Skarbonka na Rynku została ustawiona z inicjatywy gazety "Echo Krakowa" w dniu ogłoszenia powstania SKOZK - 18 grudnia 1978 roku. Umawiały się przy niej kolejne pokolenia krakusów, wrzucali do środka datki turyści, chcący wesprzeć renowację zabytków Krakowa. Ale też w ostatnich latach nie dają jej spokoju wandale. O dziwo, nie działa na jej korzyść nawet lokalizacja - niemal na wprost okien komisariatu.
Maciej Wilamowski przypomina, że w latach 90. pewnego dnia wczesnym rankiem dwóch złodziei zapakowało skarbonkę na wózek i dociągnęło do wylotu Wiślnej na Planty. Tam jednak porzucili zbyt ciężki łup.- Poza tym stała sobie w miarę spokojnie na Rynku do 2010 roku. Wtedy to ktoś usiłował się dostać do środka, wypalając w szybie otwór rozgrzanym drutem - opowiada Wilamowski.
Kolejne włamanie zdarzyło się w czerwcu zeszłego roku: ktoś o szóstej rano kamieniem nadtłukł szybę i uciekł.
Ostatni wandal, 25-latek z powiatu krakowskiego, popisał się w miniony poniedziałek. Przechodząc obok, kopnął na tyle mocno, że pękła szyba (wcale nie licha - specjalna, wzmacniana). A potem w jednym z pobliskich sklepów uszkodził wyposażenie. Policja zatrzymała sprawcę, grozi mu kara pozbawienia wolności do 5 lat.
- Naprawa po dewastacji z zeszłego roku kosztowała 5,5 tys. zł. Skarbonka po niej stała na Rynku zaledwie niecały miesiąc! A uzbierać do niej udaje się rocznie ok. 7-10 tysięcy - mówi Wilamowski. - Już w to miejsce nie wróci - dodaje.
Filip Szatanik z biura prasowego magistratu na tę wiadomość deklaruje natomiast, że miasto będzie chciało negocjować ze SKOZK powrót skarbonki. - Nie wyobrażam sobie Rynku bez skarbonki - mówi.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+