Dobytek straciło kilkadziesiąt osób z Krakowa i okolic. Wzięli kredyty (od 160 tys. zł do 300 tys. zł) w bankach na mieszkania, które nie zostały ukończone.
W śledztwie, które toczy się od 2011 r. do tej pory zarzuty usłyszało już ok 80 osób. Prokuratura cały czas poszukiwała jednak głównego organizatora szajki wyłudzającej kredyty.
– Wiadomo, że Andrzej M. początkowo ukrywał się zagranicą. Mężczyzna został zatrzymany 29 listopada tego roku na terenie woj. mazowieckiego – mówi Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.
Zatrzymany deweloper w 2007 r. rozpoczął budowę osiedla w Krzeszowicach. Zaczęli zgłaszać się pierwsi klienci, jednak nie było ich tylu, ilu oczekiwał sprzedawca. Na ponad 70 mieszkań udało mu się znaleźć nabywców na zaledwie 26. Szybko pojawiły się problemy finansowe, ponieważ inwestycja była opłacana głównie z pieniędzy przyszłych lokatorów.
Deweloper zaczął tworzyć siatkę podstawionych klientów. Często były to osoby bezrobotne lub o niskich dochodach, które przedstawiając nieprawdziwe zaświadczenia o zatrudnieniu, uzyskiwały kredyty w bankach. Od dewelopera dostawali za to od kilku do kilkunastu tys. zł.
– Jednocześnie mężczyzna zapewniał, że zaciągnięte przez nich kredyty będą spłacane. W ten sposób wyłudzono 30 kredytów na kwotę ponad 10 mln zł – dodaje Sebastian Gleń.
Prace nad inwestycją stanęły w 2009 r. Bank zaczął się domagać spłaty zaciągniętych kredytów. Deweloper zaś zniknął. Sprawę zajęła się prokuratura.
Śledczy postawili zarzuty ok. 80 osobom, w tym podstawionym klientom oraz przedsiębiorcom, którzy wystawiali im fałszywe zaświadczenia o zatrudnieniu.
Andrzej M. uciekł za granicę z 7 mln zł nielegalnie wyprowadzonymi ze spółki. Po zatrzymaniu go śledczy postawili mu ponad 60 zarzutów, w tym oszustwa, przywłaszczenia pieniędzy oraz działania na szkodę spółki. Mężczyzna trafił do aresztu.
WIDEO: Barometr Bartusia, odc. 15
Follow https://twitter.com/dziennipolski