- Gmina miała 51609 udziałów w gondoli na Jaworzynę, czyli około 5 procent całej ich puli - wyjaśnia burmistrz Krynicy-Zdroju Emil Bodziony. - Ich wartość zostawała niezmienna od czasu emisji przed wielu laty. Wówczas jeden udział wart był 50 zł. Czas przyniósł przewartościowania. Dziś akcje gondoli są warte znacznie więcej. Stąd pomysł "odmrożenia" pieniędzy z gondoli.
W poniedziałek od krynickiego samorządu udziały w gondoli zakupiło sądeckie Fakro. Firma Ryszarda Florka miała do tej pory 7 procent akcji. Teraz dorzuca do swego portfela kolejnych 5 procent. Pomimo tej transakcji największym udziałowcem pozostaje konsorcjum PKO-PZU zachowujące około 70 procent udziałów.
Samorząd Krynicy nadal zachowuje możliwość wpływania na strategiczne decyzje w spółce. Gmina pozostawiła sobie wręcz symboliczną ilość 109 udziałów. W myśl statutu gondoli, samorząd Krynicy ma pozycję uprzywilejowaną, nawet gdyby posiadał zaledwie jeden udział wart dziś około 61 zł. W radzie nadzorczej zatem nadal zasiada burmistrz Emil Bodziony.
Pieniądze za sprzedane udziały w gondoli pozwolą na wniesienie przez gminę udziału własnego w rozpoczynane właśnie wielkie przedsięwzięcie, finansowane w 80 procentach z funduszy Unii Europejskiej - tłumaczy burmistrz Bodziony. - Tych unijnych pieniędzy Krynica zyskuje aż 44 mln 295 tys zł. Jest to program modernizacji i rozbudowy sieci wodociągowej i kanalizacyjnej w samej Krynicy i okalających ją miejscowościach. Aż 80 procent tych wydatków lokowanych będzie w mieście.
Najtrudniejsza i najbardziej kosztowna będzie wymiana sieci kanalizacyjnej w centrum uzdrowiska. Kanały są tam jeszcze przedwojenne. Wybrano metodę bezwykopkową, żeby nie demolować kurortu. W stare, przeciekające kolektory wtłoczone zostaną nowe rury.
Wioski Berest, Piorunka, Polany i Czyrna zyskają wreszcie kanalizację komunalną, a w Polanach zbudowana zostanie lokalna oczyszczania ścieków.
