Problem związany z wprowadzonym na sesję projektem uchwały podwyżkowej wywołał burzliwą dyskusję. W jej finale przewodnicząca samorządu Małgorzata Półchłopek uznała, że dokument jest źle przygotowany, a sama propozycja podwyżki uzasadniona zbyt lakonicznie.
Przeciwni podwyżce i wprowadzeniu abonamentu prócz przewodniczącej Półchłopek byli także Jan Boligłowa, Henryk Wiewióra, Artur Szatkowski, Julian Fryda i Wojciech Bębenek. Przy pięciu wstrzymujących się głosach i czterech nieobecnych radnych, sześć głosów sprzeciwu wystarczyło, aby zablokować uchwałę wcześniej negatywnie zaopiniowaną przez komisję budżetową. To wyjątkowa sytuacja w krynickim "parlamencie", w którym większość zwykle głosuje za uchwałami proponowanymi przez władze gminy.
Wątpliwości radnych dotyczyły tym razem nie tylko poziomu cen zaproponowanych przez dyrekcję gminnej spółki (podwyżka z 2,91 zł za kubik do 3,16 plus abonament). Jak informowaliśmy - gdyby je przyjęto, kryniczanie płaciliby za wodę jedną z najwyższych w regionie stawek.
Padło również pytanie dlaczego spółka, która powinna działać na zasadzie non profit, proponuje nowe wyższe ceny za swoje usługi, mając jednocześnie w swoim bilansie blisko półmilionowy zysk. Zadał je radny powiatowy Krzysztof Cycoń, którego wyjątkowo dopuszczono do głosu na gminnej sesji (prawa do wypowiedzi zrzekł się na jego rzecz Jan Boligłowa).
Cyconiowi - znanemu oponentowi burmistrza Krynicy Emila Bodzionego - od dawna odmawiano prawa do wypowiedzi na posiedzeniach krynickiego samorządu. Tym razem jednak przewodnicząca Małgorzata Półchłopek uznała, że radny Boligłowa ma prawo oddać głos... mieszkańcowi Krynicy.