FLESZ - Zaczęliśmy więcej czytać

Prawe 70-letni Ryszard Florek jest twórcą potęgi firmy Fakro produkującej okna. Dzięki temu trafiał na listy najbogatszych Polaków z majątkiem szacowanym na ponad miliard złotych. Jednak jak gwóźdź w bucie uwierała go od lat sprawa materiałów, jakie na jego temat zgromadziła Służba Bezpieczeństwa i które dotyczyły Tajnego Współpracownika pseudonim Andrzej.
Teraz te dokumenty znajdują się w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej. Gdy w 2017 r. w mediach pojawiły się szczegółowe informacje o ich zawartości, Florek zgodził się na rozmowę i odniósł się do stawianych mu publicznie zarzutów o agenturalną przeszłość.
- Nie współpracowałem z SB, nie donosiłem na nikogo, nie brałem pieniędzy od służb – zapewniał w rozmowie z naszą redakcją, ale niewygodne pytania ciągle wracały. Florek już wówczas w 2017 r. nie wykluczał, że wystąpi do sądu, by rozwiać wszelkie wątpliwości na temat swojej przeszłości.
Słowa dotrzymał, bo 30 stycznia 2019 r. złożył w IPN oświadczenie lustracyjne, że nie był pracownikiem i nie był agentem tajnych służb PRL. Z urzędu nie podlegał lustracji, bo nie był wysokim urzędnikiem państwowym, nie kandydował na posła czy radnego, ale jako osoba publiczna, wobec której padały podejrzenia o współpracę z SB, mógł wystąpić o autolustrację i skorzystał z tej możliwości.
Sąd Okręgowy w Nowym Sączu 7 grudnia 2021 r. wydał orzeczenie, w którym oczyścił Florka z podejrzeń i uznał, że biznesmen złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne.
By kogoś uznać za współpracownika tajnych służb musi być spełnionych 5 przesłanek. Współpraca takiej osoby musi być z jedną ze służb PRL, musi być tajna, świadoma, ma się wiązać z operacyjnym zbieraniem informacji przez służby i musi się materializować w konkretnych działaniach.
Zdaniem sądu I instancji w przypadku lustrowanego nie zostały spełnione dwie z tych przesłanek. Pierwsza: Florek nie zachował rygoru tajności i nie zachował w tajemnicy przekazywania informacji, w stosunku do osób, których one dotyczyły. Nie doszło też do materializacji współpracy, bo w pisemnych sprawozdaniach lub rozmowach z SB podawał ogólnikowe informacje lub okoliczności powszechnie znane.
Prokurator z IPN Łukasz Herjan zakwestionował te ustalenia sądeckiego sądu i teraz sąd II instancji przyznał mu rację.
Sędzia Anczykowski zwrócił uwagę, że sąd bezkrytycznie potraktował relacje lustrowanego, że informował ludzi, że rozmawia o nich z SB. Można tez mówić o materializacji tej współpracy, bo przecież informacje od Florka były przekazywane do kolejnych Departamentów MSW, były więc przydatne.
Była też spełniona przesłanka operacyjnego zdobywania informacji przez SB, bo oficerowie tej służby zdobywali wiadomości od Florka w ramach obowiązków i pracy operacyjnej, a nie przy okazji jakiegoś śledztwa. Dowodem tego jest teczka pracy i teczka personalna Tajnego Współpracownika Andrzej.
- Blok jak zamek w Krakowie! "Najoryginalniejszy" w mieście! Kto jeszcze nie widział?
- Bierzemy je na potęgę! Oto efekty uboczne popularnych leków bez recepty.
- Zatopione Skawce. Wieś na dnie Jeziora Mucharskiego
- Te znaki zodiaku to najlepsze żony
- Z aptek zniknęło kilkanaście popularnych leków. Wycofał je GIF
- "Perły Śródmieścia" usunięte. To kolejna akcja krakowskiej straży miejskiej