Plan chroniący park został uchwalony w 2008 roku. - Zebraliśmy wtedy ponad 3 tys. podpisów w tej sprawie. Myśleliśmy, że udało się ochronić cenną zieleń i korytarz przewietrzania miasta - mówi Wiesław Zając, przedstawiciel mieszkańców.- Jesteśmy zdruzgotani obrotem sprawy - dodaje.
Okazało się, że plan jest niezgodny z przestarzałym, ale ciągle obowiązującym studium zagospodarowania całego miasta z 2003 roku. Wykorzystał to deweloper i wygrał w sądach mimo odwołań gminy od wyroków. Urzędnicy teraz się tłumaczą. - Sporządzając studium w roku 2003 nie powinno się wpisywać tam zabudowy. Popełniono nieprawidłowości. Teraz już nic nie poradzimy - przyznała Elżbieta Koterba, wiceprezydent miasta. - Robimy jednak nowy plan w czasie obowiązywania poprzedniego. Jeśli go nie uchwalimy, cały teren nie będzie chroniony, gdy ostatni wyrok się uprawomocni i unieważni dokument z 2008 roku - apeluje.
Aż cztery tereny w parku zostaną w nowym planie przeznaczone pod zabudowę wielorodzinną. W południowej jego części (na południe od ulicy Ćwiklińskiej) to działki spółdzielni mieszkaniowej (która chce tam zrobić niewielki parking) oraz dwie działki gminy. Teren w większości pozostanie jednak zielony. Problem stanowi działka na północy, położona wzdłuż ul. Jerzmanowskiego i potoku Bieżanowskiego. Co gorsza, w najwęższym miejscu parku. Zostanie on podzielony, jeśli staną tu bloki.
- Nasza dzielnica jest druga co do wielkości pod względem liczby mieszkańców, ale nie powierzchni. Każdy skrawek zieleni jest cenny - mówi Zbigniew Kożuch, przewodniczący dzielnicy Bieżanów-Prokocim.
- Wszystkie wnioski o decyzję o warunkach zabudowy składane przez dewelopera opiniowaliśmy negatywnie, ale to nie są wiążące decyzje - dodaje. A jeśli deweloper składa dokumenty zgodnie z prawem, Urzędowi Miasta trudno jest nie wydać mu pozwoleń budowlanych.
Po burzliwej dyskusji komisja zaopiniowała projekt nowego planu pozytywnie, choć niechętnie. - To deweloper, który skarży wszystkie plany po kolei, szczególnie w parkach - powiedział tajemniczo Grzegorz Stawowy, radny PO i przewodniczący komisji planowania.- Tyle dobrze, że zabudowa ma być mniejsza, bo wcześniej planowano tam budynki 36-metrowe - dodał. Plan ma zostać uchwalony w wakacje.
Radni pytali jednak dlaczego nie można zmienić studium i "wykiwać" dewelopera? Przecież nowy dokument już jest sporządzany? Okazało się, że wtedy spadłaby wartość gruntu w porównaniu do studium z roku 2003. Deweloper mógłby pozwać gminę o odszkodowanie. Ostatnio Urząd Miasta Poznania przegrał w podobnej sprawie proces wart 19 mln zł.
Podobną sytuację mieliśmy w przypadku Młynówki Królewskiej. Tam miasto również przegrało wyścig z deweloperem, który postawił blok nieopodal alei Kijowskiej. Innego inwestora udało się natomiast przekonać do wymiany gruntów.
Inny deweloper myślał o postawieniu bloków w parku św. Vincentego a Paulo przy ul. Lea. Tu pierwsza batalia została jednak wygrana. Urzędnicy wydali już odmowną decyzję w sprawie warunków zabudowy dla dwóch 12-piętrowych bloków. Mieszkańcy na razie odetchnęli.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+