https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków zakorkowany przez Tour de Pologne

Joanna Dolna
W związku z wyścigiem przez kilka godzin na Alejach Trzech Wieszczów tworzyły się gigantyczne  korki
W związku z wyścigiem przez kilka godzin na Alejach Trzech Wieszczów tworzyły się gigantyczne korki Michał Gąciarz
Mieszkańcy narzekali na spóźnione autobusy i zamknięte ulice.

Krakowanie i turyści już od południa tłoczyli się wczoraj na Rynku Głównym chcąc zobaczyć start uczestników Tour de Pologne. Ale w tym roku przejazdowi kolarzy towarzyszyły nie tylko emocje sportowe, ale również te związane z frustracją wielu osób, które dotknęły spore utrudnienia w ruchu. Ludzie narzekali, że ulice są zablokowane, a autobusy i tramwaje mają duże opóźnienie.

- Czy coś tu w ogóle jeździ? Od 20 minut czekam na mój autobus - mówiła pani Lucyna, którą spotkaliśmy na przystanku autobusowym obok Muzeum Narodowego. Faktycznie, autobusy, które z powodu wyścigu kolarskiego jeździły objazdami, były spóźnione nawet o 40 minut.

- Autobusy są opóźnione przez cały dzień, duże problemy mają też podróżujący tramwajami, które nie jeżdżą ważnymi trasami, m.in. ul. Franciszkańską. Dojazd do Rynku jest utrudniony - informował Marek Gancarczyk, rzecznik MPK.

Dopiero koło godz. 19.30 komunikacja w mieście wróciła do normy.

Utrudnienia dotknęły również kierowców - zamknięto aż 18 ulic, którymi jechali kolarze. Najgorzej było na alejach Mickiewicza i Krasińskiego, ale korki tworzyły się też w innych rejonach miasta. - Zwykle jadę do pracy około 10 minut, a dzisiaj zajęło mi to ponad 40 - denerwował się Mariusz Budzicki, który stał w korku od al. Powstańców Wielkopolskich aż do Łagiewnik.

Zamknięte ulice przysporzyły kłopotów nawet tym, którzy nie poruszali się po mieście. Wśród nich byli chorzy z Centrum Onkologii przy ul. Garncarskiej, którzy przez kolarski wyścig dostali obiad ponad godzinę później niż zwykle. - Byliśmy uprzedzeni o utrudnieniach w ruchu w związku z wyścigiem, dlatego razem z obiadem chcieliśmy dostarczyć również kolację. Normalnie dowozimy posiłki trzy razy dziennie. Samochód z naszej siedziby przy ul. Śniadeckich wyjechał o godz. 11, na miejscu powinien być po 45 minutach, a dojechał na dopiero na 13 - relacjonowała Justyna Markiewicz z firmy Aspen Res, która przygotowuje posiłki dla szpitala.

Wcześniej przy ul. św. Gertrudy kierowca został zatrzymany przez policjantów. Nie pomogły tłumaczenia, że jedzie do szpitala, służby były nieugięte. Ostatecznie udało mu się dotrzeć do ul. Piłsudskiego, skąd na wózkach obiad był dostarczony do Centrum Onkologii.

Katarzyna Cisło z biura prasowego małopolskiej policji tłumaczyła nam, że samochód dostawczy nie jest pojazdem uprzywilejowanym...

Zamknięcie wielu ulic nie podobało się też turystom. Tuż przed rozpoczęciem wyścigu dwóch obcokrajowców próbowało samodzielnie przesunąć ustawione na ul. Piłsudskiego barierki i wjechać na al. Mickiewicza. Zauważyli to policjanci, którzy nakłonili mężczyzn do zawrócenia.

- Staraliśmy się zorganizować imprezę tak, aby utrudnienia były jak najmniejsze - zapewniał Jerzy Sasorski z Zarządu Infrastruktury Sportowe. Dodaje, że aż 500 osób zabezpieczało przejazd kolarzy, by w mieście nie powstał bałagan.

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

l
lili
Słuchaj, ja jeżdżę tylko MPK i po dzieciaki i do pracy i co? Pan Majchrowski zamiast nie dokładać problemów mnoży je na potęgę. Trasa do szkoły po syna zajęła mi 50 minut, normalnie w dni korkowe autobus jedzie 15 minut. Do pracy mam ok 30 minut, w czasie TDP 85 minut. Pracowdawcy jak wytłumaczysz spóznienie? Nie wszyscy są tak wyrozumiali. Płacą i wymagają.
g
golum
Ja nic nie mam do kolarzy, saneczkarzy czy innych niszowych dyscyplin. Niech jeżdżą ale niech to się odbywa w dni wolne od pracy!
Pan Majchrowski godząc się na organizację takiego wydarzenia powinien pomyśleć czasem o mieszkańcach podróżujących do pracy! Wstyd Panie prezydencie, no ale cóź referendum już blisko, mam nadzieję, że się pożegnamy.
@@
I nie zużywajmy jej na bandę facetów w rajtuzach którym zachciało się pedałować w centrum miasta, co ?
Kraków nie potrzebuje promocji w meganudnej transmisji z niszowego sportu, więc nie ma żadnych argumentów żeby wpuszczać to tałatajstwo do miasta. Nie sobie koło Pieskowej Skały zrobią etap. Będzie malowniczo i nie będą ludzi irytować.
g
gość
Tak jest - nie ma w Krakowie miejsca na kompromisy bo i mieszkańcy tu są w dużej mierze bezkompromisowi: dlatego postuluję jeszcze aby:
- zakazać ruch samochodowego i ulice przebudować na drogi dla rowerów, albo zdelegalizować rowery a samochodom pozwolić też jeździć po chodnikach.
- Zdecydować się jakie chcemy mieć lokale gastronomiczne: albo wszędzie mięcho, albo tylko zielsko dla wegan.
- Ustalić jasno jakiej marki aparatami można robić w naszym mieście zdjęcia: Albo Nikon albo Canon.

...Ludzie, trochę elastyczności - ja też poruszam się po mieście samochodem, mam dzieciaki do odebrania po pracy prawie na drugim końcu miasta ale jakoś udało mi się to zorganizować... Nie mówiąc już o tych, którzy jeżdżą samochodem do pracy parę kilometrów solo tylko tyłek im do fotela przyrósł - oni najczęściej najgłośniej krzyczą...
w
wtbg
trzeba się zdecydować czy Kraków jest atrakcją turystyczną czy korpo-molochem, trzeba w ogóle mieć jakąś koncepcję rozwoju miasta, a jedynym "planem" tej administracji jest napchanie się kasą poprzez zapychanie Krakowa biurowcami, bloczyskami i wydarzeniami w postaci przeróżnych maratonów, wyścigów i dni młodzieży. Pan Machlojski i jego mafia siedzą sobie poza miastem i liczą kasiorkę, a w mieście kłębi się dziki tłum, któremu dodatkowo ustawiają barierki bo tu i tam nie można wchodzić bo sobie pany zabawy wymyśliły. Przenieście idioci te wyścigi i maratony do jakiegoś Sandomierza albo Tarnowa, tam są nie brzydsze starówki i będą ślicznie w TV wyglądać, albo korpo-ludków stąd wywalcie gdzie indziej. Jedno albo drugie.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska