Prowadzona obecnie likwidacja ok. 3 tys. miejsc postojowych w strefie to może być dopiero początek komunikacyjnej rewolucji w Krakowie. Radni mają już propozycję, aby na terenie objętym płatnym parkowaniem auta można było zostawiać co najwyżej na dwie godziny. Pod znakiem zapytanie jest też dalsze funkcjonowanie strefy ograniczonego ruchu w ścisłym centrum, do której wjeżdżać mogą tylko mieszkańcy i osoby z identyfikatorami wydanymi przez Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
Wzór z Wiednia
Obecnie w strefie płatnego parkowania za pierwszą godzinę płacimy 3 zł, za drugą - 3,5 zł, trzecią - 4,10 zł, czwartą i kolejną - 3 zł. W strefie było 21,5 tys. miejsc, ale do końca października ma być zlikwidowanych ok. 15 proc. z nich. Radni z Dzielnicy I Stare Miasto wpadli na pomysł, w jaki sposób zwiększyć dostępność miejsc, które pozostaną. Przygotowali projekt uchwały, w której chcą zawnioskować do prezydenta i Rady Miasta, aby po wniesieniu opłaty w parkomacie postój był możliwy tylko przez dwie godziny. - To rozwiązanie wzorowane na Wiedniu. Dzięki niemu w strefie parkowałyby głównie osoby, które przyjeżdżają coś załatwić. Turyści przybywający na dłużej szukaliby miejsc na płatnych parkingach - wyjaśnia radny Krzysztof Sajdak.
Andrzej Szarata, prof. Politechniki Krakowskiej, przyznaje, że limit czasowy na parkowanie jest możliwy do wprowadzenia. - Dzięki temu więcej osób mogłoby skorzystać z miejsc parkingowych - podkreśla Szarata.
Do ustalenia byłoby, czy po dwóch godzinach można wrócić i ponownie opłacić postój, czy nie będzie takiej możliwości. Andrzej Szarata nie widzi problemu w tym, aby tak ustawić parkomaty, by nie było możliwe ponowne parkowanie danego dnia, albo w krótkim odstępie czasu. To można ustawić w parkomatach, w których wpisuje się numer rejestracyjny. Trzeba byłoby więc wymienić urządzenia w centrum, które nie mają takiej funkcji.
Czasowe ograniczenie parkowania budzi jednak kontrowersje, bo przecież np. krakowianie mogą przyjechać do centrum na dłużej niż dwie godziny do teatru czy kina. Andrzej Szarata zwraca jednak uwagę, że limit dwóch godzin można wprowadzić np. tylko w obszarach, gdzie obecnie miejsca postojowe są zajęte przez cały dzień.
W spółce Miejska Infrastruktura, odpowiadającej za strefę parkowania, sceptycznie podchodzą do rozwiązania proponowanego przez radnych z „jedynki”. - Z punktu widzenia zachowania zapisanej w konstytucji równości, wolności i praw innych osób, zmiany te powinny dotyczyć również posiadaczy abonamentów lub niektórych ich rodzajów - komentuje Piotr Kącki z MI. -Proszę sobie wyobrazić sytuację, w której kierowca płacący w parkometrze lub poprzez aplikację instalowaną na urządzeniach mobilnych jest traktowany inaczej niż w sytuacji, w której nabył np. abonament dobowy - dodaje.
Radny Sajdak wyjaśnia, że wszelkie szczegóły trzeba byłoby ustalić, ale uważa, że skoro w Wiedniu się da, to dlaczego nie można byłoby w Krakowie.
Lata 90. w Krakowie. Pamiętasz jak wyglądało miasto? [ZDJĘCI...
Ulice w centrum dla wszystkich
W związku z likwidacją ok. 3 tys. miejsc postojowych mieszkańcy liczyli, że pomoże im wprowadzenie stref ograniczonego ruchu (tzw. zielonych) z wjazdem i parkowaniem tylko dla służb, mieszkańców i osób z identyfikatorami. Początkowo, do końca października, miały powstać na placu Nowym i na ulicach w jego sąsiedztwie oraz w rejonie ul. Studenckiej.
Niedawno wojewoda małopolski w piśmie do prezydenta Krakowa stwierdził, że nie widzi możliwości wyznaczenia stref zielonych. Zaznaczył, że drogi publiczne nie mogą być na wyłączność uprzywilejowanych grup i powinny być ogólnodostępne. Wojewoda dopuszcza ograniczenie ruchu, ale musi mieć uzasadnienie. - Na ul. Grodzkiej, którą co roku przechodzą miliony turystów, ze względów bezpieczeństwa należy ograniczyć ruch. Ale jaki jest tego powód np. na ul. Studenckiej? Jakie względy środowiskowe czy bezpieczeństwa za tym przemawiają - mówi Tomasz Boniatowski, zastępca dyrektora Wydziału Infrastruktury w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim.
ZIKiT wstrzymał się od wprowadzania stref zielonych. - Przemyślimy to, zobaczymy jakie będą opinie prawne - mówi Łukasz Franek, zastępca dyrektora ZIKiT. Przypomina, że mamy w mieście strefę B, czyli ograniczonego ruchu na ulicach między Rynkiem Głównym a Plantami. Likwidacja strefy B doprowadziłaby do zakorkowania centrum. Przedstawiciele wojewody odsyłają do zapisów prawa, które mówią, że z drogi publicznej może korzystać każdy. Tomasz Boniatowski przyznaje jednak, że w uzasadnionych przypadkach daną drogę można wyłączyć z ruchu dla wszystkich na cały dzień, albo w określonych godzinach.
Follow https://twitter.com/dziennipolski