Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krakowscy taksówkarze mają dość nieuczciwej konkurencji

Dawid Serafin
Krakowscy kierowcy taksówek domagają się reakcji władz Krakowa na pojawiającą się według nich nieuczciwą konkurencję. Stolica Małopolski jest według taksówkarzy w znacznej części opanowana przez osoby, które wożą pasażerów wykorzystując luki w prawie. Mają dość opieszałości urzędników i służb w walce z nielegalną konkurencją. Chodzi im o firmy, które wykorzystując luki prawne "zatrudniają" kierowców bez licencji i zawierają z nimi tzw. umowę o współpracę. Taki zabieg pozwala na zmniejszenie kosztów i daje możliwość uniknięcia płacenia podatków.

W zeszłym roku urzędnicy miejscy dzięki współpracy z Inspekcją Transportu Drogowego i policją nałożyli ponad pół miliona złotych kar nieuczciwym przewoźnikom. Jest jednak problem z egzekwowaniem tych pieniędzy. Powód? Wadliwe prawo. 

Protest to pokłosie tzw. ustawy deregulacyjnej Jarosława Gowina (Polska Razem, dziś w koalicji z PiS). Z założenia miała spowodować łatwiejszy dostęp do zawodu taksówkarza. W praktyce stworzyła luki prawne pozwalające na rozrost szarej strefy i pojawienie się nieuczciwej konkurencji.

- Naszym najważniejszym postulatem jest podjęcie przez służby walki z oszustami, którzy podszywają się pod taksówkarzy - mówi Andrzej Badocha, wiceprzewodniczący krakowskiej sekcji taksówkarskiej "Solidarności 80". - Z jednej strony taksówkarze z krakowską licencją są skrupulatnie kontrolowani, a z drugiej nikt nie jest sobie w stanie poradzić z nielegalnymi pojazdami i osobami, które nie mają licencji - dodaje Badocha. Krakowskim taksówkarzom chodzi o firmy, które wykorzystując lukę prawną "zatrudniają" kierowców bez licencji. Oficjalnie nie przewożą oni osób, ale chronią ich rzeczy. Pasażer jest tylko dodatkiem.

Są też kierowcy, którzy mają odpowiednie zezwolenia na prowadzenie taksówki, ale np. w Zabierzowie czy Niepołomicach. Tam by je zdobyć wystarczy jeden dokument. Nie pozwala on na branie klientów w Krakowie. Z informacji przekazanej nam przez krakowskich urzędników wynika, że obecnie w Krakowie działa jedna firma, która korzysta z wadliwych przepisów. Szacuje się, że pojazdów oklejonych logo tej firmy i przewożących pasażerów jest ponad 300. Liczba ta jednak stale rośnie. Powód? Minimalne koszta i możliwość uniknięcia płacenia podatków. Kierowcy podpisują jedynie tzw. umowę o współpracy. Zobowiązuje ich ona tylko do zapłaty firmie prowizji. Miesięcznie to koszt 500-600 zł. Niewiele. Szczególnie jeśli zestawimy to z wydatkami krakowskich taksówkarzy.

Aby uzyskać licencję, muszą przejść specjalne szkolenie (m.in. z topografii miasta) i zdać egzamin. Koszt - 400 zł. Trzeba doliczyć jeszcze koszty kupna koguta (200 zł), kasy z taksometrem (ok.1,5 zł), czy specjalistycznych badań samochodu (ok. 250 zł). Dodatkowo każdy z taksówkarzy prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą. To koszt ponad tysiąca złotych co miesiąc. Doliczyć trzeba jeszcze koszta prowizji dla taksówkarskich korporacji. - To pokazuje, z jaką nieuczciwą konkurencją musimy walczyć. Od naszej pracy płacimy podatki.

A tuż obok rośnie coraz większa szara strefa i nikt nic nie robi - denerwuje się pan Rafał Nowak, jeden z krakowskich taksówkarzy. Problem dostrzegają miejscy urzędnicy. Przyznają jednak, że prawo wiąże im ręce. - W zeszłym roku udało nam się doprowadzić do zamknięcia firmy Car-O. Jednak nielegalnych kierowców nie ubywa. To jest jak walka z wiatrakami. Ciągle pojawiają się nowe osoby - przyznaje Wiesław Szanduła z wydziału ewidencji pojazdów i kierowców w magistracie. Tylko w zeszłym roku dzięki współpracy z Inspekcją Transportu Drogowego i policją na nieuczciwych przedsiębiorców nałożono ponad pół miliona złotych kary. Problem jest jednak z wyegzekwowaniem tych pieniędzy.

Wszystko z powodu luk prawnych. Łatwiej wyegzekwować grzywnę od kierowców. W zeszłym roku zapłacili oni 11,5 tys. zł. - Często zatrzymani kierowcy nie mają pojęcia, że łamią prawo. Tłumaczą się, że ich szefowie mówili, że wszystko jest legalnie - opowiada Szanduła. Czy protest taksówkarzy może coś zmienić? - Z pewnością zwróci uwagę na problem. Choć o planowanym proteście dowiaduję się w tej chwili - przyznaje Andrzej Bobusia, prezes Taxi Barbakan. Łatwiej będzie z pewnością z utworzeniem nowych miejsc postojowych, o które też walczą taksówkarze. Teraz jest ich zbyt mało. Dla przykładu na Kazimierzu jest tylko 8 miejsc postojowych dla taksówek.

Więcej w Gazecie Krakowskiej

Źródło: Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska