- Nie mam po co startować - przekonuje. - Załagodzone zostały wszelkie spory. Jest dwóch bardzo dobrych kandydatów. Nikt nikogo nie wycina. Nie pozostaje mi nic innego, jak dać błogosławieństwo obu konkurentom - mówi o kandydaturach Gibały i Rasia.
Mimo optymizmu Thun, spór wśród krakowskich członków PO załagodzony nie został, czego świadectwem jest brak jednomyślności przy podpisywaniu porozumienia, mającego zapobiec powyborczym tarciom wewnątrz partii.
Jedną wersję przygotował Grzegorz Schetyna, sekretarz generalny PO. Zaproponował, by zwycięzca wyborów razem ze swoimi zwolennikami otrzymał 11 miejsc w zarządzie krakowskiej PO, a rywal - funkcję wiceprzewodniczącego i aż osiem miejsc. Miało to wymusić współpracę wygranego z pokonanym.
Na taką wersję przystał Łukasz Gibała, jednak Ireneusz Raś przygotował własny projekt porozumienia. - Podpisy zostały złożone na obu mniej więcej w tej samej liczbie, a że moim zdaniem porozumienia są do siebie bardzo podobne, to w zasadzie nie ma o co kruszyć kopii - mówi Thun. - Tak naprawdę spór dotyczy tylko jednego punktu porozumienia. Ilu członków rady regionu ma wyznaczyć zwycięzca wyborów, a ilu pokonany - wyjaśnia.
Róża Thun przekonuje, że do wyborów o przywództwo w małopolskiej Platformie jest jeszcze sporo czasu i zanim dojdzie do starcia, wszystkie nieporozumienia zostaną wyjaśnione. - Mamy pięć tygodni, jeżeli chodzi o region. To dużo, ale uda się wypracować satysfakcjonujący wszystkich kompromis - prognozuje Thun.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
