"Dlaczego?", "To żart?", "To niemożliwe!" - takie reakcje od tygodnia są w zasadzie w Prowincji normą. Klient zamiast zabrać swoją kawę czy czekoladę i siąść przy stoliku, stoi przy barze w osłupieniu. - Likwidacja nie wynika z naszych problemów finansowych - mówi Anna Bistroń, współwłaścicielka lokalu.
- Do zamknięcia zostaliśmy zmuszeni sądownie, mimo współwłasności kamienicy. Zamierzamy się odwoływać.
Zobacz także:
Nieoficjalnie mówi się, że w miejsce "starej" Prowincji powstanie inna kawiarnia. Stali klienci nie mogą się z tym pogodzić.
- To moje miejsce od jakichś pięciu lat. W zasadzie drugi dom... a tu takie wieści - mówi Dorota Żurek, która Prowincję odkryła jeszcze na studiach. - Przychodziłam tutaj przed zajęciami, po zajęciach... albo zamiast nich. Zawsze jak chciałam coś świętować, albo gdy miałam zły humor - dodaje.
- Tu się nawiązywały przyjaźnie polonistów! - dorzuca Michał Pabian, który obronił się w zeszłym roku. - To nasze miejsce, Gołębia jest przecież tuż za rogiem.
Na półce w rogu sali znajduje się wysłużony zeszycik. Na lekko pożółkłych kartkach klienci zapisywali swoje myśli, rysowali... a także wyznawali sobie miłość. - Moja ukochana księżniczko, zawsze będę Cię kochał! Edytko... Twój Andrzej - brzmi wpis na jednej ze stron. A obok odpowiedź - Kocham całym sercem! Mam nadzieję, że wkrótce przyjdziemy tutaj znów, ale tym razem "razem". Twoja Edytka.
Prowincję rozsławiła gęsta i aromatyczna czekolada. - Robimy ją dokładnie tak, jak trzeba. Na mleku, z dużej ilości czekolady, a nie na wodzie. Pewnie dlatego nie dorobiliśmy się mercedesów, bo nie oszukujemy naszych klientów - mówi Anna Bistroń.
- Ta czekolada to poezja, to prawda. Ale mycie wieczorem tej czekoladownicy to udręka. Jedyny plus to taki, że ręce potem pachną cudownie! - wspomina z uśmiechem Monika Główczyk, która pracowała w Prowincji kilka lat. Dla niej jednak największym przebojem jest szarlotka. - Próbuję od kilku lat wydobyć od pani Zosi przepis na to cudowne ciasto. I nic. Ale mam już plan. Jak będę wychodzić za mąż, to zażądam go sobie jako prezentu ślubnego. Nie będzie mogła odmówić!
Kraków: to już farsa. Szyna znów się wybrzuszyła
Prowincja istniała 11 lat. Dzisiaj po raz ostatni będzie można spotkać całą obsługę, przyjaciół i sympatyków. Wszystko też ma kosztować 5 zł - od kawy po ciasta. Choć na stronie "Stypy Prowincji" na facebooku klienci zapewniają, że będą zostawiać sute napiwki.
- Jesteśmy wszyscy rozgoryczeni. We Francji taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia. Tam się szanuje miejsca, które mają swoją tradycję. W Polsce niestety ze względu na swoje wymagania można zniszczyć 11 lat ciężkiej pracy i... wspomnień - kończy Bistroń.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Wojna kiboli w Nowej Hucie: 14 lat za kratami za śmierć nastolatka?
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy