- Ta moja sprawa karna to intryga byłego już komendanta straży miejskiej Janusza Wiaterka - uważa jego były podopieczny, 47-letni Augustyn S. Tak mówił w rozmowie z nami rok temu, zgadzał się wtedy na podanie nazwiska i zdjęcie. Teraz zmienił zdanie, bo "mu to zaszkodziło".
Wyrok jest surowy i mógł być zaskoczeniem dla oskarżonego, ale także dla prokuratury, która domagała się mniejszej kary, bo 2 lat więzienia.
Sędzia Barbara Sikora mówiła, że takie potraktowanie oskarżonego wynikało z dwóch przesłanek: wielości przestępstw mu zarzucanych oraz z tego, że swój proceder uprawiał bardzo długo. Dodała, że nie było tajemnicą, że korupcja w straży była czymś powszechnym. Zdaniem sędzi takie naganne postępowanie w postaci przyjmownaia łapówek generalnie narusza estymę urzędników państwowych, tę przecież należy pielęgnować.
- Kara wymierzona oskarżonemu nie może być uznana za surową, bo za każdy z jego 74 czynów groziło mu 10 lat więzienia - mówiła sędzia. Augustyn S. 20 lat był funkcjonariuszem straży miejskiej. I to jednym ze 155, którzy w 1991 r. tworzyli tę formację w mieście.
- Byłem w tej służbie na dobre i na złe. Wiele razy mnie nagradzano, a zwolniono dyscyplinarnie jesienią 2011 r. Uważam, że niesłusznie. Jednak dla mnie praca w straży to już zamknięty rozdział - nie kryje S. Wyrok nie jest prawomocny.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+