Czwartek, 12 kwietnia, ok. godz. 8.30. Reporterzy "GK" są przy bloku operacyjnym przy ul. Wrocławskiej. Przed budynkiem na ziemi leży kilka worków. W niebieskich są śmieci, w różowych - odpady medyczne. Po godz. 8.45 podjeżdża zielony lublin, nr rejestracyjny KVV 6310. Z auta wychodzi dwóch mężczyzn, pakują do środka worki. Nie mają na sobie roboczych ubrań. Podjeżdżają pod każdy z budynków szpitalnych i pakują kolejne wory.
Godz. ok.11.45. Ten sam samochód pojawia się pod kuchnią szpitalną, gdzie przygotowywane są posiłki dla pacjentów. Kierowcy tym razem wkładają do środka termosy z zupą, drugim daniem, kompotem. To są obiady dla chorych z "Wojskowego". Katarzyna Bandoła z Wojewódzkiej Stacji Epidemiologicznej nie kryje zaskoczenia. Zaznacza, że takie praktyki są niedopuszczalne. - Mamy pod kontrolą ok. 70 lecznic w województwie i w żadnej nie dochodzi do takich nieprawidłowości - zapewnia. Dodaje, że transport śmieci i odpadów medycznych ściśle reguluje rozporządzenie ministra zdrowia.
- Zgodnie z nim transport wewnętrzny odpadów medycznych z miejsca powstawania do miejsca magazynowania i odbioru odbywa się środkami transportu przeznaczonymi wyłącznie do tego celu - wyjaśnia urzędniczka. Wojewódzcy epidemiolodzy nie mogą jednak kontrolować, w jaki sposób są przewożone śmieci i posiłki w Szpitalu Wojskowym. Odsyłają nas do Wojskowego Ośrodka Medycyny Prewencyjnej.
Szef WOMP w Krakowie Wiesław Majchrzak urzęduje na terenie Szpitala Wojskowego. Przyznaje, że ten sam samochód nie może jednocześnie służyć do transportu śmieci i żywności. Jednak o tym, że takie praktyki są stosowane pod jego nosem, dowiaduje się od nas. - Sprawdzę tę sprawę - zapewnia.
Co na to dyrekcja szpitala? Wygląda na to, że też nie za bardzo się orientuje, jak odbywa się transport w placówce. "Jeżeli kiedykolwiek zdarzyło się, że tym samym samochodem w godzinach porannych odbierano odpady, a następnie w godzinach południowych przewożono termosy, było to samowolne działanie pracownika, stanowiące naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych" - tłumaczy wicedyrektor Janusz Sroga. Przekonuje, że transport wewnętrzny wykonywany jest przez trzy auta marki Lublin. A lublin KVV 6310 nie służy do przewożenia śmieci, lecz do tzw. innego transportu wewnętrznego. - "Pracownicy znają przeznaczenie poszczególnych pojazdów i zasady utrzymania reżimu sanitarnego w środkach transportu, zgodnie z instrukcją obowiązującą w szpitalu"- czytamy w wyjaśnieniu.
Sprawą śmieci i obiadów zajął się, po naszym sygnale, Inspektorat Wojskowej Służby Zdrowia przy MON. Jednostka ta nadzoruje działalność szpitala. - Oczekujemy na stanowisko szpitala wyjaśniające tę sprawę. Ponadto szef inspektoratu zlecił kierownikowi WOMP w Krakowie podjęcie dodatkowych procedur kontrolnych - informuje Joanna Klejszmit-Bodziuch, rzeczniczka prasowa inspektoratu.
Pisaliśmy o Szpitalu Wojskowym
- Rok 2011. Po wykonaniu kilkudziesięciu zabiegów nowo zakupiony artroskop został odstawiony do kąta. Powodem - brak funduszy. Rok 2012. Fotel dentystyczny kupiony za 60 tys. zł półtora roku stał w piwnicy. Odnalazł go przypadkowo pracownik.
- Rok 2012. Szpital Wojskowy zadłużony, zalegał m.in. z zapłatą dla lekarzy za dyżury.
Komentują dla "Gazety Krakowskiej"
Elżbieta Fryźlewicz-Chrapisińska,wicedyrektor ds. służb mundurowych Narodowego Funduszu Zdrowia: Oczywiście, przewożenie odpadów i obiadów jednym samochodem to sytuacja niewłaściwa i niepokojąca. Powinny się tym zająć służby sanitarne. Taka kontrola pozostaje jednak poza zakresem uprawnień NFZ.
Michał Wojtkiewicz, poseł Prawa i Sprawiedliwości z Małopolski, członek Sejmowej Komisji Obrony Narodowej: W tej sprawie oburza mnie to, że nikt za nic nie odpowiada. Bylejakość, zrzucenie winy na podwładnych. Pytam: czy to kierowca decyduje, jakim autem ma rozwozić śmieci, obiady? Przygotuję w tej sprawie interpelację.