29 września 2012 r. do ojca więźnia zadzwonił mężczyzna. Powiedział mu, że odbywał karę z jego synem. i zaproponował, że za 30 tys. zł może doprowadzić do wydania postanowienia przez sąd decyzji o przedterminowym zwolnieniu jego syna. Mówił, że ma znajomego prokuratora, który podejmie się załatwienia tej sprawy za tę kwotę i że przekaże mu numer ojca więźnia.
- Jeszcze tego samego dnia do ojca zadzwonił mężczyzna podający się za prokuratora. Mówił, że może wyciągnąć z więzienia jego syna. Zażądał 30 tys. zł - mówi rzecznik krakowskiej prokuratury Bogusława Marcinkowska.
Ojciec więźnia stwierdził, że nie jest w stanie uzbierać jeszcze tego samego dnia takich pieniędzy. "Prokurator" się wtedy rozłączył. Następnego dnia znowu zadzwonił i powiedział, że całą kwotę musi mieć do godziny 12-tej i trzeba przywieźć ją do Kielc.
Tego samego dnia do ojca zadzwonił syn z więzienia. Dowiedział się o całej sytuacji. - Zorientowali się, że jest to próba oszustwa, powiadomili policję - mówi prok. Marcinkowska.
Ojciec więźnia umówił się na spotkanie z "prokuratorem" w Kielcach przed budynkiem prokuratury. Ustalając spotkanie dowiedział się, że po odbiór pieniędzy przyjdzie jego asystent, gdyż sam "prokurator" ma rozprawę poza Kielcami.
W czasie spotkania z "asystentem prokuratora" - Arturem N. policja go zatrzymała.
Początkowo nie przyznał się do winy, później jednak opisał swój udział w zdarzeniu i przyznał się do popełnienia przestępstwa. Wyraził skruchę i chce dobrowolnie poddać się karze. Był już wcześniej karany za sprawy narkotykowe. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.
Marta Paluch
Studniówki w Małopolsce 2013 [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!