FLESZ - PIT. Są nowe ulgi
Sprawa odpadów niebezpiecznych składowanych na działce w Królówce jest częścią większego śledztwa, jakie prowadzi Wydział I Śledczy Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Dotyczy ono składowania w różnych lokalizacjach na terenie południowej Polski odpadów pochodzących z przemysłu chemicznego, farbiarskiego, lakierniczego, motoryzacyjnego, petrochemicznego i innych. Sposób ich składowania może zagrozić życiu lub zdrowiu człowieka lub spowodować obniżenie jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi oraz zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach.
Obecnie śledztwo dotyczy 20 lokalizacji: na terenie Małopolski są to miejscowości Kościejów, Oświęcim, Olkusz, Chrzanów Królówka), w województwie łódzkim Młynisko i Niwiska Dolne, w województwie śląskim Wiślica, Ustroń (dwie lokalizacje), Cieszyn, Wisła, Kaczyce, Cisownica, Drogomyśl, Zabrze i Dąbrowa Górnicza oraz w województwie dolnośląskim - Grodziec i Mnichów.
W wątku dotyczącym Królówki zarzuty o czyn z art. 183 § 1 kodeksu karnego (chodzi o nieodpowiednie postępowanie z odpadami) usłyszały dwie osoby. - Zarzuty usłyszał właściciel nieruchomości na której zlokalizowano odpady oraz osoba która zajmowała się transportem - informuje prokurator Janusz Hnatko, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowe w Krakowie.
Śledczy przeprowadzili oględziny miejsca składowania odpadów, zabezpieczyli próbki odpadów, uzyskując opinię biegłego z zakresu chemii na temat ich składu chemicznego oraz wpływu na życie i zdrowie człowieka oraz środowisko. Oprócz tego zabezpieczono monitoringi, dokumentację przewozową oraz dokumentację księgową dotyczącą ustalonych firm biorących udział w przewożeniu odpadów, zabezpieczono w końcu nośniki elektroniczne, które poddano oględzinom, a także przesłuchano szereg świadków.
- Aktualnie dalej trwają ustalenia dotyczące pozostałych współsprawców czynu - dodaje Janusz Hnatko.
Beczek z Królówki nadal nikt nie wywiózł
Podejrzane beczki pojawiły się na prywatnej działce w Królówce w listopadzie 2019 roku. Niestety, stoją tam do tej pory. - Mieszkańcy bez przerwy o tym mówią i niepokoją się. Zwracają się do pani burmistrz, ja również w tej sprawie występuję, ale sprawa stoi w miejscu i nic się nie dzieje - martwi się Stanisław Tabor, sołtys Królówki.
Ludzie obawiają się katastrofy ekologicznej. Posesja z beczkami znajduje się wśród innych domów, tuż obok potoku. - Część beczek jest plastikowych, część metalowych. Z biegiem czasu dna przerdzewieją i będzie katastrofa ekologiczna.
Koszt wywozu beczek może sięgnąć 600 tys. zł
Sprawa wywozu beczek spędza sen z powiek burmistrz miasta i gminy Nowy Wiśnicz. Szacowany koszt ich usunięcia sięga 600 tys. zł. - Czekamy na opinie z komendy powiatowej straży pożarnej, bez niej nie możemy kontynuować procedury. Natomiast właściciel posesji nie udostępnia jej w terminach, które kilkakrotnie były wyznaczane przez powiatową straż pożarną - mówi Małgorzata Więckowska.
Gmina może wprawdzie ubiegać się o zwrot tych pieniędzy z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, ale procedura jest bardzo długa. - Gmina powinna usunąć odpady na swój koszt, a następnie starać się o zwrot pieniędzy - dodaje burmistrz Nowego Wiśnicza.
- Bochnia w zimowej szacie [ZDJĘCIA]
- Duża część płyty Rynku w Bochni udostępniona po przebudowie [ZDJĘCIA]
- Brzesko najpiękniej oświetlone w Małopolsce - ocenili internauci
- Najpopularniejsze imiona w 2020 roku w Bochni
- Sebastian Majewski na piechotę chce pokonać 100 tys. km. Zajmie mu to 11 lat!
- TOP 20 najpopularniejszych nazwisk w Bochni!
Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ
Bądź na bieżąco i obserwuj
