https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: więcej ludzi, wyższe płace. Jak to wpływa na rynek mieszkaniowy?

Zbigniew Bartuś
11.03.2018 krakow ladna pogoda spacer krakowianie upal bulwary wislanefot. anna kaczmarz / dziennik polski / polska press
11.03.2018 krakow ladna pogoda spacer krakowianie upal bulwary wislanefot. anna kaczmarz / dziennik polski / polska press Fot. Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Stolica Małopolski stała się ośrodkiem atrakcyjnym nie tylko dla miejscowych planujących małżeństwo czy urodzenie dzieci, ale i dla przyjezdnych ciągnących do szkół, uczelni oraz pracy, także z dalekich zakątków świata. To wpływa na rynek mieszkaniowy

Dawid Kowalski, Narodowy Bank Polski: - W ostatnich latach mieliśmy krótkie okresy, w których liczba mieszkańców Krakowa malała, ale generalnie można mówić o trendzie zwyżkowym, czym stolica Małopolski wyróżnia się na tle większości dużych miast w Polsce. One od pewnego czasu wyludniają się. W roku 2017 r. realna liczba ludności Krakowa okazała się większa od prognozy GUS. Dobijamy do 770 tys. mieszkańców.

Przyrost i migracje

Populacja krakowian rośnie z dwóch głównych powodów. Pierwszym jest dodatni przyrost naturalny. Przed 2008 r. był on ujemny, ale od tego czasu jesteśmy cały czas nad kreską, a w ostatnich latach, 2015-17, obserwujemy przyspieszenie, które wywindowało wskaźnik przyrostu naturalnego do poziomu 2 promili. To jest dość dużo na przestrzeni poprzednich lat i w porównaniu z innymi miastami (w skali kraju w lipcu 2018 r. wskaźnik ten wyniósł 0,9).

Najbogatsze gminy, województwa i miasta w Polsce [RANKING 20...

Drugim czynnikiem zwiększającym liczbę ludności jest dodatnie saldo migracji. Miasto jest atrakcyjne nie tylko dla zawierania małżeństw przez miejscowych, ale i jako miejsce nauki i pracy dla przyjezdnych, także z dalekich zakątków świata, głównie za sprawą coraz liczniejszych centrów obsługi biznesu.

Jak to wpływa na rynek mieszkaniowy?

Od 2002 roku liczba mieszkań w Krakowie rośnie. Jesteśmy tu w połowie stawki wśród sześciu największych miast w kraju, z 495mieszkaniami na 1000 mieszkańców. Wyraźnie odjeżdża nam jedynie Warszawa.
Na początku 2002 roku na jedno mieszkanie przypadało średnio 2,7 osoby, w 2017 wskaźnik ten wyniósł równo 2.

Budownictwo mieszkaniowe w Krakowie w ostatnich latach przeżywało fazy zmiennej koniunktury – były okresy przyspieszenia wzrostu, ale rok 2017 okazałam się rekordowy. Tylu mieszkań oddanych do użytku – ponad 10 400 - nie mieliśmy jeszcze nigdy w historii. W 2016 r. było to niespełna 8 tys., a rok wcześniej – 5,5 tys., zaś w rekordowym dotąd 2009 r. – poniżej 10 tys. Trzeba tu zauważyć, że zdecydowaną większość tych mieszkań zbudowali deweloperzy.

Jaki jest trend?

Od drugiej połowy 2016 r. liczba mieszkań oddawanych do użytku zaczęła przeważać nad liczbą tych, których budowa dopiero się rozpoczęła. Tak jest nadal, można więc mówić o trendzie zniżkowym, czyli w najbliższych kwartałach możemy się spodziewać mniejszej liczby oddawanych do użytku. Inne duże miasta utrzymały dynamikę.

Ceny mieszkań w Krakowie rosną od 10 lat dość stabilnie, w tempie raczej bezpiecznym. Ciekawie wypada to w porównaniu ze wzrostem wynagrodzeń – rosną one w Krakowie dużo szybciej od przeciętnej w kraju i są w tej chwili sporo wyższe od średniej krajowej, gdy w połowie poprzedniej dekady były niższe. Wpływa to zasadniczo na siłę nabywczą krakowian, a co za tym idzie - dostępność mieszkań. Dekadę temu za przeciętną pensję można było kupić 0,4 metra kw. mieszkania na rynku pierwotnym, dziś jest tu już 0,8 m kw., zatem dostępność się podwoiła.

Wysoce prawdopodobny dalszy wzrost dochodów i populacji

Z tegorocznych danych GUS wynika, że liczba ludności Krakowa będzie dalej rosnąć, m.in. za sprawą najwyższej od połowy lat 80. dzietności kobiet: przeciętna krakowianka rodzi dziś 2 lub więcej dzieci, podczas gdy wcześniej, przez dekadę, średnia ledwie przekraczała 1. Rośnie także liczba zawieranych małżeństw, co przekłada się na potrzeby mieszkaniowe.

Z kolei wzrost dochodów skłania wiele rodzin do zmiany mieszkania na większe, bardziej komfortowe, lepiej położone. Nie ma wiarygodnych danych, ani badań mówiących o tym, ilu krakowian w tej chwili to rozważa, ale normą jest, że liczba takich gospodarstw rośnie wraz z przeciętną siłą nabywczą, a przede wszystkim – wspomnianym wyżej współczynnikiem dostępności mieszkań.

I wreszcie trzeci czynnik: napływ ludzi z zewnątrz. Tysiące osób przyjeżdżających do Krakowa na studia i do pracy szuka zwłaszcza mieszkań na wynajem, bo zapewniają im one zdecydowanie większą mobilność. Populacja migrantów stale rośnie, a wraz z nią – zapotrzebowanie na mieszkania na wynajem.

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 8

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

r
red box
GORSZEGO KANDYDATA ŚWIAT NIE WIDZIAŁ. POZA TYM CO TO ZA "PANI"?!
r
red box
G..O PRAWDA. JEDYNIE ZADEPCZEMY SIĘ!
g
gryzmoł
Przyjechali dziadkowie z ZSRR ?
m
moher z Krakowa
Pani Wassermann jest najlepszym kandydatem na urząd prezydenta Krakowa i z pewnością poradzi sobie z problemami , jakie stoją przed naszym miastem , do którego napływa wielu młodych lemingów z zewnątrz .
:)
Marna prowokacja
g
ghj
Wszystko fajnie, powinniśmy się rozwijać, ale nie kosztem miasta. Niedługo wszyscy będziemy uciekać bo nie będzie czym oddychać. Mam nadzieje że nowa władza uporządkuje kwestie chaotycznej zabudowy. Majchrowski i Wassermann tykko mogą jeszcze bardziej zaszkodzić o ile to możliwe.
D
Darek
Polacy sa rasistami nawet w stosunku do samych siebie... to straszne. K. Piasecki kiedys zartowal, ze aby być Krasusem trzeba żyć w Krakowie 500 lat i chyba miał racje wnoszę to komentarzu powyżej. Jeśli będziemy uprzedzeni do wszystkich to nigdy nie będzie takiej Polski, o której marzyli moi dziadkowie walcząc podczas II wojny światowej.
G
Gość
Jak będzie stale rosła liczba ludności, to miasto się wcześniej czy później udusi. Powinna być taka polityka, by przybysze odpłynęli do swych rodzinnych stron oraz, by w Krakowie rodziło się mniej dzieci niż w innych dużych miastach a płace wcale nie powinny być zbyt wysokie (wyższe płace to także więcej posiadaczy aut i … korki), tym bardziej, że w Krakowie większość ludzi wykonuje pracę biurowa, a więcej niepożyteczną i niewartą nawet minimalnej płacy (za pracę biurową powinna być minimalna płaca). Najwięcej średnio powinno się zarabiać na Śląsku (górnictwo, czyli ekstremalnie ciężka i niebezpieczna praca) a w biurowcach - głodowe wynagrodzenia. Jak Kraków nie przestanie rosnąć, to będzie tak, że miasto (gdyby porównać do zwierząt) będzie przypominało organizm wielkości konia o płucach kota (kota domowego, nie tygrysa), a jak tego rozrostu się nie powstrzyma, to nawet organizm wielkości słonia z płucami myszy. Kraków nie może bez końca rosnąć. Czas, by się zaczął kurczyć a te miasta, które się wyludniły (Łódź, Katowice) niech rosną, tym bardziej, że to są miasta przemysłowe, czyli generujące dochód narodowy a Kraków to miasto-pasożyt (gdyż nie ma przemysłu, tylko biurowce).
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska