Rzecz w tym, że taki dokument jest podstawowym warunkiem do uczestniczenia nie tylko w zajęciach w klubach, ale i starcie w turniejach i mistrzostwach. Trenerzy bezradnie rozkładają ręce, a rodzice płacą. Bo z wykonaniem prywatnych badań nie ma żadnych problemów. Przychodnie za pieniądze przyjmują sportowców od ręki.
Czytaj także:**Absurdy PKP: bilet w internecie droższy niż w kasie**
- To jakiś koszmar - nie ukrywa zdenerwowania pan Artur (nazwisko do wiadomości redakcji). - Syn chce uczestniczyć w mistrzostwach ju-juitsu, zadzwoniłem do poradni medycyny sportowej i usłyszałem, że pierwszy wolny termin we wrześniu, a zmagania są już w czerwcu! Magdalena Romaszewska, szefowa przychodni Śródmieście, mówi wprost, że słabo wyceniono tego typu świadczenia. Stąd brak zainteresowania kontraktem ze strony szefów przychodni. - Ale w tym roku NFZ postawił nas pod ścianą, bo pieniędzy na medycynę sportową przeznaczono mniej niż w zeszłym roku. Dlatego dzieją się u nas sceny dantejskie - kwituje Magdalena Romaszewska.
Sprawdziliśmy, faktycznie kontrakt na medycynę sportową wynosi teraz 520 tys. Jest to o 26 tys. mniej niż w 2010 roku. W rezultacie w Krakowie spadła też liczba placówek o tym profilu. Jeszcze rok temu działało ich pięć. Teraz są tylko trzy, a to kropla w morzu potrzeb.
Małopolski NFZ o problemie sportowców wie. Aktualnie urzędnicy przeprowadzają analizę poziomu dostępu do tych świadczeń. Czy to oznacza, że możliwe jest zwiększenie kontraktu? Raczej nie. - Priorytetami są zawsze świadczenia ratujące życie - informuje Jolanta Pulchna, rzecznik małopolskiego NFZ. Świadczenia w zakresie medycyny sportowej nie mają takiej rangi.
Jeśli zatem rodzice chcą, by dzieci trenowały, muszą wykonać im badania prywatnie. Jest to spory wydatek - ponad 500 zł, bo badanie jest wielospecjalistyczne. W przypadku np. piłkarza jest potrzebne zaświadczenie od okulisty, laryngologa, lekarza medycyny sportowej oraz wykonanie badania serca EKG i badań laboratoryjnych. - Nic innego mi jednak nie pozostaje - rozkłada ręce Jacek Nowak, jego syn uprawia piłkę nożną. - Badania są wymagane co pół roku, mniej więcej tyle się czeka na wolny termin. Zrezygnowałem z tego czekania. I płacę. Mężczyzna denerwuje się, gdyż płaci składkę ubezpieczeniową, a nie może skorzystać z publicznej opieki. - Z jednej strony państwo namawia młodzież do uprawiania sportu, z drugiej nic nie robi aby ułatwić mu dostęp do niego - kwituje.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Wojna kiboli w Nowej Hucie: 14 lat za kratami za śmierć nastolatka?
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy