Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krakowski "Don Kichot"? Pan Kazimierz ratuje rzeczkę na własną rękę

Paulina Piotrowska
Anna Kaczmarz
Ściekami wpływającymi do potoku Sudoł zajmują się już niemal wszystkie służby w mieście. Postępowanie prowadzi nawet prokuratura. Po raz pierwszy sprawę nagłaśniał pan Kazimierz Figiel. Do tej pory udało się ustalić, że nieczystości wypływają z okolic ul. Opolskiej 10. Znajduje się tam wiele przedsiębiorstw: sklepy i hotele. Policja powinna ustalić dokładne źródło zanieczyszczenia.

Na brzegu rzeki zbiera się biały proszek, a na tafli unoszą się tłuste plamy. - Ryby i żaby giną. Przenoszę je do czystego zbiornika, ale wszystkich nie jestem w stanie sam uratować - mówi pan Kazimierz.

Po pierwszym artykule, w którym opisaliśmy stan rzeki, odezwali się do nas kolejni Czytelnicy, którzy również z przejęciem mówią o stanie Sudołu.

- Od dawna próbujemy zainteresować służby tym, co wpływa do rzeki. Niestety, nikt nie interweniuje. Mam nadzieję, że nareszcie coś się zmieni, a ludzie, którzy wpuszczają tam ścieki, zostaną pociągnięci do odpowiedzialności - mówi radna miejska, Teodozja Maliszewska.

Sprawą zainteresowała się także inna radna, dyrektor Szpitala Jana Pawła II Anna Prokop-Staszecka. - Widziałam jak na rzece unosiły się tłuste plamy. Byłam zaskoczona. Zaalarmowałam wszystkie służby: policję, straż pożarną i miejską. Jednak ich interwencje nie przyniosły żadnych rezultatów - mówi dyrektor Prokop-Staszecka.

Radna proponowała także otwarcie telefonu ekologicznego, na który mieszkańcy będą mogli zgłaszać tego rodzaju sytuacje. - Urzędnicy nie popierają tego pomysłu, najłatwiej jest im powiedzieć, że się „nie da” - dodaje Prokop-Staszecka.

Głosy zbulwersowanych mieszkańców nie cichną. Wszyscy przyznają, że Sudoł jest w opłakanym stanie. - Często spaceruję tamtędy wieczorami z psem i widuję pana Kazimierza, jak próbuje ratować Sudoł. Widziałam ginące ryby i kaczki. Mieszkam tam od lat, ale z takim widokiem spotkałam się po raz pierwszy - mówi krakowianka Jadwiga Paszko.

Według Małopolskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Krakowie, ścieki pochodzą z ul. Opolskiej 10 - ich ujście znajduje się na prawym brzegu potoku (od strony Modlnicy). Zarząd informuje, że policja prowadzi już w tej sprawie postępowanie.

- To, czy mamy do czynienia z zanieczyszczeniem zagrażającym środowisku, może stwierdzić np. reprezentant straży pożarnej lub powiatowy lekarz weterynarii. Tak było i w tym przypadku - mówi Katarzyna Padło z Biura Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. - Otrzymaliśmy opinię, że zagrożenia nie było - dodaje Padło.

Policja sporządziła protokół, który przekazano do Prokuratury Rejonowej Kraków-Prądnik Biały. - Teraz to prokuratura musi podjąć decyzję, czy śledztwo będzie prowadzone w sprawie o przestępstwo czy o wykroczenie - tłumaczy Padło.

Zbulwersowany pan Kazimierz nie może zrozumieć jak w badaniach wody z rzeki mogły nie zostać wykryte żadne szkodliwe substancje. - W takim razie dlaczego zwierzęta padają? - pyta mieszkaniec.

- Czujemy się bezsilni i bezradni. Dlaczego nikt w tym mieście nie interesuje się przyrodą? - dodaje dyr. Prokop-Staszecka.

Wszyscy czekają na odpowiedź z prokuratury, która określi, jakie kolejne kroki zostaną podjęte. O zakończeniu tej historii poinformujemy naszych Czytelników na łamach „Gazety Krakowskiej”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska