Sprawa gangu wpłynęła do krakowskiego sądu w 2006 r., ale po uchyleniu wyroku toczy się ponownie od 10 lat. Jej finał jest już blisko, choć w ostatnim czasie doszło do śmierci w więziennej celi głównego świadka katowickiej prokuratury, czyli Krzysztofa P. ps. Loczek. Mężczyzna miał od lat status świadka koronnego. Sam kiedyś był członkiem grupy „Pyzy”, która mocno rozrabiała w Małopolsce pod koniec lat 90-tych. Za obietnicę bezkarności zdecydował się pogrążyć dawnych kompanów i złożył obciążające ich zeznania.
Jego wiarygodność wisi na włosku, bo w listopadzie ub. roku trafił za kratki, jako podejrzany o udział w potrójnym zabójstwie w 2000 r. w podkrakowskich Jurczycach. Tam nieznani sprawcy zastrzelili kobietę i dwóch mężczyzn. „Loczek” ze wspólnikiem Wojciechem R. trafił za kratki w związku z tą zbrodnią.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że „Loczka” pogrążały zeznania Danuty W., która miała go odwieźć z miejsca zbrodni. Podobno Krzysztof P. kiedyś obciążył zeznaniami jej partnera, są więc duże wątpliwości, czy kobieta nie działa z zemsty. Nie znaleziono też broni użytej podczas zabójstw.
Gdyby „Loczek” został skazany straciłby status świadka koronnego, a tym samym jego zeznania obciążające „Pyzę” byłyby mało wiarygodne.
Serce „Loczka” nie wytrzymało, wielu gangsterów odetchnęło
- Liczyliśmy, że dosięgnie go sprawiedliwość ludzka, ale wcześniej spotkała go ta boska - mówią teraz oskarżeni na sądowym korytarzu. Tak komentują śmierć „Loczka” na zawał.
Świadek koronny przed śmiercią, do której doszło w monitorowanej celi 28 kwietnia br., został przesłuchany na potrzeby tego procesu w drodze wideokonferencji. Adwokaci oskarżonych zapamiętali, że „Loczek” był w złej kondycji psychicznej, nie krył zdenerwowania i podnosił głos. Wobec jego śmierci pod znakiem zapytania pozostaje siła argumentów prokuratury i wartość dowodowa zeznań „Loczka”, których nie może już potwierdzić w sądzie. Tym bardziej, że oskarżeni czekali z wnioskami dowodowymi o przesłuchaniami innych świadków. Choćby po to, jak mówił oskarżony Tomasz D., by koronny „nie przypomniał” sobie nowych faktów.
Sąd w poniedziałek (23 maja) zdecydował, że na czerwcowej rozprawie wypowie się w kwestii przesłuchiwania wskazanych przez „Pyzę” świadków i albo uwzględni prośbę tego oskarżonego, albo jednak zamknie sprawę i odda głos oskarżycielowi publicznemu. Potem swoje mowy wygłoszą obrońcy i sami oskarżeni. Wyrok mógłby zapaść po wakacjach.
W sprawie oskarżonych członków grupy przestępczej Zbigniewa Ś ps. Pyza przesłuchano w poniedziałek świadka Krzysztofa Ł. ps. „Łyli”, byłego członka sądeckiego gangu zabójców.
Mężczyzna poszedł na współpracę z policją pogrążył przed laty swoich szefów, czyli braci Władysława i Ryszarda Ch. Obecność tego świadka zaskoczyła oskarżonych. Także dlatego, że „Łyli” zmienił wygląd i nazwisko.
Jak sam przyznał odsiedział 20 lat, które mu wymierzono, mieszkał przez pewien czas w Anglii, a teraz wrócił do Polski. W wielu sprawach kryminalnych w Małopolsce i na Śląsku był tzw. małym świadkiem koronnym, czyli skruszonym przestępcą, który obciążył wspólników licząc na nadzwyczajne złagodzenie swojej kary.
Emocjonalnego stosunku do świadka nie krył oskarżony Tomasz D., bo w innym procesie Krzysztof Ł. zarzucał mu udział w zabójstwie, ale sprawa zakończyła się uniewinnieniem. Świadka wezwano, by wypowiedział się na temat zmarłego niedawno w więziennej celi w Tarnowie na zawał serca Krzysztofa P. ps. Loczek.
„Łyli” potwierdził, że przed laty około 2001 r. siedzieli w areszcie w Katowicach. „Loczek" nie mówił mu szczegółów o ludziach z gangu „Pyzy”, choć świadek słyszał, że członkowie grupy zajmowali się wymuszeniami haraczy, narkotykami i napadami rabunkowymi i że byli wynajmowani do odzyskiwana długów.
Widział, że „Loczek” w 2001 r. był w złej kondycji psychicznej, bo akurat zmarło mu dziecko. Z tego co pamiętał wynikało, że szef jego sądeckiego gangu Al Capone lepiej znał się z innym liderem krakowskiej grupy przestępczej, czyli z Jackiem M. ps. Marchewa, a gorzej z „Pyzą”.
Oskarżony Zbigniew Ś. dopytywał się świadka, czy był przesłuchiwany w ramach śledztwa, które dotyczyło potrójnego zabójstwa w Jurczycach pod Krakowem, za udział w którym świadek koronny „Loczek” miał postawione zarzuty. „Łyli” potwierdził, że został przesłuchany 22 listopada 2021 r., ale nikt go nie pytał o związek członków gangu „Pyzy” ze zbrodnią w Jurczycach. Nic mu też nie mówiło nazwisko Danuty W., która miała pogrążać „Loczka’.
Sądowa sprawa gangu „Pyzy” to połączenie trzech spraw, które prokuratura zakończyła aktami oskarżenia. Krakowski sąd w poniedziałek uprzedził strony postępowania, że rozważa zmianę kwalifikacji niektórych czynów oskarżonych choćby w kwestii handlu narkotykami w mniejszych ilościach. Za to grozi mniejsza kara.
Oskarżeni za swoje czyny odpowiadają z wolnej stopy. Według prokuratury, Zbigniew Ś. kontrolował handel bronią i narkotykami, a jego ludzie, walcząc o prymat w półświatku podpalili dwie agencje towarzyskie w Krakowie. Podczas pożaru zaczadziła się jedna z pracownic.
Sam „Pyza” w areszcie spędził 7 lat, gdy w 2001 r. wpadł w Hiszpanii z Andrzejem Z. ps. Słowik. W innych procesach oczyścił się z zarzutów i wykazał, że świadkowie koronni mijali się z prawdą w jego sprawie. Czy będzie tak i tym razem okaże się niebawem.
- Oto najbardziej nieokiełznany park kieszonkowy w Krakowie. Królują w nim... chwasty!
- Wyjątkowe i bardzo tanie domy do remontu wystawione na sprzedaż w Małopolsce!
- Ogrody Sióstr Klarysek. Zobaczcie sami, jak tam pięknie ZDJĘCIA
- Masny Ben w klubie Energy2000, czyli grube balety w przytkowickiej dyskotece
- Trasa Łagiewnicka wygląda na gotową. Kiedy pojedziemy nową drogą?
FLESZ - Finlandia chce wstąpić do NATO
