Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: toalety w przychodni zamknięte, klucz zniknął

Katarzyna Janiszewska
Jedna ubikacja jest brudna i zaniedbana, przy kranie nie ma kurków. O klucz do drugiej trzeba prosić lekarza...
Jedna ubikacja jest brudna i zaniedbana, przy kranie nie ma kurków. O klucz do drugiej trzeba prosić lekarza... Michał Ostałowski
W przychodni przy ul. Kutrzeby 4 pacjenci nie mają gdzie skorzystać z toalety. Choć na pierwszym piętrze są ich dwie, żadna z nich nie działa. Na obu wisi informacja o awarii. W jednych drzwiach nie ma nawet klamki. Do drugiej ubikacji można co prawda wejść, ale nie da się umyć rąk. Kran przy zlewie nie działa, bo nie ma kurków.

- W kabinach jest tak brudno, że strach z nich korzystać - mówi pani Alina, pacjentka. - Woda na podłodze, smród. Nie wyobrażam sobie, żebym po wyjściu mogła nie umyć rąk. W takim miejscu, gdzie jest mnóstwo zarazków, szczególnie trzeba dbać o higienę. Wczoraj musiałam poprosić w jednym z gabinetów, żeby mi pozwolili umyć ręce - opowiada zdenerwowana kobieta.

Pacjenci mogliby skorzystać z ubikacji na drugim piętrze, ale - o czym informuje inna kartka na drzwiach - muszą poprosić o klucz lekarza, do którego oczekują na wizytę. - Jak to? Mam wejść do gabinetu w trakcie badania? - zżyma się pacjentka. - Przecież to karygodne, niewyobrażalne. Pytałam lekarza, u którego wczoraj byłam, o ten klucz i nie miał pojęcia, o co mi chodzi. W rejestracji też nie mieli klucza.

Jolanta Wiśniowska, prezes Miejskiego Centrum Stomatologii Podgórze, która wynajmuje pomieszczenie na drugim piętrze budynku, nie kryje zaskoczenia. - Nie mam pojęcia, kto wywiesił tę kartkę - zaznacza. - To jakiś dziwny pomysł, bo toaleta ma być dostępna dla wszystkich pacjentów przychodni. Sprawa jest skomplikowana, mnóstwo firm wynajmuje tu gabinety. Domyślam się, że może chodzić o problemy ze sprzątaniem - zgaduje.

To częsta praktyka nie tylko w tej przychodni: lekarze denerwują się, że pacjenci brudzą, więc ograniczają dostęp do toalety. Kierownictwo przychodni z ul. Kutrzeby bagatelizuje problem. - To prawda, że w ubikacjach kradną kurki od kranów, a nawet deski sedesowe i podajnik na papier - przyznaje Henryk Nowacki, kierownik przychodni. - Ale nie robi tego przecież personel, tylko pacjenci. To nie my odpowiadamy za utrzymanie czystości. Leży to w gestii Zarządu Budynków Komunalnych. Wszystkie usterki zgłaszamy im regularnie - ucina.

Tymczasem Katarzyna Zapał, dyrektor ZBK o usterkach nic nie wie. Żadna informacja na ten temat do urzędu nie wpłynęła. - Już raz zdejmowaliśmy kartki o awarii - twierdzi dyrektor Zapał. - Nie wiem, po co ktoś je wywiesza. Wyślemy na miejsce firmę konserwatorską, żeby to sprawdziła. A za sprzątanie odpowiedzialny jest najemca - podkreśla.

Po naszej interwencji sprawą zainteresował się krakowski sanepid. Anna Armatys podkreśla, że taka sytuacja jest niedopuszczalna. - Zapisy wewnętrznej umowy między właścicielem budynku, a najemcą nie zmieniają faktów - zastrzega. - Zarządca przychodni odpowiada za dostępność i czystość sanitariatów.

Armatys przyznaje, że nie pierwszy raz styka się z takim problemem. - Bardzo często w jednym budynku funkcjonuje kilka gabinetów należących do różnych spółek medycznych - opowiada. - I zaczyna się spychologia. Nie wymagamy, żeby każdy gabinet miał osobną toaletę. Ale każda przychodnia ma bezwzględny obowiązek udostępnić pacjentom toaletę czystą i taką, do której będą mogli dotrzeć bez wysiłku. Natychmiast powiadomię o sytuacji powiatowego inspektora sanitarnego - deklaruje Anna Armatys.

Jeśli stwierdzi on nieprawidłowości, może nałożyć mandat na zarządcę przychodni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska