Właściciel dwóch 50-tonowych barek, które na początku września zerwały się z cum uderzając w stopień wodny Dąbie, razem z pracownikami Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie, rozpoczął akcję usuwania metalowych kolosów.
Jak widać autor wolał się nie ujawniać podpisując się jakimś skrótem bo od razu widać, że tam nie był tylko wypisuje bzurdki jakieś.
Po pierwsze barek było nie 2 tylko 3. To, że na zdjęciach są 2 znyczy wyłącznie tyle, że jedna z nich już wcześniej była odholowana.
Po drugie: ciekawe skąd ta pewność, że jedna z nich nie jest uszkodzona? Jest do połowy zatopiona ale nie wiadomo czy nie jest uszkodzona.
Po trzenie: co niby macie z drugą barką? Domyślać się można że problem ale zanim coś się opublikuje to warto jeszcze poczytać swoje wypociny