Jacek Płachta do samego końca trzymał was w napięciu w kwestii tego kto ostatecznie pojedzie na Mistrzostwa Świata. Pan chyba jednak był jednym z tych, który był tzw. „pewniakiem” do wyjazdu na Ukrainę.
- Czy ja wiem. Zawsze jakaś nutka niepewności jest, dopóki nie zobaczysz siebie na liście powołanych. Z drugiej strony skłamałbym, gdyby powiedział, że jakoś szczególnie się denerwowałem. Raczej ze spokojem czekałem na decyzję trenera.
Jest Pan już weteranem jeżeli chodzi o udział w mistrzostwach. Dla Ciebie będzie to już 9. z rzędu turniej tej rangi. Mistrzostwa budzą jeszcze w Panu jakieś większe emocje?
- Na pewno. Gdybym ich nie czuł, skończyłbym z hokejem. Z doświadczenia wiem, że im bliżej pierwszego meczu, tym adrenalina będzie rosła. Sama atmosfera i otoczka jakie towarzyszą turniejom mistrzowskim powoduje, że serce zaczyna bić mocniej, a krew w żyłach szybciej płynie. Człowiek się nakręca.
Zapowiadają się bardzo wyrównane mistrzostwa. Tak naprawdę wśród ekspertów trudno się doszukać jednoznacznej opinii o co walczyć będzie w tym turnieju reprezentacja Polski. A jakie Pan masz odczucia w tej kwestii?
- Będzie bardzo ciekawie. Sam nie wiem czego się spodziewać. Jest wiele możliwych scenariuszy. Przede wszystkim wydaje mi się, że nie można wybiegać za daleko w przyszłość. Trzeba się koncertować na każdym meczu z osobna. Bardzo ważny będzie początek. Pamiętamy w zeszłym roku, kiedy grając w Katowicach pierwsze dwa mecze przegraliśmy i mocno musieliśmy zweryfikować swoje przed turniejowe oczekiwania. Teraz musimy z tego wyciągnąć wnioski i zrobić wszystko by dobrze „wejść” w turniej. Wiadomo cel podstawowy to utrzymanie, ale gdzieś tam z tyłu głowy marzy się nam poprawienie wyników z ostatnich 2 lat, kiedy turniej kończyliśmy na miejscu trzecim.
Jak ocenia Pan waszą grę w meczach sparingowych z olimpijską reprezentacją Słowacji i Wielką Brytanią?
- Myślę, że bardzo pozytywnie. Oczywiście zdarzały się słabsze momenty, jak przykładowo to pierwsze starcie ze Słowacją, ale też budujące jest to, że potrafiliśmy się podnieść i w rewanżu już pokazaliśmy zupełnie inne oblicze. W Anglii też rozegraliśmy dwa dobre mecze. Oczywiście patrząc na wynik, ten pierwszy był zdecydowanie lepszy. W tym drugim spotkaniu zupełnie niepotrzebnie wdaliśmy się w taką „rąbankę” na lodzie, ale i w tym meczu było wiele dobrych momentów w naszej grze.
Jakie mankamenty trzeba jeszcze wyeliminować przed pierwszym, sobotnim meczem z Koreą Południową?
- Wszystko jest do poprawy. Zawsze trzeba dążyć do doskonałości. Mamy jeszcze kilka dni by doszlifować czy to elementy gry w przewadze, czy w osłabieniu.
Ty ze swojej dyspozycji jesteś zadowolony?
- Zawsze mogłoby być lepiej. Na pewno jednak czuję po sobie, że dyspozycja idzie w górę. Wiadomo w końcówce sezonu przytrafiła mi się kontuzja. Wypadłem na kilka tygodni z gry i treningów. W play-off nie wyglądałem za dobrze. Bardzo pomogło mi te kilkanaście dni zgrupowania. Z każdym dniem czułem się coraz pewniej. Jestem w stu procentach przygotowany na pierwszy mecz mistrzostw.
Odchodząc nieco od mistrzostw. Wie Pan już, gdzie będziesz grał w nowym sezonie?
- Decyzji jeszcze nie podjąłem, ale mogę powiedzieć, że na ten moment najbliżej jest mi do pozostania w Nowym Targu. Z ofert które otrzymałem, ta z Podhala jest dla mnie najlepsza. Tak jak mówię, ostateczną decyzję podejmę po turnieju na Ukrainie.
Rozmawiał Maciej Zubek
Follow https://twitter.com/sportmalopolska