Krakowanie i turyści już od południa tłoczyli się wczoraj na Rynku Głównym chcąc zobaczyć start uczestników Tour de Pologne. Ale w tym roku przejazdowi kolarzy towarzyszyły nie tylko emocje sportowe, ale również te związane z frustracją wielu osób, które dotknęły spore utrudnienia w ruchu. Ludzie narzekali, że ulice są zablokowane, a autobusy i tramwaje mają duże opóźnienie.
- Czy coś tu w ogóle jeździ? Od 20 minut czekam na mój autobus - mówiła pani Lucyna, którą spotkaliśmy na przystanku autobusowym obok Muzeum Narodowego. Faktycznie, autobusy, które z powodu wyścigu kolarskiego jeździły objazdami, były spóźnione nawet o 40 minut.
- Autobusy są opóźnione przez cały dzień, duże problemy mają też podróżujący tramwajami, które nie jeżdżą ważnymi trasami, m.in. ul. Franciszkańską. Dojazd do Rynku jest utrudniony - informował Marek Gancarczyk, rzecznik MPK.
Dopiero koło godz. 19.30 komunikacja w mieście wróciła do normy.
Utrudnienia dotknęły również kierowców - zamknięto aż 18 ulic, którymi jechali kolarze. Najgorzej było na alejach Mickiewicza i Krasińskiego, ale korki tworzyły się też w innych rejonach miasta. - Zwykle jadę do pracy około 10 minut, a dzisiaj zajęło mi to ponad 40 - denerwował się Mariusz Budzicki, który stał w korku od al. Powstańców Wielkopolskich aż do Łagiewnik.
Zamknięte ulice przysporzyły kłopotów nawet tym, którzy nie poruszali się po mieście. Wśród nich byli chorzy z Centrum Onkologii przy ul. Garncarskiej, którzy przez kolarski wyścig dostali obiad ponad godzinę później niż zwykle. - Byliśmy uprzedzeni o utrudnieniach w ruchu w związku z wyścigiem, dlatego razem z obiadem chcieliśmy dostarczyć również kolację. Normalnie dowozimy posiłki trzy razy dziennie. Samochód z naszej siedziby przy ul. Śniadeckich wyjechał o godz. 11, na miejscu powinien być po 45 minutach, a dojechał na dopiero na 13 - relacjonowała Justyna Markiewicz z firmy Aspen Res, która przygotowuje posiłki dla szpitala.
Wcześniej przy ul. św. Gertrudy kierowca został zatrzymany przez policjantów. Nie pomogły tłumaczenia, że jedzie do szpitala, służby były nieugięte. Ostatecznie udało mu się dotrzeć do ul. Piłsudskiego, skąd na wózkach obiad był dostarczony do Centrum Onkologii.
Katarzyna Cisło z biura prasowego małopolskiej policji tłumaczyła nam, że samochód dostawczy nie jest pojazdem uprzywilejowanym...
Zamknięcie wielu ulic nie podobało się też turystom. Tuż przed rozpoczęciem wyścigu dwóch obcokrajowców próbowało samodzielnie przesunąć ustawione na ul. Piłsudskiego barierki i wjechać na al. Mickiewicza. Zauważyli to policjanci, którzy nakłonili mężczyzn do zawrócenia.
- Staraliśmy się zorganizować imprezę tak, aby utrudnienia były jak najmniejsze - zapewniał Jerzy Sasorski z Zarządu Infrastruktury Sportowe. Dodaje, że aż 500 osób zabezpieczało przejazd kolarzy, by w mieście nie powstał bałagan.