Chcieliby zapomnieć o tym koszmarze. Nie mogą. Krakowianie, którzy zaufali włoskiemu dentyście, nie tylko popadli w kolosalne długi, ale po "leczeniu techniką XXI wieku" stracili zdrowie i chęć do życia. Niektórzy wciąż są ścigani przez windykatorów. - Kiedy człowiek zaczyna chorować, jest gotowy zrobić wszystko, żeby wyzdrowieć - mówi pani Monika, jedna z pokrzywdzonych, która trafiła do gabinetu Italian - Dent.
Obiecywali nam cuda i dożywotnią gwarancję
Mechanizm działania Ewy P. i Salvatore Z., właścicieli kliniki, był podobny. - Na pierwszym spotkaniu obiecywali wyleczenie dolegliwości, które dotąd nie były w Polsce uleczalne, jak na przykład paradontoza. Zapewniali przy tym dożywotnią gwarancję, za którą kazali sobie słono płacić.
Przekonywali, iż polska stomatologia jest bardzo zacofana, a oni wykorzystują najnowocześniejsze osiągnięcia medycyny światowej oraz włoskie technologie i materiały protetyczne - tak opowiadają pacjenci gabinetu. Uwierzyli im. Zaciągnęli kredyty, czasem nawet zastawiali swoje nieruchomości pod hipotekę, aby leczyć się w klinice przy ul. Dietla. Kiedy mieli wpłacić ostatnią ratę, dowiadywali się, że muszą dopłacać. Większość pacjentów nie była na to przygotowana i zaskoczeni podpisywali weksle.
Po niedługim czasie, gdy ich zęby rozsypywały się jak kostki cukru, Italian - Dent już nie istniał. Pozostawały tylko długi, które włoska klinika sprzedała firmie windykacyjnej "Vindico".
Marcin miał zostać wielkim piłkarzem
Marcinowi, wówczas 17-letniemu chłopakowi z Krakowa, wróżono wielką piłkarską karierę. Od 11 lat grał w Cracovii w lidze młodzieżowej. - Był rozchwytywany, ciągle wyjeżdżał na różne rozgrywki - wspomina jego mama. Podczas jednego z meczów chłopak stracił ząb. Czekał go wyjazd na turniej piłkarski do Włoch, więc zaczął szukać dentysty, żeby mu wprawił protezę. Trafił do gabinetu Salvatore.
Lekarz zaproponował, że zrobi Marcinowi nakładkę na wszystkie górne zęby, żeby je chronić na przyszłość przed podobnymi wypadkami. Całość miała kosztować 7 tys. zł. - Dla mnie to była horrendalna kwota, ale pomyślałam, że się zapożyczę, bo to dobra inwestycja w syna - opowiada matka chłopca. - Byłem zdziwiony, że rozwiercono i wypełniono mi nieznaną substancją wszystkie górne zęby, ponieważ dotąd leczyłem je w klinice stomatologicznej Uniwersytetu Jagiellońskiego i uważałem je za zdrowe - zeznawał Marcin.
Po kilku tygodniach nakładka całkowicie się rozsypała, a zęby zaczęły się kruszyć. Kiedy piłkarz chciał pójść do dentysty z reklamacją, okazało się, że gabinet jest zamknięty, a "professore" (jak się tytułował Salvatore) zapadł się pod ziemię. Matka sportowca nie może powstrzymać łez. - Wszystko mu zniszczyli - mówi. - Marcin zawsze wyróżniał się wolą walki, nawet po poważnej kontuzji nogi wrócił do sportu. Po tych wydarzeniach załamał się, wpadł w depresję. Do dzisiaj nie ma żadnego zęba w górnej szczęce. W zasadzie nie wychodzi z domu - opowiada.
Aby normalnie funkcjonować, musiałby się poddać 2-letniemu leczeniu, kosztującemu 50 tys. zł, na co nie stać rodziny. Na tym jednak jego dramat nie skończył się. Firma windykacyjna "Vindico" parę miesięcy później zażądała wpłaty ponad 2 tys. zł za wykonane usługi firmy Italia - Dent. Luksusowe leczenie zębów za 36 tys. złotych. Anna, krakowska nauczycielka zawsze dbała o swoje zęby, dlatego była w szoku, kiedy nagle zaczęły wypadać. Okazało się, że choruje na paradontozę. - Włoski dentysta obiecał mi, że już do końca życia nie będę miała problemów z zębami, że jest w stanie całkowicie wyleczyć moją chorobę - opowiada. Radość nie trwała długo.
Zapożyczyła się aż na 36 tys. zł i zapłaciła za leczenie. W jej szczęce zaczęła gromadzić się ropa, a porcelanowe zęby popękały. Wmawiano jej, że to dlatego, że w nocy zgrzyta zębami. Zażądano dodatkowych 4 tys. zł za leczenie. - Poruszyłam niebo i ziemię, żeby je zdobyć- mówi. Jej stan zdrowia zaczął sie pogarszać. Kiedy zaczęła szukać pomocy u włoskiego doktora, po gabinecie nie było już śladu.
Pół roku minęło, zanim udało się jej znaleźć stomatologa, który chciałby podjąć się dalszego leczenia. Niestety, za bagatela ... 70 tys. zł. Takich pieniędzy pani Anna nie ma. - Czuję się trwale oszpecona - mówi nauczycielka. - Jestem nerwowa, mało śpię. To jakiś koszmar - dodaje.
Wszystko w człowieku wyje. Duma, honor
Pani Monika, agentka ubezpieczeniowa wydała w gabinecie 13,5 tys. zł. "Professore" spiłował jej sześć zdrowych zębów, które leczyła 8 lat w innych gabinetach. Zamontował krzywe i zbyt ciężkie mosty i o trzy lata opóźnił leczenie paradontozy. - To jedno wielkie pasmo cierpień - żali się. - Salvatore Z. zrobił ze mnie inwalidkę na całe życie i przyczynił się do rozwoju choroby nowotworowej. Po takich wydarzeniach wszystko w człowieku wyje - duma, honor... - urywa w pół zdania.
Współ. Krzysztof Sakowski