A następnie oczywiście wystawiono rachunek za holowanie auta i za parking. Sęk w tym, że starszy pan, rencista i inwalida, powoli chciał samochód naprawić i przygotować do rajdu weteranów. Teraz po pół roku boksowania się ze służbami, aby go odzyskać musiałby zapłacić jakieś 5 tysięcy złotych.
Samochód zniknął 16 września ubiegłego roku. - Jako przyczyny usunięcia wskazano, iż nie jest on używany, a jego stan uległ pogorszeniu. Ponadto, w sporządzonej dokumentacji wykazano, uszkodzenie lewego przedniego błotnika, lewego przedniego migacza oraz zderzaka - podaje Marek Anioł, rzecznik Straży Miejskiej. Dodaje, że w jednym kole nie było powietrza, na karoserii zalegała warstwa brudu, a w środku panował nieporządek.
Stan auta faktycznie uległ pogorszeniu, bo... inny kierowca miesiąc wcześniej staranował auto pana Andrzeja i spowodował uszkodzenia. - Zgłosiłem to na policję. Przygotowywałem auto do naprawy. Wymontowałem rzeczy, które mogły w niej przeszkadzać. Chciałem trochę zrobić sam, aby mniej zapłacić u mechanika - opowiada pan Andrzej. - Samochód miał tablice, nie stanowił zagrożenia w ruchu. Jakim prawem go zabrano! - oburza się krakowianin.
Straż Miejska w przypadku wielu pozostawionych w Krakowie aut nieraz podkreślała, że nie może szybko ich usunąć, bo mają tablice i nie zagrażają bezpieczeństwu innych.
Mundurowi twierdzą też, że ostrzegali właściciela. - Strażnik zwrócił się z prośbą o dokument potwierdzający aktualne badania techniczne samochodu. Właściciel stwierdził, że nie posiada takiego, a pojazd uległ awarii i trwa jego naprawa - nie wskazał jednak, kiedy planuje ją zakończyć - twierdzi Anioł. Dodaje, że mężczyzna odmówił również okazania ubezpieczenia wozu. Straż podnosi dodatkowo, że auto zajmowało miejsce do parkowania, a tych jest mało w okolicy.
Samochód został usunięty na podstawie prawa o ruchu drogowym. - Byłem wtedy poza Krakowem. Córka prosiła strażników, aby nie zabierali auta, ale ci nie chcieli słuchać - wspomina pan Andrzej.
Prawnicy mają wątpliwości, czy straż nie była nadgorliwa. - Przepis ten jest tak skonstruowany, że może prowadzić do nadużyć ze strony Straży Miejskiej, jak każdy przepis zawierający zwroty "nieostre" - uważa Michał Krok, prawnik.
Przepis mówi, że można usunąć auto bez rejestracji lub pojazd, którego stan wskazuje, że nie jest używany. Pan Andrzej samochód starał się jednak naprawić i miał prawo robić to pod swoim blokiem. - Mam swoje lata i naprawa nie szła mi szybko. To jednak nie Stare Miasto, gdzie nie ma miejsc dla aut, a odległy Kurdwanów - kontruje właściciel pojazdu.
- Ponadto posiadanie lub nieposiadanie ubezpieczenia samochodu w tej sprawie nie ma znaczenia - dodaje prawnik Michał Krok.
Straż Miejska zaprasza pana Andrzeja na rozmowę ze swoim komendantem w celu wyjaśnienia sprawy. Nie czuje się jednak winna.
Tymczasem, aby odebrać samochód warty ok. 400 zł właściciel musiałby pokryć koszty holowania (320 zł) i przetrzymywania na miejskim parkingu (ok. 4,5 tys. zł). Pan Andrzej ma niewiele ponad 1000 zł renty.
Trwa plebiscyt "Superpies, Superkot!". Zgłoś swojego zwierzaka i zgarnij dla niego nagrody!
Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!