dopłaty dla innych prywatnych przedszkoli – tych, które nie pobierają pieniędzy od rodziców. Jak przekonywała radnych Katarzyna Cięciak, wiceprezydent ds. edukacji przyjęcie magistrackiej koncepcji miało zwiększyć liczbę miejsc w przedszkolach publicznych i dać gminie 3 mln zł oszczędności.
– Szkoda, że tak się nie stało. Traktuje decyzję radnych jako kompromis. Dotacja nie została obniżona o tyle ile zaproponowaliśmy, ale przynajmniej zwiększono dopłaty dla przedszkoli publicznych, które czesnego nie pobierają – mówi Cięciak. – Chcemy zobaczyć jak takie placówki prywatne będą sobie radzić przy dotacji 80 procentowej i w przyszłym roku zobaczyć co dalej. Czy taką dotację obniżyć czy podwyższyć – przekonuje Agata Tatara, radna PiS.
Tymczasem zmniejszenie dotacji prywatnym placówką na przedszkolaka o 37 zł, a nie o 74 zł jak proponował magistrat spowoduje jeszcze jedną rzecz. Magistrat zamiast 3 mln zł oszczędności, będzie miał jedynie 160 tys. złotych. Oznacza to, że na razie zabraknie pieniędzy m.in. na dowóz dzieci niepełnosprawnych w wieku 3 i 4 lata do przedszkoli.
Przedstawiciele prywatnych placówek nie wiedzą na razie czy w związku z obcięciem dotacji podniosą czesne.
