Ledwo plan zagospodarowania przestrzennego Krzeszowic został przyjęty uchwałą Rady Miejskiej, a mieszkańcy na forach internetowych już zapowiadają jego zaskarżenie. Od lat był powodem protestów, skarg, sporów. Od lat, bo jego przygotowywanie trwało od 2007 roku. Dekada pełna nerwów - tak niektórzy mówią o sporządzaniu panu dla miasta.
- Mamy świadomość, że nie jest to idealny plan, ale uwalnia wiele terenów budowlanych i inwestycyjnych. Został dostosowany do przestarzałego studium i taki był możliwy do przyjęcia. Doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie dla Krzeszowic, gdy zacznie obowiązywać plan, według którego można organizować przestrzeń publiczną, niż opierać się na doraźnie wydawanych dokumentach - warunkach zabudowy i zaczynać kilkuletnie procedury planistyczne od nowa - mówi Adam Godyń, przewodniczący Rady Miejskiej w Krzeszowicach.
Plan zagospodarowania Krzeszowic ma niezwykłą historię. Nie tylko dlatego, że 10 lat go uchwalano, ale jak mówią mieszkańcy: robiono to wyjątkowo nieudolnie. Najpierw poprzedni burmistrz odkładał do szuflady wnioski o jego przygotowanie.
Potem rozpoczęto procedurę i już na pierwszych zebraniach ludzie zarzucali planistom opieranie się na starych, nieaktualnych mapach. To znów denerwowali się o poszerzanie pasów drogowych w gęsto zabudowanych osiedlach do 12 metrów. Ludzie organizowali protesty, gdy widzieli jak planiści w celu poszerzania dróg rysują linie po ich ścianach ich domów, garażach, podwórkach i płotach.
W końcu m.in. przez plany zagospodarowania mieszkańcy w wyborach „podziękowali” poprzedniemu burmistrzowi Czesławowi Bartlowi. Pracy pozbyła się także urzędniczka odpowiedzialna za plany z ramienia gminy, a do tego jej działaniami zainteresowało się CBA. W obecnej kadencji przyspieszono prace nad zagospodarowaniem przestrzennym miasta i gminy.
Jeszcze w dniu uchwalania planów mieszkańcy denerwowali się zapisami zawartymi w tych dokumentach. Interweniowali u nas w sprawie dróg w okolicach cmentarza. Planach ich modernizacji kosztem prywatnych działek. Jednak w tej sprawie już niczego nie zmieniono. Podobnie jak w sprawie „terenów zamkniętych” w okolicy torów kolejowych. Mieszkańcy obawiają się, że nie będą mogli tam budować, rozbudowywać domów, modernizować, ale jak się okazuje mogą o to zabiegać i remontować domy.
- Były problemy z rozstrzygnięciem tej sprawy, bo kiedyś mieszkańcy dostali tam tereny budowlane, ale musieliśmy to cofnąć i dostosować do zapisów w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego - zaznacza Adam Godyń.
Zapisy w tym studium i konieczność dostosowania planów do niego budzi wiele kontrowersji. - Jednak to jest dokument nadrzędny i musimy plany do niego dostosować, choć w naszym przypadku przestarzałe. Ale nie chcę wylewać pomyj na to studium - mówi Leszek Słota, przewodniczący Doraźnej Komisji ds. Planów Zagospodarowania Przestrzennego w radzie Gminy Krzeszowice.
- Cieszę się, że mogliśmy w wielu przypadkach dojść z mieszkańcami do porozumienia, wyjaśnić wiele problemów, wiele uwzględnić. Tam gdzie było to możliwe szerokość dróg dostosowaliśmy do istniejących warunków i potrzeb na zasadzie negocjacji. Udało się m.in. dojść do porozumień z mieszkańcami w sprawie przebiegu jednej z dróg w Rynku i uzgodnić ważne rozwiązania komunikacyjne - mówi Słota.
Ostatecznie plan w Krzeszowicach uchwalono po 10 latach pracy nad nim, jego pięciu wyłożeniach do publicznego wglądu. W tym czasie mieszkańcy miasta złożyli do planu ponad 600 uwag, z tego około 100 nie zostało uwzględnionych. Ale jak mówi Leszek Słota, część z nich się powtarza i dotyczy tego samego problemu i tego samego terenu.
Po przyjęciu planu radni zaznaczali, że będzie trzeba wprowadzać punktowe zmiany w studium oraz nowym planie. Jednak nikt już nie chciał przeciągać prac nad planem i radni obecni na sali obrad zagłosowali nad nim jednogłośnie.
Burmistrz Krzeszowic Wacław Gregorczyk ocenia plan jako dobry. - Nie mówię, że jest idealny, ale dobry. Przy obecnym studium, które mamy z 2010 roku taki plan mogliśmy przygotować. Jeśli ten plan zacznie obowiązywać, to umożliwi gminie rozwój - mówi burmistrz.
- Dzięki niemu będzie dodatkowych 500 hektarów pod budownictwo mieszkaniowe, z czego może skorzystać kilka tysięcy rodzin. Jest też 60 hektarów nowych pod budownictwo wielorodzinne. Ponadto w nowym planie pojawiło się 200 hektarów pod działalność gospodarczą i usługi. W tym jest kilkadziesiąt hektarów gminnych pod usługi. Wartość gminnych terenów wzrasta z około 10 mln do 50 mln zł - wylicza szef gminy.
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie odcinek 27
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/dziennipolski