Kraków. Światła na rondzie znów są włączone. Piesi muszą czekać

Światła na rondzie były wyłączane w czasie porannego i popołudniowego szczytu komunikacyjnego od połowy kwietnia. Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu zdecydował o tym, by ułatwić ruch pieszym. Ci wcześniej długo czekali na czerwonym, aby przejść do przystanków. A tramwaje, do których chcieli wsiąść, odjeżdżały im sprzed nosa. Urzędnicy obiecywali wtedy, że lepiej dostroją światła, ale prawdopodobnie im się to nie udało, więc postanowili je wyłączać. To ułatwiło życie pieszym, ale spowodowało problemy z przejazdem tramwajów. Dlatego teraz światła znów działają.

- Urzędnicy chyba się trochę pogubili w całej tej sprawie. Nie umieli poprawić sygnalizacji, to ją wyłączyli. Było lepiej, ale na krótko. Teraz znów światła działają i się czeka. Długo, bo czasami musi przejechać kilka tramwajów. A może już trochę krócej? Proszę spytać ZIKiT - zwrócił się do nas Ryszard Krawiec, mieszkaniec ul. Brodowicza, który codziennie dojeżdża tramwajem z ronda do pracy.

Światła włączono w minionym tygodniu, po tym, jak kilka razy tramwaje stanęły w złym miejscu, tj. w takim punkcie trakcji, gdzie nie ma zasilania. Przepychać musieli je sami pasażerowie. Urzędnicy tłumaczyli takie zatrzymania m.in. tym, że motorniczy musiał nagle hamować, gdy pieszy wbiegł przed tramwaj. I przez to zatrzymywał pojazd w złym miejscu.

- Zdecydowaliśmy o włączeniu świateł ze względów bezpieczeństwa. Gdy światła były wyłączone, obserwowaliśmy, że niektórzy piesi i rowerzyści są mniej uważni, co sprawia, że dochodzi do niebezpiecznych sytuacji - mówi Piotr Hamarnik z ZIKiT. - Skutkiem mogły być też nagłe zatrzymania tramwajów. Jako zarządca ruchu nie chcemy ryzykować, by stało się tam coś gorszego.

Czy światła będą działać sprawniej? - Światła są już ustawione w sposób zbalansowany. Tzn. tak, by piesi i rowerzyści dostawali jak najczęściej zielone światło, a tramwaje mogły korzystać z priorytetu przejazdu - zapewnia Hamarnik.