Wisła przegrała trzy mecze z rzędu. Zespół jest w dużym kryzysie?
Czy jest kryzys? Będziemy się nad tym zastanawiać. Przegraliśmy derby, a to boli najbardziej. Nie będziemy się usprawiedliwiać, ale na boisku daliśmy z siebie tyle, ile mogliśmy. Każdy dał maksimum.
To czego zabrakło do korzystnego wyniku?
Skuteczności, szczęścia, bo uważam, że z gry nie wyglądało to aż tak tragicznie, jak to pokazuje wynik. Już w drugiej minucie Budziński zdobył fantastycznego gola. To trafienie ustawiło mecz. Później przejęliśmy kontrolę nad grą, ale dostaliśmy drugą bramkę. Staraliśmy się utrzymać piłkę, a rywal ustawił się defensywnie i ciężko było się przecisnąć, zagrać prostopadłą piłkę. Cóż, futbol jest brutalnym sportem i trzeba to wziąć na klatę.
Nie podłamiecie się po takiej serii porażek?
Teraz wyjdzie charakter drużyny. Musimy podnieść głowy i przygotować się do kolejnego spotkania. Wiadomo, że dla kibica derby są najważniejsze, ale musimy się po tym pozbierać. Mecz się zakończył, daliśmy w nim tyle, ile mogliśmy.
Zmiana właściciela klubu i informacje, że ma problemy prawne mogły w jakiś sposób na Was wpłynąć?
Tym się nie zajmujemy. Rzeczy pozasportowe nas nie interesują. Proszę nas, zawodników o to nie pytać. My mamy swój zawód do wykonania, każdy z nas stara się robić to jak najlepiej i tyle.
W derbach sygnalizował Pan zmianę i w efekcie został ściągnięty z boiska. Jaki był powód?
Walczyłem do końca, aby zagrać w tym meczu i pomóc chłopakom. Jestem na tabletkach przeciwbólowych, ale chciałem za wszelką cenę zagrać. Wysiłek na boisku spowodował jednak, że złapały mnie skurcze w dwóch łydkach i nie mogłem już kontynuować gry.
To już jest przesądzone, że zostaje Pan w Wiśle, czy może się jeszcze coś wydarzyć?
Zostaję w Wiśle. Nic się nie zmienia.
Rozmawiał Piotr Tymczak