W piątek wieczorem na klatce schodowej bloku odbywała się libacja. Imprezowicze zostali upomniani przez jedną z mieszkanek bloku. Wtedy postanowili się zemścić.
- Zadanie miał zrealizować jeden z chłopaków - 19-letni mieszkaniec osiedla, wytypowany przez rówieśników. Za swój "wyczyn" miał dostać od kolegów 60 zł - mówi Anna Zbroja z zespołu prasowego małopolskiej policji.
Nocą wszedł na klatkę schodową. Podszedł pod pierwsze z brzegu drzwi, oblał je benzyną i podpalił. Potem uciekł.
- Ogień zajął mieszkanie na czwartym piętrze. W środku uwięziona była 5-osobowa rodzina - relacjonuje Zbroja. - Zgłoszenie dostaliśmy ok. 2 nad ranem. Policjanci i strażacy w ciężkich warunkach ratowali uwięzione osoby.
Ciemność, silne zadymienie i rozprzestrzeniające się płomienie utrudniały akcję. Ratownikom udało się wyprowadzić z płonących pomieszczeń cztery osoby. Niestety 53-letnia właścicielka mieszkania zaczadziła się i zmarła.
Nasz reporter odwiedził wczoraj miejsce, w którym doszło do tej tragedii. Sąsiedzi są zszokowani zajściem. - Kiedy doszło do podpalenia, mężczyźni byli w pracy, a w mieszkaniu została tylko babka ze swoimi córkami i 9-miesięczne dziecko - opowiada mieszkaniec bloku.
Lokatorzy nie chcą się wypowiadać pod nazwiskiem. Osoby, z którymi rozmawialiśmy, przyznają jednak, że w okolicy często dochodziło do zajść z udziałem agresywnej młodzieży. - Od jakiegoś czasu na osiedlu strach chodzić nawet w ciągu dnia - mówi mieszkanka klatki sąsiadującej z tą, w której doszło do podpalenia. - Znam wiele osób, które nie wychodzą z domu bez gazu - po prostu boją się chuliganów.
O tym, że libacje na klatkach i w zaułkach os. Szkolnego to codzienność, mówi także inny mieszkaniec: - Siedzieli tutaj prawie codziennie, pili alkohol i brali narkotyki, a potem robili burdy, nie przeszkadzał im w tym nawet monitoring na każdym z pięter w klatce.
Ten ostatni zarejestrował sobotnie podpalenie - nagranie jest w rękach prokuratury. Sprawców, w sumie sześć osób, zatrzymano tego samego dnia.
Trzej z nich usłyszeli zarzuty sprowadzenia zagrożenia dla zdrowia i życia ludzkiego w postaci pożaru. Zostali tymczasowo aresztowani.
Ocaleni z pożaru są w dobrym stanie fizycznym. - Nasi pracownicy skontaktowali się z nimi - mówi Marta Chechelska, rzeczniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Krakowie. - Zaproponowaliśmy udzielenie pomocy, m.in. psychologicznej, mieszkanie zastępcze. Osoby te jednak znalazły schronienie u dalszej rodziny.