Sprzedawcy pamiątek cztery miesiące czekali, aż miasto zdecyduje się ogłosić przetarg na kontynuację dzierżawy miejsc pod stoiska handlowe zlokalizowane dawniej pod Starymi Łazienkami
- Ponieważ długo nie było decyzji, musieliśmy na własną rękę szukać miejsca i przeprowadzić się - mówi pani Elżbieta, właścicielka jednego ze stoisk.
Wybrali plac przed Przedsiębiorstwem Produkcyjno Usługowym (PPU). -Nie spodobało się to burmistrzowi, który wysłał list do zarządu PPU, domagając się nieprzedłużania z nami umów - opowiada pan Janusz, jeden z handlarzy.
Urząd ogłosił w końcu przetarg na dzierżawę miejsc przy Starych Łazienkach. - Ktoś się połapał, że miasto przestało na nas zarabiać, że teraz zarabia prywatne przedsiębiorstwo, i pewnie dlatego chcą nas zmusić do kolejnych przenosin - spekuluje pan Janusz.
Emil Bodziony, burmistrz Krynicy, twierdzi, że chodzi wyłącznie o estetykę miasteczka. - Ludzie korzystający z dobrodziejstw uzdrowiska skarżyli się na szpecące Krynicę namioty handlowców. Jest jeszcze inny problem - ustawa z 2005 roku zabrania organizowania targowisk w strefie ochronnej kurortu - mówi.
Bodziony wystosował pismo do ministra skarbu, ministra zdrowia, konserwatora zabytków i do nadzoru budowlanego z informacją o podjętych działaniach w celu "likwidacji dzikich targowisk". Przedsiębiorcy nie mają wątpliwości: likwidacja stoisk nie jest żadnym wyjściem. Żyją z nich całe rodziny. Przyznają, że namioty, w których prowadzą handel, są brzydkie. - Dlatego miasto powinno wybudować drewniane ładne stoiska. Chętnie się do tego dorzucimy - proponuje pani Elżbieta.
Handlowcy kilka lat temu na własny koszt opracowali wizualizację zagospodarowania terenów za Kryniczanką, gdzie miałyby powstać ładne kramy. - Na pomyśle się jednak skończyło - mówi Krzysztof Cycoń, radny powiatowy. - Podejmowane przez handlowców próby organizacji takiego terenu przez urząd spełzły na niczym.
- Nie rozumiem tylko, czym się różni handel z namiotu stojącego na terenie gminnym, od handlu z namiotu, który stoi na terenie prywatnym? Dlaczego na gminnym można handlować, a na prywatnym nie... - dodaje. Burmistrz odpowiada krótko. - Do handlu mamy miejsce na deptaku - kwituje.
Problem w tym, że handlowcy mogą ustawić tam 20 namiotów, a jest ich 50.