Do tragedii doszło w marcu br. na ul. Wicherkiewicza w krakowskiej dzielnicy Podgórze. Policja została wezwana do awantury między ojcem i synem, ale gdy funkcjonariusze zjawili się na miejscu lekarze karetki poinformowali ich, że ranny mężczyzna już nie żyje. Denat leżał w kałuży krwi w kuchni, sprawca, jego ojciec, siedział na wersalce obok. Narzędzie zbrodni w kaburze odkryto w środku łóżka.
W mieszkaniu była jeszcze córka oskarżonego ze swoim dzieckiem. Halina P. zeznała, że słyszała awanturę ojca z bratem i wyszła o pokoju. Widziała, że Stanisław P. wziął ze schowka nóż.
Potem słyszała odgłosy kłótni, a po ponad godzinie dwa razy krzyk brata „ała”. Gdy przybiegła do kuchni ojciec wycierał dłonią z krwi ostrze wojskowego noża. Nie odezwał się, gdy zawołała: ojcze, coś ty zrobił. Po chwili wybiegła na klatkę schodową i wezwała na pomoc sąsiadów, jeden z nich reanimował rannego i zatelefonował na pogotowie.
Oskarżony przyznaje się do winy. Nie krył że z synem wypili tego dnia 10 piw i trochę wódki, pokłócili się i jak twierdzi, nagle syn „zaczął wariować” i wyzywał go słowami „stary bucu”. Stał się przy tym agresywny i dwa razy ojca uderzył ręką. Co było dalej Stanisław P. nie pamięta, bo „siadła na niego mgła, na oczy nic nie widział i nie wie co się działo” Jak doszedł do siebie to syn już nie żył.
Obaj byli nietrzeźwi, syn miał, ponad 4 promile alkoholu. Zmarł z wykrwawienia od przeciętej tętnicy
Oskarżony Stanisław P. nie był do tej pory karany, jest wdowcem ojcem czworga dorosłych dzieci, utrzymuje się emerytury. Za zabójstwo będzie odpowiadał w warunkach ograniczonej poczytalności.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Koniec z plastikiem - za 3 lata będzie nielegalny