https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: szpital Babińskiego nie potrafi upilnować chorych

A. Górska, P. Rąpalski
Lekarze późno zauważyli, że nie ma Dominiki. Policja szukała w tym roku aż 115 pacjentów. Policja szukała w tym roku aż 115 pacjentów "Babińskiego".

Leczona psychiatrycznie 27-letnia Dominika przez cztery godziny błąkała się po mieście. Gdy udało się jej w końcu dotrzeć do domu, jej matka była w szoku. Oburza się, że lekarze ze szpitala im. Babińskiego wypuścili córkę na mróz, mimo że dziewczyna jest całkowicie ubezwłasnowolniona i nie ma prawa wychodzić poza teren lecznicy. To nie pierwszy taki przypadek. Policja szukała w tym roku aż 115 pacjentów "Babińskiego".

Czwartek, 2 grudnia, godzina 18. Pani Antonina Formicka otwiera drzwi swojego mieszkania. U progu stoi jej córka. Sama i zziębnięta. - Dominika powinna być pod opieką lekarzy. Nie może ani na moment zostawać bez opieki - oburza się kobieta. Pani Formicka nie wie, co robić. Dziewczyna przy sobie nie ma żadnych leków.

Zobacz także: Rozpoczęto badania szczątków ofiar katastrofy gibraltarskiej

Kontakt z Dominiką z powodu jej choroby jest trudny. Dziewczyna ma m.in. zaburzenia osobowości. Leczona jest od dziecka. Pani Antoninie udało się tylko ustalić, że ze szpitala wyszła ok. 14. Jeździła autobusami. Ponoć była aż w Wieliczce. - Cztery godziny się błąkała. Cud, że dotarła. Przecież mogło się jej coś stać.

Dopiero o godz 20.30 do pani Formickiej dzwoni lekarz dyżurny. Pyta, czy kobieta nie wie, gdzie jest córka. Informuje, że mogła wyjść, gdyż ma do tego prawo. - To jakaś paranoja. Tyle razy mówiłam i podpisywałam dokumenty, że Dominiką trzeba cały czas się opiekować - twierdzi Formicka. O godz. 20.45 lekarz dyżurny zgłasza brak pacjentki na policję.

Mama Dominiki jest zdumiona postawą lekarzy. Nie rozumie, jak mogli nie zauważyć nieobecności córki przez kilka godzin? Pani Antonina próbowała dodzwonić się do lekarki prowadzącej, aby dowiedzieć się co się stało i jakie leki podać córce. Bezskutecznie. Lekarka nie chciała także rozmawiać z "GK".

- Skontaktowałam się jedynie z rzecznikiem praw pacjenta w "Babińskim" - mówi mama Dominiki. - Pani rzecznik powiedziała, że poprosi szpital o pisemne wyjaśnienie sprawy. Poinformowała mnie też, że rozmawiała z lekarką prowadzącą, a ta powiedziała, że to Dominiki wina, bo się obraziła i poszła. Przecież córka jest chora! Jak można więc było ją wypuścić, skoro nie ma prawa wychodzić poza teren szpitala? - pyta Formicka.

W piątek po południu do Formickich przyjechała policja i pogotowie, by zawieźć Dominikę z powrotem na oddział. - Mam obawy, że sytuacja się powtórzy. Dlatego jej nie puściłam.

Marzena Grochowska, dyrektor szpitala im. Babińskiego potwierdza, że pacjentka nie miała przepustki, tylko tzw. wolne wyjścia, czyli w godz. 14 - 18 mogła wyjść z oddziału, ale mogła spacerować jedynie po terenie lecznicy. - Wielokrotnie korzystała z tej możliwości, znała zasady. Tym razem jednak je złamała - zaznacza Grochowska. - Niestety zdarza się, że nasi pacjenci opuszczają teren szpitala. Owszem, jesteśmy odpowiedzialni za ich bezpieczeństwo, ale to nie jest zakład karny. Nie jesteśmy w stanie śledzić chorych. Wychodzą często poza szpital do sklepu, kawiarni.

Dominika o godz.18 powinna była być na oddziale, ale lekarz dyżurny dopiero o 20.30 zauważył, że pacjentki nie ma. - To faktycznie może budzić niepokój. Wyjaśnię, dlaczego tak się stało - zapowiada dyrektorka.

Ucieczki bądź zaginięcia pacjentów przy Kobierzyńskiej lekarze dyżurni zgłaszają najczęściej do V Komisariatu Policji. Tylko w tym roku zanotowano 115 takich przypadków. - To faktycznie dużo - przyznaje Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji. Zwykle w takich sprawach natychmiast rozpoczynamy poszukiwania. Sprawdzamy miejsca, gdzie mogła taka osoba znaleźć schronienie - dom rodzinny, mieszkania znajomych. Przeszukujemy okolicę w pobliżu szpitala, również przy pomocy psa tropiącego, przekazujemy komunikaty do patrolujących miasto radiowozów. Prosimy o pomoc MPK, taksówkarzy, media.

Wybierz małopolską miss internetu. Zobacz zdjęcia pięknych dziewczyn!
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Rzucił się z nożem na kolegę przy grillu
Maciej Szumowski stał się legendą. Idź jego drogą. Wejdź na szumowski.eu

Komentarze 16

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

L
Luśka
Co do tego wszystkiego ma łaczny czas pobytow. To świadczyłoby o profesjonalnym podejsciu do pacjęta i nie było by mowy o ucieczkach. A doczytałam ze było ich 115. Wiec o co chodzi??!
###
Trudno nadążyć,ale za Twoim "bełkotem",Może wreszcie otwarcie napiszesz o co Ci chodzi!Bo wyjście na teren szpitala nie jest chyba czynnością prawną.
Twoje komentarze są tak sprzeczne z sobą,że nie trudno domyślić się kogo reprezentujesz!!!Zgadzam się z Inną-autorzy powinni sprawdzić jak długo Dominika przebywa w szpitalu(łączny czas pobytów)Może warto się tym właśnie zająć!!
Wyjście na spacer,to nie wyjście na "spacerniak"w ściśle określonych godzinach.
~~ĘWA~~
A gdzie te oddzialy sie znajduja? Moze kilka adresow trzeba podac. Najlepiej pacjecie lecz sie sam! To jest Polska wlasnie.
O
Obserwator
I znów obserwatorka nie zrozumiała że istotą tego sporu nie jest walka o zamknięcie Dominiki w zakładzie zamkniętym. Dla wyjaśnienia (brak podpisu)NIE OZNACZA BRAKU POZBAWIENIA PRAWA DO GODNEGO TRAKTOWANIA!!!I w artykule powyżej nikt o tym nie pisze ...Nie widzę tu związku i nie rozumie o co obserwatorce chodzi w jej tak absurdalnej wypowiedzi w temacie zabraniania pacjentom korzystania ze świeżego powietrza Jak mi wiadomo z artykułu wynika że istotą problemu jest brak reakcji na nieobecność pacjenta który w niewyjaśnionych okolicznościach nie pojawił się na oddziale po godz 18.00.A obserwatorka widać za wszelką cenę próbuje zmienić treść artykułu i powodu dla którego został on napisany.Nikt tam nie mówi o zabranianiu wychodzenia pacjentom na świeże powietrze !!!Za równo z pierwszego jak i z drugiego komentarza widać że pani nie nadąża za tematem,wtrącając swoja opinie na zupełnie inne tematy...Jedyna rzecz z jaką mogę się zgodzić to fakt że niski poziom wiedzy na temat chorób psychicznych i zepchnięcie psychiatrii na szary koniec nie sprzyja rozwojowi zakładom psychiatrycznym a za razem polepszania opieki nad ich pacjentami...
I
Inna
Osoba,która komentuje "obserwatorkę"zapewne orientuje się super w lekturze "ubezwłasnowolnienia",gorzej z empatią.Czy wg Osoby(brak podpisu)pozbawienie zdolności do czynności prawnych oznacza również pozbawienie prawa do godnego traktowania takiej osoby,do przywileju przebywania na świeżym powietrzu?Gdyby takiego prawa odmówić takim osobom,to może od razu umieśćmy wszystkich ubezwłasnowolnionych w całkowicie zamkniętych ośrodkach?!
Bardzo ciekawi mnie -ile czasu opisywana pacjentka spędziła dotychczas w szpitalu psychiatrycznym.Jeżeli to jest długi czas nie wyobrażam sobie,aby cały czas trzymać ją "w zamknięciu".Niestety-rodziny w obawie przed utratą renty pacjenta zamiast umieścić go w zakładzie dla niego przeznaczonym,szpital traktują jako swoistą przechowalnię,na dodatek bezpłatną.Nie traktujcie chorych jak osoby,którym nie należą się pewne prawa (bo z wielu zostali obdarci)
Niski poziom wiedzy na temat chorób psychicznych i zepchnięcie psychiatrii na szary koniec powoduje to,że czuja się odrzuceni.
Varius znaczy Inny,ale na pewno NIE GORSZY!!! Pozdrawiam...
o
obserwator
Po pierwsze czy pani czytała lekturę dotyczącą UBEZWŁASNOWOLNIENIA...? , bo wygląda na to ze brak pani wiedzy na ten temat jest rażąco niepokojący jak również prowadzi do pani błędnego zrozumienia problemu o którym pisze A. Górska i P. Rąpalski.Ubezwłasnowolnienie - częściowe lub całkowite jest to pozbawienie osoby fizycznej zdolności do czynności prawnych i następuje w formie orzeczenia sądowego.Jak mi wiadomo to Dominika jest taką osobą pozbawioną wszelkich praw jak również nie może odpowiadać za swoje czyny gdyż te są stale narażone na atak ze strony zaburzeń osobowości . Wiec nie można takiego pacjenta pod żadnym pozorem darzyć polisą zaufania o jakiej pani wspomina w swoim komentarzu z którym nie mogę się zgodzić.Doczytała pani z artykułu powyżej że pacjentka jest leczona z powodu zaburzeń osobowości a przeoczyła pani to że reakcja na brak pacjenta odbiła się echem po upływie prawie 3h o czym na wstępie informuje nas nagłówek.czy to jest ta cierpliwość i wytrwałość personelu szpitalnego o którym pani wspomina i który tak pani chwali ??? Problemem jest to że pacjentka oddala się z terenu szpitala i nikogo to nie interesuje.Nie chcę tu oceniać wszystkich wspaniałych lekarzy i pielęgniarki które tam pracują i dają z siebie wszystko by pacjenci w nim byli bezpieczni i mieli zapewnioną opiekę na najwyższym poziomie.Jednakże nie bójmy się powiedzieć ze lekarz tu zawinił alarmując tak pózno o nieobecności pacjenta i pielęgniarka która wiedziała że 'Obrażona Dominika' (jak informuje pani rzecznik) poszła sobie a nic z tym nie zrobiła jakby nic się nie stało!!!.W tym przypadku jest to jawne poprzedzające ignorancją zaniedbanie ze strony personelu szpitala.Podejrzewa pani że to jest trudna pacjentka nie pamiętając jednak o tym że to jest zakład psychiatryczny i 90%pacjentów jest równie trudnymi pacjentami jak Dominika.Myślę że powinna pani przeczytać ten artykuł jeszcze raz z większym zaangażowaniem w zrozumienie go....pozdrawiam
k
kh
Czytając artykuł miałam wrażenie ,że chodzi o szpital.A ignoranci chcieliby
traktowania pacjentów jak w więzieniu!!!Z tego co mi wiadomo,zaburzenia osobowości powinno się leczyć w oddziałach zaburzeń osobowości,a nie na ogólnej psychiatrii.Mam pytanie do "mamusi".A czemu to córeczka ma przebywać na psychiatrii?Nie szkoda jej pani???Jak tak źle ,to do domeczku niech ją sobie na stałe pani zabierze!!!!!!!A może tu o coś innego chodzi?
Ps.
Autor artykułu słabo się do niego przygotował!Brakuje tematów-z braku laku.......
o
obserwatotka
Pacjentka miała możliwość samodzielnego wychodzenia z oddziału.Wspomniane ,,wolne wyjscia,, to chyba jakiś etap w procesie leczenia ,na pewno nie otrzymała takiej zgody bez wczesniejszych terapii, rozmów z lekarzami i psychologami.W moim przekonaniu świadczy to o dużym zaufaniu lekarzy do pani Formickiej i traktowaniu jej po partnersku .Pani Formicka miała możliwość samodzielnego spaceru po parku, zamiast wrócić na oddział pojechała do domu. To był jej wybór - złamała zasady i chyba zaufanie lekarzy.Oczywiście nie byłoby tematu ,gdyby pani przebywała w zamknięciu 24 godziny na dobę ,bez możliwości dotlenienia się na świeżym powietrzu, ale chyba nie o to chodzi .Z artykułu dowiedziałam się ,że pacjentka leczona jest z powodu zaburzeń osobowości(poczytałam sobie o tym trochę i innych też zapraszam do lektury).Podejrzewam,że to bardzo trudna pacjentka. Zyczę dużo cierpliwości i wytrwałości personelowi szpitala .Cenię waszą pracę i podejście do pacjentów (obserwowałam waszą pracę będąc w odwiedzinach u kogoś )
m
malgosia.z.
Moim zadaniem pani Formicka powinna wytoczyc sprawe w sadzie przeciwko sluzbie zdrowia o medyczne zaniedbanie...ta sprawa pokazuje w jaki sposob chorzy pacienci sa leczeni w naszym kraju...wstyd :((
m
malgosia.z.
Moim zadaniem pani Formicka powinna wytoczyc sprawe w sadzie przeciwko sluzbie zdrowia o medyczne zaniedbanie...ta sprawa pokazuje w jaki sposob chorzy pacienci sa leczeni w naszym kraju...wstyd :((
K
Karol Poznan
Widze ze w Krakowie niezly cyrk prawie jak u mnie w Poznaniu...Tutaj pacjent ubezwlasnowolniony uciekl ze szpitala i zostal przylapany na kradzieży alkoholu w sklepie....oczywiscie wina byla pacienta a nie sluzby zdrowia po mimo iz zaklad w ktoeym przebywal jest zakladem zamknietym
k
krakus
Brak słów na to wszystko...czy w tym kraju kiedyś będzie normalnie???:((
m
mila
jak mozna tak traktowac ludzi chorych tamtego roku pod drzwiami szpitala zamarzla pacjentka czy jeszcze nie nauczyli sie pilnowac
D
Daniel Smith
Sprawa pani Formickiej jest kroplą w morzu BEZPRAWIA państwowej służby zdrowia.Cyt:"Po miedzy godz14.00 a 18.00pm ...tak zwane wolne wyjścia" !!!. Mam pytanie do pani dyrektor Grochowskiej która mówi że lekarze oraz pielęgniarki nie są w stanie upilnować pacjentów ani ich śledzić.Jednak od godz 18.00 do 20.30 minęło 2,5h.Pytanie brzmi: Dlaczego lekarz dyżurny dzwoni do mamy Dominiki tak pózno?!!!.I jeżeli założymy ze Dominika miała wolne wyjścia (choć matka twierdzi że podpisywała dokumenty dotyczące o całkowitej kontroli nad córką) i złamała zasady opuszczając dobrowolnie.W momencie zaginięcia Dominiki NIE JESTEŚMY W STANIE ,nikt nie jest w stanie stwierdzić czy Dominika złamała zasady czy też nie !!!! Dla mnie jest to jakaś absurdalna wymówka pani Grochowskiej.Przecież Dominika mogła zemdleć gdzieś,ktoś mógł ją uprowadzić i zrobić jej krzywdę a może nawet zabić i co w tedy.Czy to też będzie się nazywało złamanie zasad???Matka Dominiki mówi że rozmawiała z rzecznikiem praw pacjenta.Pani poinformowała matkę że Dominika się obraziła i poszła.To jakieś wielkie kpiny i brak odpowiedzialności... , skoro lekarka prowadząca oddział znała prawdziwy powód nieobecności Dominiki to dlaczego lekarz dzwoni tak pózno do matki a jeszcze pózniej zgłasza fakt na Policji,gdy od matki wie że Dominika jest już w domu.Dla mnie to lekarz dyżurny powinien stracić prace dla przestrogi innych by nie bagatelizowali takich sytuacji.Wierze że takie konsekwencje zminimalizowałyby statystykę na policji.
z
zuza
Nie do wiary!!!co za kraj!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska