Akwarium założył Nathan Gendreau z USA. Działa ono od 2008 roku, ale nie w pełni. Ciągle nie dokończono sal z wielkimi akwariami i zbiornika dla rekinów. Przeszkodą w tym jest konflikt między właścicielem budynku, a jego najemcami. Instytut blokuje wydanie pozwolenia na budowę pozostałej części ekspozycji. Zarzuca najemcy, m.in. samowolne przerabianie pomieszczeń, dewastację budynku i brak należytej opieki nad zwierzętami.
- Do właścicieli Akwarium nie trafiają rozsądne argumenty. Mamy bardzo poważne zastrzeżenia, dlatego zdecydowaliśmy się wystąpić o eksmisję - mówi Zbigniew Bocheński, dyrektor ISEZ PAN i dodaje, że Akwarium ma też u niego długi.
Właściciele Akwarium uważają, że Instytut nie miał prawa zerwać umowy. - Może do tego dojść tylko za porozumieniem stron lub przez jej wygaśnięcie, a to ma nastąpić dopiero w roku 2015 - mówi Daria Michajlowa z Akwarium. - Oskarżenia instytutu są bezpodstawne. Informowaliśmy o prowadzonych pracach. Ich wykonanie zatwierdził nadzór budowlany. Zwierzęta są dobrze traktowane - dodaje.
Michajlowa twierdzi też, że opłaty za czynsz są regularnie przelewane na konto instytutu - Ale nie dostajemy za to faktur VAT i mamy problemy przy rozliczaniu podatku. Jest wysoki, a nie możemy nic odliczyć - mówi współwłaścicielka Akwarium. - Zerwaliśmy umowę, więc faktur nie wystawiamy. Akwarium płaci jednak sumy według własnego upodobania - ripostuje Bocheński.
Budowa Akwarium kosztowała już 4 mln zł. Mimo konfliktu ciągle pojawiają się w nim nowi mieszkańcy. Ostatnio krokodyle, morskie mureny i ryby, które potrafią chodzić po lądzie. - Na razie tylko dokładamy. Bez skończenia całej ekspozycji nie możemy podnieść cen biletów i wyjść na prostą. Instytutowi zależy chyba tylko na tym, żeby nas zniszczyć - kwituje Michajlowa.
Rozstrzygnięciem sporu zajmie się sąd. Rozprawa jest na razie odwlekana, bo jej dokumenty muszą zostać przetłumaczone na język angielski.